Tokio 2020. Person: Jak zdobędziemy 15 medali, to będzie dobrze
- Złoto zdobędą siatkarze. Pewnie też Paweł Fajdek, choć byłem świadkiem jego dramatycznych eliminacji w Londynie i Rio. Jednak kto, jak nie on. Zdobył przecież cztery medale mistrzostw świata, więc wydaje się niemożliwe, żeby nie zdobył pierwszego medalu na igrzyskach – mówi Andrzej Person.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Amerykanie z Associated Press policzyli, że Polacy zdobędą w Tokio 22 medale, w tym 5 złotych.
Andrzej Person, ekspert Polsat Sport: To Amerykanie są optymistami. Ostatnimi udanymi dla nas igrzyskami były te w Sydney w 2000 roku. Byłem wtedy attaché prasowym naszej ekipy, więc przyglądałem się temu z bliska i muszę powiedzieć, że te cztery złote medale w lekkiej zdobyte wtedy były dla nas szczęśliwe. Dwa w młocie i dwa w chodzie Roberta Korzeniowskiego. A to właśnie te cztery medale sprawiły, że tamte igrzyska były dla nas fantastyczne. A w XXI wieku jakoś nie potrafimy się rozpędzić. Pięć lat temu zdobyliśmy w sumie jedenaście medali. Niewiele.
A teraz ile będzie?
ZOBACZ TAKŻE: Kubiak - nie chcę być arogantem, ale...
Piętnaście. Choć czuję, że tyle nie będzie. Żeby jednak być optymistą, to zostanę przy tych piętnastu. To jednak nie dwadzieścia dwa. No i z tymi pięcioma złotymi też może być kłopot.
To znaczy?
Złoto zdobędą siatkarze. Pewnie też Paweł Fajdek, choć byłem świadkiem jego dramatycznych eliminacji w Londynie i Rio. Jednak kto, jak nie on. Zdobył przecież cztery medale mistrzostw świata, więc wydaje się niemożliwe, żeby nie zdobył pierwszego medalu na igrzyskach.
To wszystko?
Nie wiem, jaki wpływ miał COVID-19 na naszych wioślarzy. Będę się jednak życzliwie przyglądał czwórce podwójnej z Fabianem Barańskim, który jest absolwentem mojej szkoły we Włocławku i korzysta z tutejszej przystani. Mamy jeszcze drugą, bardziej znaną czwórkę mistrzów świata. Myślę sobie, że jeden złoty medale może z tego być.
Daleko panu do Amerykanów. Oni poza Fajdkiem, siatkarzami i złotem w wioślarstwie widzą nas jeszcze na najwyższym stopniu podium w koszykówce 3x3.
A dla mnie to koniec złotego trzosu. Zatem pora zliczyć wszystkie medale, jakie zdobędziemy. Siatka wiadomo, a do tego pięć w lekkiej, dwa w wiosłach, dwa w kajakach, jeden w żaglach, kolarstwie i koszykówce 3x3, do tego dorzuciłbym jakąś jedną super-niespodziankę. To ile mamy?
Czternaście.
No tak, a ja mówiłem, że piętnaście, ale jak mam być szczery, to jak będzie dwanaście lub trzynaście, to też powinniśmy być zadowoleni.
To będzie bardzo odległe miejsce w klasyfikacji medalowej.
Ostatnio zajęliśmy trzydzieste trzecie, co nie jest powodem do dumy i satysfakcji. Pamiętam całe worki medali, ale to było dawno temu. Pomijam Moskwę, ale wcześniej w Montrealu i Monachium też byliśmy bardzo mocni. Poprzednie igrzyska w Tokio w 1964 roku też były dla nas niezwykle udane. Mam nadzieję, chciałbym, żeby te igrzyska były kopią tamtych. Inna sprawa, że od nas aspiracji ważniejsze jest to, że te igrzyska w ogóle się odbędą.
Koronawirus przesunął je o rok.
Finalnie jednak okaże się, że sport może zwyciężyć zło, jakim jest ta epidemia. Z badań wynika, że prawie 80 procent było przeciwko organizowaniu tych igrzysk, ale to już nie ma znaczenie. To wszystko już się zaczęło. Nie będą to łatwe igrzyska, bo bez kibiców, co dla sportowców będzie męką, ale już coś takiego przerabialiśmy.
Kiedy?
W 1920 roku w Antwerpii. To się działo zaraz po I wojnie światowej. Wtedy też jednak szalała grypa-hiszpanka. To było coś porównywalnego z koronawirusem. Wielu sportowców pojechało jednak wtedy na igrzyska do Belgii, żeby udowodnić, że sport jest ponadto. Ponad wojenne zniszczenia i ponad chorobę. Nie pamiętam nazwiska tej młodej Amerykanina, która zachorowała, a na dokładkę chodziła na basen w celach korekcyjnych, by zdobyć olimpijskie złoto w wieku 14 lat. Wierzę jednak, że tak jak udało się jej, tak uda się teraz Japończykom. Zresztą oni pewnie nie chcieli i nie chcą być do końca świata tymi jedynymi, którzy nie zorganizowali igrzysk.
To na pewno.
Poprzednie igrzyska w Tokio też były szczególne, bo pierwsze po wojnie. Była wtedy potrzeba pokazania, że Japonia się zmieniła, że odbudowała kraj po zniszczeniach. Raz jeszcze powtórzę, że tamte igrzyska były dla nas wyjątkowe. Mieliśmy atuty, wyskoczyły nasze biegaczki z nastoletnią medalistką Ireną Kirszensztein. Tym bardziej jest mi przykro, że teraz, tak to wygląda, nie nawiążemy do tamtych lat. Wtedy byliśmy w czołówce. Dzisiaj nasze miejsce jest nawet za Azerbejdżanem. Kiedyś walczyliśmy z tymi wielkimi nacjami. Przed nami byli Amerykanie, Niemcy, Rosjanie, ale Anglicy już nie zawsze. Zresztą oni, jak się zorientowali, że zdobywają na igrzyskach tak mało medali, to znaleźli sobie specjalizację. Wiedzieli, że w czymś muszą być najlepsi, żeby dobrze wypaść w klasyfikacji na domowych igrzyskach w Londynie w 2012. Postawili na kolarstwo torowe i tylko w tych zawodach zgarnęli 14 medali. W Rio też trochę tych medali nazbierali. Ze słabej nacji stali się potęgą.
A my?
Nam tego brakuje, ale może Adrian Meronk zrobi niespodziankę w moim ukochanym golfie. 30 lat temu zaczynaliśmy budować ten sport w Polsce od zera, a właściwie poniżej zera. Kpiono z golfa, mówiono, że milionerzy z cygarami chodzą po polach i grają. Dlatego wyjątkowo się czułem, kiedy polski golfista składał olimpijską przysięgę.
Skoro mówimy o sprawach wyjątkowych, to polski kibic tak się czuł po igrzyskach w Atlancie w 1996 roku.
To było wydarzenie. Po dwóch dniach byliśmy tam na pierwszym miejscu klasyfikacji medalowej. Byliśmy jednak mocni w dżudo i zapasach, no i w strzelaniu. Renata Mauer była mocnym punktem. Szkoda, że teraz kogoś takiego nie ma, bo dobry start na igrzyskach jest ważny. W Rio pierwszy medal dla Polski zdobył Rafał Majka. Długo prowadził w wyścigu kolarskim, ominął dwóch rywali, którzy się przewrócili. Na finiszu dwóch zawodników go wyprzedziło, ale zdobył brąz. A teraz zaczynamy igrzyska nie od medalu, lecz od afery w pływaniu.
Najgorsze jest chyba jednak to, że nie mamy praktycznie żadnego zawodników, o którym można by powiedzieć, że to pewniak do złota.
No nie mamy. Kiedyś takim wydawał się Fajdek, ale już dwa razy wracał z igrzysk bez złota, więc to nie nastraja optymistycznie. Wymieniłem go jako tego, który zdobędzie złoto, ale to na pewno nie jest pewniak. Raz jeszcze wrócę do poprzednich igrzysk w Tokio, żeby powiedzieć, że raczej nie przeżyjemy czegoś takiego, jak wtedy. Mam na myśli trzy medale w boksie zdobyte w ciągu 45 minut przez panów Kuleja, Kasprzyka i Grudnia. Żebyśmy teraz mogli coś takiego przeżyć, to musiałoby dojść do niespodzianek. I obyśmy się ich doczekali. Może zaskoczą „Aniołki Matusińskiego”, może Marcin Lewandowski, choć jak ostatnio pobił rekord Polski, to zajął dopiero szóste miejsce w zawodach Ligi Diamentowej.
Przejdź na Polsatsport.pl