Siatkarskie złoto najwyższej próby błyszczy już 45 lat 

Inne
Siatkarskie złoto najwyższej próby błyszczy już 45 lat 
Fot. PAP
Siatkarska złota drużyna z Montrealu

W historii naszej siatkówki jest kilka dat, które na stałe zapisały się złotymi zgłoskami. U panów trzy mistrzostwa świata i jeden tytuł mistrzów Europy, zwycięstwo w Lidze Światowej, wicemistrzostwo świata z Japonii. Do tego dwa mistrzostwa Europy „Złotek” Niemczyka, brązowe medale igrzysk siatkarek wywalczone w latach sześćdziesiątych. Złotem najwyższej próby zapisało się jednak mistrzostwo olimpijskie wywalczone przez ekipę Wagnera, dokładnie 45 lat temu - 30 lipca 1976 roku.

40 lat żyliśmy legendą naszych wspaniałych siatkarzy ze Złotej Drużyny Wagnera, aż wreszcie 21 września 2014 roku w katowickim Spodku uznawanym za mekkę polskiej siatkówki ponownie zostaliśmy mistrzami świata. - Jeeeeeeeest!!! Jesteśmy mistrzami świata!!! Wszyscy się doczekali! Rysiek Bosek i inni - krzyczał do mikrofonu rozentuzjazmowany Tomasz Swędrowski. - Coś niesamowitego - wtórował mu Wojciech Drzyzga.

 

Mistrzostwo świata obroniliśmy cztery lata później we Włoszech zdobywając je po raz trzeci w naszej historii. Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. Czy doczekamy się jeszcze raz – 7 sierpnia tego roku? 

 

W historii naszej siatkówki jest kilka dat, które na stałe zapisały się złotymi zgłoskami. Wspomniane trzy mistrzostwa świata siatkarzy, jeden tytuł mistrzostw Europy, zwycięstwo w Lidze Światowej, wicemistrzostwo świata z Japonii oraz dwa mistrzostwa Europy naszych „Złotek” Andrzeja Niemczyka, brązowe medale Igrzysk Olimpijskich naszych siatkarek wywalczone w latach sześćdziesiątych. Złotem najwyższej próby zapisało się jednak mistrzostwo olimpijskie wywalczone przez ekipę Wagnera, dokładnie 45 lat temu - 30 lipca 1976 roku. 

 

„Interesuje mnie tylko złoto”. Nie ma chyba w naszym kraju człowieka, który interesowałby się siatkówką i nie znał tych słów. Hubert Jerzy Wagner. Pan trener Wagner. Konkretne zasady, chęć wygrywania, etos pracy. Siatkówka była całym jego życiem, znał ją od podszewki, bo przecież zanim został trenerem był całkiem niezłym zawodnikiem. 


194 występy w reprezentacji Polski w tym udział na igrzyskach olimpijskich w Meksyku, to znakomite osiągnięcie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko sukcesów, bo ciężko za takowy uznać brązowy medal mistrzostw Europy. Ale kto wie? Może dzięki temu, wykorzystując swoje doświadczenie, potrafił dotrzeć do swoich podopiecznych i osiągnąć z nimi w roli trenera to, czego nie dane było mu podnieść z boiska w czasach zawodniczej kariery. 


Słowa „tylko o złocie” padły po raz pierwszy przed mistrzostwami świata w 1974 roku w Meksyku, gdzie po zwycięstwie 3:1 z Japonią prowadzona przez 33-letniego Huberta Jerzego Wagnera drużyna wywalczyła tytuł mistrzów świata, tyle tylko, że nikt z tamtej ekipy nie ukrywał, że ich największym marzeniem jest zdobycie olimpijskiego złota. 


Trener Wagner wraz ze swoimi współpracownikami opracował specjalny plan przygotowań, który później stał się obiektem rozlicznych prac, a także stanowił gotowy scenariusz pod film dokumentalny „Kat”, który opowiadał o metodach pracy legendarnego szkoleniowca. Sam tytuł nie był przypadkowy, gdyż nawiązywał do katorżniczej wręcz pracy w okresie przygotowawczym do igrzysk w Montrealu, gdzie ostatecznie okazało się, że ani jedna kropla potu na treningu nie została wylana na marne. 


30 lipca 1976 roku drużyna w składzie: Zbigniew Lubiejewski, Bronisław Bebel, Lech Lasko, Włodzimierz Stefański, Edward Skorek, Ryszard Bosek, Tomasz Wójtowicz, Wiesław Gawłowski, Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Zarzycki, Marek Karbarz, Włodzimierz Sadalski - po zwycięstwie ze Związkiem Radzieckim 3:2 odebrała złote medale olimpijskie, co jest historycznym i - na razie - niepowtórzonym osiągnięciem. 

 

- Jak nie teraz, to kiedy – zgodnie mówili bohaterowie tamtych sukcesów jeszcze przed startem olimpijskiego turnieju w Tokio podczas spotkania w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego przy okazji promocji książki wspominającej ich wielkie sukcesy.  

 

- Po finale Ligi Narodów i po przegranym meczu z Brazylią zadzwonił do mnie znajomy i powiedział, że mogę spać spokojnie, bo w tym roku nasza drużyna raczej nie powtórzy naszego osiągnięcia z Montrealu - opowiadał Mirosław Rybaczewski. - Byłem zaskoczony tym telefonem, bo ja, i wszyscy moi koledzy z drużyny, spokojnie będziemy spać, jeśli polska siatkówka będzie zawsze najlepsza. Wierzę w złoty medal tych chłopaków i życzę go im z całego serca.

 

Trzymamy kciuki. Przed nami najważniejsze spotkania turnieju w Tokio. Na końcu pojawia się wspomniana wcześniej data - 7 sierpnia 2021 roku. Oby też przeszła do legendy. 

Marek Magiera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie