Tokio 2020: Polska pływaczka załamana. Trener oskarża władze PZP
Trener Aleksandry Polańskiej Robert Daniszewski przyznał, że każda rozmowa z jego przebywającą w Tokio pływaczką, która ma niewielkie szanse na udział w igrzyskach, kończy się płaczem. - To straszne, do czego doprowadziły niekompetentne działania PZP - powiedział szkoleniowiec.
Igrzyska rozpoczną się w przyszły piątek, a polscy pływacy udali się do Japonii na początku obecnego tygodnia. Jak się okazało, sześcioro z nich prawdopodobnie nie weźmie w ogóle udziału w rywalizacji olimpijskiej. W tym gronie jest m.in. Polańska.
- Ta sprawa to wina niekompetencji osób z Polskiego Związku Pływackiego. Zgłosiły one zbyt wielu zawodników, licząc, że może się uda. A to tak nie działa, mogło być ich dziesięciu, nie więcej. Działacze w pierwszej kolejności powinni zgłosić zawodników do ich podstawowego, głównego startu w sztafecie, a następnie do startu indywidualnego. Ich udział w tym drugim zależał od zaproszenia od FINA, a takowe dostał tylko jeden zawodnik z siódemki zgłoszonej do startów indywidualnych. Reszta zaś, niestety, nie otrzymała go. Do sztafet PZP zgłosił zawodników z dalszych miejsc rankingowych. Ich zgłoszenie zostało przyjęte - relacjonował Daniszewski.
ZOBACZ TAKŻE: W Tokio nauka, zaatakuję za trzy lata
Szkoleniowiec niespełna 21-letniej pływaczki nie kryje złości związanej z działaniami krajowej federacji.
- PZP próbuje zrzucić winę z siebie, zasłaniając się niejasnymi procedurami. Walczy teraz, żeby naprawić sytuację, ale przepisy są nieubłagane - zaznaczył.
Podkreślił też, że jego podopieczna podporządkowała w ostatnich latach swoje życie temu, by jak najlepiej zaprezentować się w Tokio.
- Po zdanej maturze zrezygnowała ze studiów, by poświecić się przygotowaniom do igrzysk. Po zmianie ich terminu zrobiła to ponownie, chcąc spełnić swoje marzenia. Ponosiła ogromne koszty, by przygotować się do najważniejszej imprezy w życiu sportowca. To są nie tylko ogromne pieniądze, ale przede wszystkim wyrzeczenia, których dokonywała przez minione pięć lat! - dodał.
Daniszewski pozostał w kraju, ale cały czas jest w kontakcie z przebywającą w Japonii zawodniczką GOS Raszyn. Przyznał, że rozmowy te obecnie - ze względu na obecną sytuację - są trudne pod względem emocjonalnym.
- W tej chwili każda rozmowa kończy się wielką rozpaczą i płaczem...To straszne, do czego doprowadziły niekompetentne działania PZP - podkreślił.
Przejdź na Polsatsport.pl