Włoskie media po finale Wimbledonu: Berrettini przegrał, ale i tak przeszedł do historii
Matteo Berrettini przegrał w finale Wimbledonu z Serbem Novakiem Djokoviciem, ale i tak przeszedł do historii włoskiego tenisa - podkreślają media w Italii po długim i emocjonującym meczu. 25-latek jako pierwszy Włoch wystąpił w finale tego turnieju.
"Szczęśliwego zakończenia nie było" - zaznacza "La Gazzetta dello Sport". Pociesza zarazem tenisistę: "W porządku, Matteo, dostarczyłeś nam emocji, sprawiłeś, że marzyliśmy i przeklinaliśmy, że czuliśmy się pełni życia w to specjalne niedzielne popołudnie".
Berrettini - dodano - musiał się poddać w czwartym secie.
"Ale to dopiero początek" - zaznacza dziennik cytując słowa najlepszego włoskiego tenisisty, podopiecznego trenera Vincenzo Santopadre, zięcia Zbigniewa Bońka.
"Rzymianin rozegrał wielki mecz" - ocenia "Corriere dello Sport" wyrażając opinię, że należą mu się podziękowania, bo długo i ostro walczył z utytułowanym rywalem.
ZOBACZ TAKŻE: Elena Ruse najlepsza na kortach w Hamburgu
Przegrał "z podniesioną wysoko głową" - stwierdza "Tuttosport" w pierwszym komentarzu po pojedynku na Wimbledonie.
"La Repubblica" kładzie nacisk na to, że mecz był "nadzwyczaj intensywny".
"Berrettini wraca do domu z bardzo wysoko podniesioną głową świadom tego, że jest wśród największych światowego tenisa" - dodaje rzymska gazeta.
Jak zauważa, potwierdza to także fakt, że potrafił zapanować nad emocjami podczas swego pierwszego finału.
Dziennik zwraca uwagę, że Berrettini był także pierwszym Włochem, który zdołał na centralnym korcie podnieść chór swoich kibiców, wykrzykujących "Matteo, Matteo".
Z zachwytem pisze o nim agencja Ansa odnotowując, że jego serwis był "ponaddźwiękowy" i osiągnął prędkość 222 kilometrów na godzinę. "Rekord to nie jest, ale szybkość ogromna" - zauważono.
W półfinale Berrettini wyeliminował Huberta Hurkacza.