Ashleigh Barty po finale Wimbledonu: Piłka meczowa? Nie pamiętam jej!
W finale Wimbledonu Ashleigh Barty pokonała Czeszkę Karolinę Pliskovą 6:3, 6:7 (4-7), 6:3. Australijka po meczu opowiedziała o trudach tegorocznego turnieju.
Barty: To niesamowite. Na początku trzeciego seta powiedziałam sobie, że muszę dalej walczyć. Karolina jest wspaniałą przeciwniczą. Sprawiła, że musiałam zaprezentować wszystko, co w mojej grze najlepsze. Uwielbiam nasze pojedynki i wierzę, że kolejne przed nami. To był wyjątkowy mecz i jestem naprawdę dumna, że byłam w stanie na początku trzeciej partii zresetować się, zaprezentować swój najwyższy poziom i utrzymać nerwy na wodzy do końca. Nie jestem w stanie wystarczająco podziękować mojemu sztabowi, który poświęca swój czas i energię, by realizować moje marzenia.
ZOBACZ TAKŻE: Wimbledon: Ashleigh Barty z drugim wielkoszlemowym triumfem
Piłka meczowa? Nie pamiętam jej! Możliwość spełnienia mojego marzenia przy wszystkich tu obecnych sprawiła, że to jest lepsze niż sobie kiedykolwiek wyobrażałam. Nie spałam zbyt wiele ostatniej nocy, myśląc cały czas w stylu "co by było gdyby". Ale wychodząc na kort centralny, czułam się jak w domu. Mam nadzieję, że Evonne (Goolagong Cawley - pierwsza rdzenna Australijka, która wygrała Wimbledon) jest ze mnie dumna.
Pliskova: Gratuluję Ashleigh wspaniałego meczu i całego turnieju. Zagrała świetnie, a ja walczyłam jak mogłam. Cieszyłam się każdą minutą spędzoną na tym korcie. Nigdy nie płaczę. Nie ma znaczenia, którą paterę otrzymałam, to były świetne dwa tygodnie.
Przejdź na Polsatsport.pl