Jan Englert: Radziłbym, żeby zamiast treningu, obejrzeli sobie dwa dobre filmy
- Jeśli miałbym się bawić w porównania z zawodem, który uprawiam, to jeśli się reżyseruje przedstawienie i jest moment, w którym wszyscy chcą, ale za bardzo, to nie wychodzi. Wtedy najlepiej rozluźnić nieco szyki, dać gorsetowi troszeczkę się rozszerzyć i wtedy nagle zaczyna coś funkcjonować. Proszę tego nie odbierać, jako mądrzenia się sportowego, ale radziłbym chłopakom, żeby zamiast treningu, obejrzeli sobie dwa dobre filmy - powiedział Jan Englert w Studio Tokio.
Marcin Lepa: Budzik na poranne wstawanie codziennie ustawiony? Jakie są punkty w pana programie igrzysk?
Jan Englert: Regeneruję siły po moim całorocznym obozie kondycyjnym, a w zasadzie, dwurocznym, pandemicznym, który trzeba było w opanować w zbiorowy sposób. Towarzyszy mi poczucie całkowitej inności tych igrzysk. One są, interesują mnie, ale przez obostrzenia, otwarcie, które było pandemiczno-ostrożne, przez ciągłe badania, ten sport bardziej oglądamy niż w tym uczestniczymy. Chcemy oglądać, ale oglądamy to jakby przez szkło.
ZOBACZ TAKŻE: Wojciech Drzyzga o meczu z Iranem. "Mieliśmy szansę go wygrać"
Jak przeżył pan ceremonię, która była również momentami smutna?
Trochę "stypowata". Nie było entuzjazmu, radości, tej wspólnoty - po to przecież igrzyska wymyślono. Ja tego nie oceniam, stwierdzam fakt. Chciałbym się śmiać, cieszyć, a siłą rzeczy, oglądam z życzliwym uśmiechem, zaangażowaniem człowieka, od którego praktycznie nic nie zależy. Obejrzałem wiele igrzysk, budziłem się w nocy i nie zasypiałem wielokrotnie. A tym razem siadam z kolegami, chcę oglądać i nie ma chętnych.
Jak pan ocenia przegrany mecz z Iranem w siatkówkę?
Denerwowałem się, przecząc sam sobie, że nic mnie nie ruszy. Mam takie uczucie, że chłopcy muszą w tej chwili zyskać trochę luzu, ruszają się wolniej, Irańczycy słusznie wygrali ten mecz, byli lepszą drużyną. Nie zmienia to faktu, że nadal oczekuję, iż ten medal zdobędziemy - najlepiej złoty. Widziałem wyraźnie opóźnienia w reakcji - nawet Zatorskiemu się zdarzało spóźniać z podniesieniem rąk. To jest chyba efekt zamknięcia na trzy tygodnie w tej szklanej kuli i trenowania w całkowitym odosobnieniu. Mam jednak nadzieję, że to wszystko jest przemyślane i na ćwierćfinał budowana jest najwyższa forma, ale boję się, czy w tym przypadku nie będziemy również ofiarami naszej ostrożności i zapobiegliwości dotyczącej świata, w którym igrzyska się odbywają.
Ma pan jakąś radę ze swojego doświadczenia dla naszych siatkarzy?
Gdybym był od tego specjalistą, pewnie byłbym teraz w Tokio (śmiech). Jeśli jednak miałbym się bawić w porównania z zawodem, który uprawiam, to jeśli się reżyseruje przedstawienie i jest moment, w którym wszyscy chcą, ale za bardzo, to nie wychodzi. Wtedy najlepiej rozluźnić nieco szyki, dać gorsetowi troszeczkę się rozszerzyć i wtedy nagle zaczyna coś funkcjonować. To oczywiście jest bardzo niefachowe. Proszę tego nie odbierać, jako mądrzenia się sportowego, ale radziłbym chłopakom, żeby zamiast treningu, obejrzeli sobie dwa dobre filmy.
Rozmowa z Janem Englertem:
Podsumowanie każdego dnia na Igrzyskach Olimpijskich w Studio Tokio codziennie o 20:00 w Polsacie Sport. W programie olimpijczycy, reprezentanci Polski, eksperci komentują najważniejsze i najciekawsze wydarzenia w Tokio.
A codziennie rano o 8:00, 9:00, 10:00, 11:00 i 12:00 Flesze Studio Tokio, w których informujemy o tym co wydarzyło się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.