Czesław Michniewicz przed rewanżem z Bodo/Glimt: Nie myślimy o obronie przewagi
W środę piłkarze Legii Warszawa zagrają u siebie z Bodo/Glimt w rewanżowym meczu 1. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W Norwegii Legia wygrała 3:2, ale trener Czesław Michniewicz zapewnia, że zespół nie skupi się na obronie przewagi. - Chcemy grać po swojemu - podkreślił.
W ubiegłym tygodniu w Norwegii mistrz Polski prowadził 2:0 i 3:1, ale ostatecznie wywiózł z północy Norwegii tylko jednobramkową zaliczkę, mimo że końcowe minuty gospodarze rozgrywali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Mortena Kondradsena.
Dwa gole dla warszawskiej drużyny strzelił pozyskany przed sezonem reprezentant Azerbejdżanu Mahir Emreli. Jednego dołożył Brazylijczyk Luquinhas. - Cieszymy się ze zwycięstwa, ale mamy świadomość, że wynik jeszcze niczego nie przesądza. Tak podchodzimy również do jutrzejszego spotkania. Nie będziemy bronić wyniku z pierwszego spotkania. Chcemy wyjść na boisko i grać po swojemu, wedle własnych zasad. Kompletnie nie zajmujemy się przeszłością. Myślimy tylko o jutrzejszym meczu - powiedział Michniewicz.
ZOBACZ TAKŻE: Polski napastnik idzie na rekord. Po raz dwudziesty zmienił klub
W rewanżu wątpliwy jest udział bramkarza Artura Boruca, który zmaga się z przeziębieniem. - Po naszym wyjeździe do Bodo nie brał udziału w żadnym treningu. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj. Być może stan zdrowia Artura się poprawi. Wtedy zapadnie decyzja, czy znajdzie się on w kadrze na rewanżowe spotkanie - zdradził szkoleniowiec.
Do drużyny dołączyli już za to uczestnicy mistrzostw Europy - Chorwat Josip Juranovic i Czech Tomas Pekhart. - Cały czas byli w treningu. Odpoczywali tylko kilka dni, i to czynnie. Nie martwimy się o ich cechy motoryczne. Myślę, że obaj mają dużą szansę znaleźć się w 23-osobowej kadrze meczowej - przyznał Michniewicz.
Od tego sezonu nie obowiązuje już zasada, że przy równej liczbie bramek, te strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie. - Wynik z pozoru jest korzystny. Mamy świadomość, że po pierwszym meczu prowadzimy różnicą jednej bramki. Ale wiemy, że ta bramka ma nieco inny wymiar, bo nie liczą się już gole na wyjeździe. Mamy tego świadomość, dlatego liczymy bardzo na wsparcie kibiców - stwierdził trener.
Legia po raz ostatni, a drugi w swojej historii, grała w Lidze Mistrzów w 2016 roku. W pięciu kolejnych sezonach cztery razy zdobyła mistrzostwo kraju, ale na europejskiej arenie zawodziła. Aby znów do niej awansować musi wyeliminować cztery ekipy.
Warszawski zespół zna już potencjalnego rywala w drugiej rundzie eliminacji LM. Będzie nim Flora Tallin lub Hibernians z Malty. Pierwsze spotkanie zespół z Estonii wygrał u siebie 2:0.
Gdyby jednak mistrzowie Polski nie poradzili sobie w dwumeczu z Bodoe/Glimt, trafią do 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji i spotkają się z przegranym z pary Dinamo Zagrzeb (Chorwacja) - Valur Reykjavik (Islandia) w tzw. ścieżce mistrzowskiej. Pierwsze spotkanie Dinamo wygrało u siebie 3:2.
Początek środowego meczu o godzinie 20.00.