Czy "Nagelsmann z Biłgoraja" podbije Łotwę?
Kto jest prawdopodobnie najmłodszym pierwszym trenerem na najwyższym, krajowym szczeblu rozgrywkowym? Polak! Przemysław Łagożny, którego widzowie Polsatu Sport pamiętają z roli komentatora m.in. Ligi Mistrzów od stycznia był drugim trenerem u boku Marka Zuba w łotewskim Spartaksie Jurmala. Kilka tygodni temu Zub rozstał się z klubem, a ten zaoferował przejęcie roli pierwszego szkoleniowca zaledwie 29-letniemu Łagożnemu!
„Nagelsmann z Jurmali”, choć chyba lepiej byłoby napisać, że z „Biłgoraja”, bo stamtąd pochodzi, miał doskonały start. Spartaks pod jego wodzą wygrał trzy kolejne spotkania: z Noah 5:2, Daugavpils 2:0 i Mettą 3:0. Młody trener twardo stąpa jednak po ziemi i zdaje sobie sprawę, że „miesiąc miodowy” wkrótce może dobiec końca.
Bożydar Iwanow: Jak do tego doszło, że zostałeś pierwszym trenerem Spartaksa?
Przemysław Łagożny: Myślę że na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. I jak do tego doszło również sam nie wiem… Ja ze swojej strony byłem zaskoczony obrotem sprawy i mówiąc szczerze, kiedy dowiedziałem się, że prezes chce się ze mną widzieć, byłem przygotowany na rozmowę o… zakończeniu współpracy, bo przecież byłem drugim trenerem Marka Zuba. Ale zaproponowano mi bym został i kontynuował jego dzieło. Myślę, że miałem okazję pokazać swoją jakość i etos pracy przez blisko pięć miesięcy, kiedy to pracowałem jako drugi trener i myślę że dałem się poznać z dobrej strony, co pewnie również wpłynęło na tę decyzję. Dodatkowo klub ma szeroką sieć kontaktów międzynarodowych i wiem, że zostałem pozytywnie zweryfikowany w „piłkarskim” świecie, co na pewno pomogło w podjęciu odważnej decyzji właścicielowi. Wiem, że osoba hiszpańskiego specjalisty Raula Riancho (były trener m.in. Spartaka Moskwa - przyp.BI) i jego zdanie na temat tego co mogę przekazać jako pierwszy trener była kluczowa przy podjęciu tej decyzji.
ZOBACZ TAKŻE: Legendarny Brazylijczyk w Krakowie
Często zdarza się, że drugi trener odchodzi wraz z pierwszym, kiedy ten kończy pracę. Rozważałeś taki schemat?
Oczywiście! Pierwotnie taka była moja odpowiedź! Aczkolwiek przede wszystkim po rozmowie z Markiem Zubem w cztery oczy, jak również ponownie z właścicielem klubu, uznaliśmy, że może jednak warto spróbować swoich sił w roli pierwszego trenera.
Jesteś w kontakcie z Markiem? Jakich udzielił ci wskazówek i rad?
Oczywiście, mamy ze sobą kontakt, Pracowaliśmy wspólnie przez kilka miesięcy, w tym czasie wiele się od Marka nauczyłem i otrzymałem od niego duże wsparcie przed podjęciem tego wyzwania. Podczas naszej pracy w dwóch klubach zyskałem wiele cennych wskazówek i rad, które obecnie wykorzystuje w samodzielnej pracy. O trenerze Zubie mogę mówić w samych superlatywach, ponieważ jest dla mnie ważną osobą, która dała mi szansę pracy jako drugi szkoleniowiec poza granicami kraju, co dla mnie było bardzo ważne.
Jak długo możesz prowadzić zespół na swojej licencji?
Moja licencja upoważnia mnie do pracy przez dwa miesiące, aczkolwiek dla mnie to jest i tak ogromne i cenne doświadczenie. A żyję - jak to mawia Diego Simeone - według maksymy: „partido a partido – mecz po meczu”. Tylko to się dla mnie liczy, ponieważ już zdążyłem doświadczyć tego jak piłka jest przewrotna i jak wszystko się zmienia z dnia na dzień. Czerpie z tej sytuacji garściami, przekazuje moją wiedzę i staram się „zaszczepić” pewne kanony funkcjonowania zespołu na boisku, w które wierzę i jak na razie jestem zadowolony. Co będzie dalej, tego nie wie nikt…
Start miałeś wymarzony - trzy mecze trzy zwycięstwa. Pomógł ci kalendarz, który dotychczas nie postawił na waszej drodze żadnego z trzech najlepszych zespołów czy coś drastycznie pozmieniałeś w sposobie gry zespołu czy personaliach?
Niezależnie od sytuacji, zawsze przyjście „nowego” trenera wyzwala dodatkową energię w zespole. I ja swoimi odważnymi decyzjami na początku pracy pokazałem, że jak ktoś naprawdę zasłuży na szansę, to ją dostanie. A zatem nie bałem się wpuszczenia na boisko bramkarza z rocznika 2005, czy wystawienia w pierwszym składzie zawodnika, który dotychczas przez cały sezon miał rozegrane zaledwie 20 minut. Z jednej strony możemy mówić, że kalendarz pomógł, ale z drugiej to że wygramy trzy mecze z rzędu nie było taką oczywistą sprawą ponieważ w tym sezonie zarówno z Mettą jak i Daugavpils we wcześniejszych potyczkach zostaliśmy na przegranym polu.
Ten drugi rywal, również był przed nami w tabeli ligowej. Aczkolwiek starając się rzetelnie oceniać poziom sportowy, są to drużyny w naszym zasięgu. Jeżeli chodzi o „ustawienie” czy preferowaną formację, to w tej materii wiele nie zmieniałem, ponieważ byłem w procesie treningowym z tym zespołem od stycznia i uważam, że biorąc pod uwagę naszą obecną kadrę oraz indywidulane walory zawodników to jest to rozwiązanie optymalne. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ponieważ obecnie w zespole dokonują się zmiany, co jest związane z okresem transferowym, więc ja jako trener muszę być gotowy na różne scenariusze.
Ile czasu więcej musisz poświęcić na pracę w nowej roli?
Haha! Nie ukrywam, że tutaj jest ogromna zmiana. Biorąc pod uwagę, strukturę naszego klubu, to muszę przyznać, że w obecnej sytuacji całe moje życie jest podporządkowane pracy. Aczkolwiek nie narzekam, a po tym miesiącu pracy muszę przyznać, że bardzo się z tego cieszę ponieważ, jak już podkreślałem wcześniej jest to dla mnie niesamowita nauka. Fakt, że odnieśliśmy cenne zwycięstwa, momentami wyglądaliśmy dość efektownie pod kątem gry ofensywnej pokazał zawodnikom i osobom w klubie że obraliśmy właściwy kierunek. Natomiast futbol uczy pokory i oczywiście zwycięstwa trzeba celebrować, ale nie można dać się uśpić i spocząć na laurach, bo za kilka dni jest kolejny mecz i to, że je odnieśliśmy nie ma już znaczenia. Każdy mecz to nowy rozdział i nowa historia. My jako zespół musimy być na to gotowi, dlatego mogę się tylko cieszyć, że udało nam się w takim krótkim czasie pokazać kilka naszych koncepcji wypracowanych na treningach w meczach mistrzowskich.
Przejdź na Polsatsport.pl