Trener polskich wioślarek: Niektóre z nich zapowiadały koniec kariery
Trener wioślarskiej czwórki podwójnej kobiet Jakub Urban przekonywał, że występ podopiecznych w finale igrzysk w Tokio obserwował bez emocji. "Nie miałem się czym stresować. Wiedziałem, co potrafią i na co są przygotowane" - zaznaczył po wywalczeniu przez Polki srebra.
Biało-czerwone przez większość dystansu płynęły w środę na trzeciej pozycji, ale na ostatnim odcinku wyprzedziły Niemki. Zapytany o towarzyszące mu podczas śledzenia występu swoich zawodniczek emocje Urban odparł, że nie towarzyszyły mu żadne.
"Pracuję z tą osadą od pięciu lat, z niektórymi dziewczynami nawet od ośmiu. Wiedziałem, co potrafią i na co są przygotowane. Dlatego nie miałem się czym stresować. Zresztą nigdy się nie stresuję, bo to nie pomaga" - stwierdził.
Jeden z dziennikarzy przyznał, że Polki wcześniej w tym sezonie nie pływały tak szybko jak teraz w stolicy Japonii. Szkoleniowiec stwierdził, że celem przygotowań były wyłącznie igrzyska.
"Nie interesowały nas mistrzostwa Europy. Poza tym mówiłem, że pojedziemy na nie tylko, jeśli nie będzie żadnej presji wynikowej. Gdy już byliśmy na miejscu i zobaczyłem, jak pływają inne osady, to się ucieszyłem. Wiedziałem bowiem, że w takiej formie nie dotrwają do końca sezonu. Byłem przekonany, że jeśli wszystko się ułoży i ominą nas kontuzje, to w Tokio będzie dobrze. Poza tym dziewczyny od pięciu lat nie zeszły poniżej drugiego miejsca na imprezie głównej. Liczyłem, że teraz też tak będzie" - przyznał.
Zapytany o taktykę na finał Urban stwierdził, że była ułożona tak, by przypłynąć na pozycji medalowej.
"Dziewczyny były przygotowane na drugi tysiąc metrów. W drugiej części dystansu zawsze sobie świetnie radziły, a ostatnie 500 metrów we wszystkich regatach w tym sezonie należało do nich. Prosiłem je tylko, by nie przespały pierwszego tysiąca. Wiadomo było, że wszystkie osady pójdą ostro na tym odcinku. Powiedziałem dziewczynom, żeby się nie bały i płynęły ostro od początku. Tak też zrobiły" - relacjonował.
W odniesieniu do trudnych warunków panujących na torze olimpijskim, gdzie wieje boczny wiatr, zaznaczył, że podstawą jest adaptacja.
"Jeśli ktoś tego nie potrafi, to nie nadaje się do wioślarstwa. Dziewczyny przyleciały tutaj wykonać swoje zadanie bez względu na warunki. To się ćwiczy przez cały sezon. Mamy 280 dni treningowych w roku. Są takie miejsca, gdzie wieje i jest fala" - dodał.
Poproszony o charakterystykę podopiecznych zrobił to krótko i dowcipnie: "Jedynka to chaos (Katarzyna Zillmann), dwójka - spokój (Maria Sajdak), trójka - Matka Teresa (Marta Wieliczko), a czwórka - optymistka (Agnieszka Kobus-Zawojska). Ja zaś jestem gaśnicą".
Czwórka podwójna zdobyła pierwszy medal dla Polski w igrzyskach w Tokio. Trener tej osady jednak nie przywiązuje do tego żadnej wagi.
"Kompletnie mnie nie interesuje, czy to jest pierwszy, czy piętnasty medal. Ja zrobiłem swoje" - zaznaczył.
Środową rywalizację wygrały z wyraźną przewagą Chinki. Zapytany, czym wytłumaczyć fenomen Azjatek Urban stwierdził, że nieograniczonym budżetem i nieograniczonymi zasobami ludzkimi.
W odniesieniu do dalszych losów polskiej osady w składzie, w jakim pływała przez ostatnie kilka lat zaznaczył, że to pytanie do zawodniczek.
"Ja nie będę nikogo zmuszał do treningu. One muszą podjąć decyzję, czy chcą dalej współpracować. Niektóre z nich zapowiadały już koniec kariery. Nie wiem, czy to podtrzymają. Za wcześnie na takie dywagacje i plany. Skład może być ten sam, ale może się zmieniać" - dodał.
Podsumowanie każdego dnia na Igrzyskach Olimpijskich w Studio Tokio codziennie o 20:00 w Polsacie Sport. W programie olimpijczycy, reprezentanci Polski, eksperci komentują najważniejsze i najciekawsze wydarzenia w Tokio.
A codziennie rano o 8:00, 9:00, 10:00, 11:00 i 12:00 Flesze Studio Tokio, w których informujemy o tym co wydarzyło się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
Przejdź na Polsatsport.pl