Tokio 2020. Tomas Pacesas: Litwini muszą wygrać, Polacy mogą

Inne
Tokio 2020. Tomas Pacesas: Litwini muszą wygrać, Polacy mogą
fot. Cyfrasport
Biało-czerwoni zmierzą się z Litwą i powalczą o igrzyska olimpijskie w Tokio.

Litwin Tomas Pacesas, brązowy medalista igrzysk w Atlancie, 10-krotny mistrz Polski w koszykówce jako gracz i trener uważa, że w półfinale turnieju kwalifikacji olimpijskich w Kownie jego rodacy będą pod większą presją. - My musimy wygrać, Polacy mogą - powiedział.

Polska Agencja Prasowa: Koszykarze Litwy wygrali obydwa spotkania grupowe i jako faworyci przystępują do sobotniego spotkania z Polską. Jakie są nastroje przed meczem?

 

Tomas Pacesas: Jesteśmy faworytem, ale to będzie bardzo trudny mecz dla Litwy. Naszą siłą w turnieju w Kownie jest gra podkoszowych Valanciunasa i Sabonisa, ale to spotkanie może rozstrzygnąć się w sferze psychologii. Dla nas najgorsza będzie presja i obciążenie psychiczne. Litwa musi wygrać, a Polska może. Litwa nie może pozwolić sobie na porażkę. Od momentu odzyskania niepodległości byliśmy na każdych igrzyskach, gdyby tym razem nie udało się, to byłby to cios nie tylko dla sportu.

 

Polacy chcą pojechać do Tokio tak samo jak Litwini…

 

Chęć awansu to jedna rzecz, a presja, że musisz to zrobić - to druga. Polacy zagrają bez obciążenia, więc moim zdaniem mają przewagę psychologiczną. Oczywiście inną sprawą jest to, jak polscy koszykarze wykorzystają tę sytuację, co zrobi trener Taylor? To będzie ciekawy pojedynek.

 

Czy z perspektywy pana doświadczeń zawodniczych i trenerskich Polskę, po słabym występie przeciw Słowenii (przegrana 77:112) stać na zmianę stylu i walkę o zwycięstwo?

 

Polska nie jest na straconej pozycji. Nie oceniałbym drużyny po jednym nieudanym meczu. Polacy dali się Słoweńcom rozpędzić w ataku. Może Luka Doncic zaczarował polską defensywę. To nie ma jednak już znaczenia. W sobotę będzie nowe otwarcie. Polska ma potencjał, są nowi młodzi gracze: Jakub Garbacz, który miał świetne spotkania w walce o mistrzostwo kraju, Aleksander Balcerowski, Łukasz Kolenda, Michał Michalak.

 

W 2011 r. Litwa była gospodarzem Eurobasketu i z wielkimi ambicjami i nadziejami przystępowała do rywalizacji. Drużyna nie poradziła sobie z presją, a porażka z Macedonią Północną w ćwierćfinale 65:67 była szokiem…

 

Dobrze to pamiętam, te ostatnie sekundy, kto popełnił stratę… Tak, nie poradziliśmy sobie z presją, a to był bardziej doświadczony zespół niż obecna reprezentacja. Dlatego mówię, że dla nas półfinał jest równie trudny jak finał. Bardzo ważny będzie początek spotkania.

 

Jak Polacy powinni zagrać w meczu z Litwinami?

 

Nie będę podpowiadał, ale to, co każdy widział w spotkaniu ze Słowenią mogę powiedzieć - było zbyt wiele błędów w obronie i zbyt mało fizycznej twardej walki. Myślę, że biało-czerwoni się +zresetują+. Dla mnie ciekawe jest jak obydwaj trenerzy uwolnią koszykarzy od napięcia w meczu o taką stawkę. Zdjęcie presji to nie jest kwestia, którą uda się wytrenować podczas kilku dni zgrupowania czy przed jednym spotkaniem, to długi proces.

 

ZOBACZ TAKŻE: NBA: Phoenix Suns w wielkim finale po raz pierwszy od 1993 roku

 

Podoba się panu odmładzana powoli reprezentacja Polski?

 

Trudno to ocenić po dwóch tak różnych spotkaniach - z Angolą i Słowenią. Śledzę cały czas polską koszykówkę, oglądami ligowe mecze i muszę powiedzieć, że widziałbym w Kownie innych graczy, takich, którzy mogliby bardziej pomóc drużynie. Największe problemy są na obwodzie. Najbardziej brakuje mi Marcela Ponitki, który gra w mojej byłej drużynie - Permie. Jest zadziornym koszykarzem z charakterem, bardzo dobrze broniącym.

 

A jak pan ocenia grę Słoweńców?

 

Ten zespół to nie tylko Doncic. Moim zdaniem nie jesteśmy na obwodzie tak mocni jak Słoweńcy, ale pod koszem mamy przewagę. Nie chcę jednak wybiegać myślą do przodu. Najpierw jest sobota.

 

Był pan olimpijczykiem, który zdobył w Atlancie brązowy medal. Czym jest i był dla pana występ na igrzyskach?

 

Niesamowite wrażenia, których nie da się opisać jednym, słowem. To największy sukces, jaki osiągnąłem w karierze. Rywalizacja na parkiecie była niesamowita. Trudno powiedzieć bez emocji o zdobyciu medalu czy ceremonii ich wręczania. Dodatkowo to były igrzyska organizowane w setną rocznicę pierwszej nowożytnej olimpiady w Atenach. No i graliśmy w grupie z reprezentacją USA - Dream Team II.

 

Jak pan wspomina ten mecz, spotkanie, w którym arbitrem był zresztą Wiesław Zych?

 

To była drużyna z gwiazdami NBA, m.in. Charlesem Barkleyem, Shaquillem O’Nealem, Davidem Robinsonem, Scottie Pippenem czy Reggie Millerem. Wychodzisz na parkiet i grasz z ludźmi, których znasz z ekranu telewizyjnego i do których +się modliłeś+ jako młody chłopak. To było dla mnie, 24-latka wielkie przeżycie. Po meczu zachowywaliśmy się jak dzieci - robiliśmy sobie zdjęcia z gwiazdami NBA , prosiliśmy ich o autografy. Do dziś mam fotografie ramię w ramię z O’Nealem czy Barkleyem. NBA to wtedy był poziom nieosiągalny dla Europejczyków. Tylko kilku grało w latach dziewięćdziesiątych XX wieku za oceanem. Dla nas to była inna planeta. Teraz to się zmieniło, bo w NBA jest wielu koszykarzy ze Starego Kontynentu i z całego świata.

 

A półfinał igrzysk z Jugosławią też pan pamięta?

 

Oczywiście. To była mega ekipa, m.in. z Predragiem Danilovicem, Vlade Divacem czy Saszą Djordjevicem. Pamiętam dokładnie ważną, decydującą trójkę - Divaca - rzut z rogu boiska. Nie mogliśmy już po nim odrobić strat.

 

W Polsce spędził pan wiele lat jako zawodnik, a potem trener Asseco Gdynia, prowadząc klub z Gdyni nie tylko do złota, ale i historycznego ćwierćfinału Euroligi z Olympiakosem Pireus (przegrana 1-3). A co robi pan obecnie?

 

Nadal blisko koszykówki, jestem w zarządzie koszykarskiej ligi litewskiej, działam w klubie Alytus. Do pracy trenerskiej tak bardzo mnie nie ciągnie, choć przyznaję, że czasami brakuje tych emocji. Nie było ostatnio ciekawych ofert, takich, które dawałyby szansę na osiągnięcie czegoś więcej niż w Polsce z Asseco.

 

Czy sobotnie spotkanie w Kownie będzie dla pana trudne emocjonalnie?

 

Będę trzymał kciuki za swoich! W Polsce mieszkałem przez 12 lat dorosłego życia, znacznie dłużej niż na Litwie… Mam litewski paszport, ale Polska zawsze będzie dla mnie znaczącą częścią życia, okresem, z którego mam wiele dobrych wspomnień.

PZ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie