Jermell Charlo kontra Brian Castano o cztery pasy mistrza świata. Będzie klasyk?!
Niepokonany Argentyńczyk Brian Castano jest mistrzem świata WBO, wygrał w amatorstwie z samym Errolem Spence Jr i chce wygrać by "o kilka dni przedłużyć święto w Argentynie po zdobyciu przez Messiego Copa America”. Po drugiej stronie ringu stanie w San Antonio (transmisja w Polsat Sport) mający trzy pasy Amerykanin Jermell Charlo, który jak sam podkreśla "nie bije się o pieniądze, sławę czy splendory ale dlatego, że to lubi”. Kto zejdzie z ringu w roli niekwestionowanego mistrza świata?!
Brian Castano (Argentyna), mistrz świata WBO (17-0, 12 KO): To walka ważna nie tylko dla mnie, dla mojego teamu, ale i dla całej Argentyny, dla całej Ameryki Łacińskiej - chcę, żebyście wszyscy byli ze mnie dumni. Obiecuję wam wszystkim - pokaże w ringu wszystko, co potrafię, na pewno się nie zawiedziecie, kibice będą kochali to, co zobaczą! Cała presja jest na nim, walczy w swoim stanie. Trenowałem przez dziewięć miesięcy, więc nie przeszkadza mi fakt, że Charlo jest faworytem. Zawsze jestem stawiany na przegranej pozycji, to normalka. Jak trzeba będzie, to zawalczę inaczej niż zwykle - będę bił mniej ale mocniej. Nie interesują mnie walki, które już miałem, bo na każdą i tak mam inny plan - tym razem plan polega na tym, że wygram. O niczym, co będzie później, nie myślę. Cokolwiek zrobi Charlo będę gotowy - będzie chciał bitki - jestem gotowy. Będzie chciał szermierki na pięści - nie ma sprawy. Charlo będzie bity bardziej niż może sobie wyobrazić.
Mam dodatkową motywację, bo widziałem zwycięstwo Argentyny w Copa America. Messi wreszcie dostał swój tytuł, cały kraj był szczęśliwy. Mam nadzieję, że przedłużę imprezę o kilka następnych dni, kiedy zostanę niekwestionowanym pięściarskim mistrzem świata.
Jermell Charlo (USA), mistrz świata WBC, IBF i WBA: Oczywiście, że się cieszę z walki w Teksasie, ale mogę walczyć wszędzie. To dla mnie spełnienie marzeń, bo chciałem mieć wszystkie pasy od czasu jak byłem dzieciakiem - nie ma w boksie niczego ważniejszego. To też dobra okazja, żeby podziękować wszystkim, z którymi pracowałem, którzy pomogli mi w karierze. To dla mnie i dla mojego brata kolejna okazja pokazać światu co jesteśmy warci - takie okazje zbyt często się nie zdarzają, więc trzeba je wykorzystać. Nie myślę o Galerii Sław Boksu, jestem na to za młody. Na razie mam 36 minut, żeby zostać niekwestionowanym mistrzem świata, a na resztę przyjdzie czas później.
Czy ja mam na sobie presję? Żadnej, bo byłem w tej sytuacji mnóstwo razy. Gdybym czuł presję, nie byłbym tutaj gdzie jestem. Castano niech robi, co chcę, pokaże co potrafi i niech unika tych bomb, które będą leciały. Nie umiem przepowiadać przyszłości, ale wiem, że jestem mocniejszy i szybszy niż kiedyś, mam siłę w każdym ciosie, który zadaje. Nie ma znaczenia co on zrobi w ringu: ja wszystko potrafię zrobić lepiej.
ZOBACZ TAKŻE: Gdzie i jak obejrzeć transmisję z KSW 62?
Okazuje się, że jedyna przegrana w karierze, choć kontrowersyjna, była częścią jakiegoś planu. Od razu wziąłem rewanż, miałem we krwi paliwo rakietowe, a teraz czas na unifikację. Chcę jeszcze wiele w boksie osiągnąć, ale zawsze jestem w pełni skoncentrowany, bo zawsze jest ktoś, kto chce zająć twoje miejsce. Takie mam nastawienie mentalne - jestem świetny, ale ktoś chce mnie pokonać i nie wolno mu na to pozwolić".
Oprócz walki Charlo kontra Castano, w przekazie także dwa inne pojedynki: Rolando Romero/USA (13-0, 11 KO) walczy o tymczasowy pas WBA wagi lekkiej ze Szwedem Anthony Yigitem (24-1, 8 KO). Rywal Amerykanina pojawił się na wadze z ponad 1,5 kilograma nadwagi i nawet w razie wygranej mistrzem świata nie będzie. Trzecia walka wieczoru w San Antonio to konfrontacja Urugwajczyka Amilcara Vidala (12-0, 11 KO) z Immanuelem Alleeem (18-2, 11 KO) w wadze średniej.
Przejdź na Polsatsport.pl