Tokio 2020. Co dalej z karierą Joanny Jóźwik?
Rozpacz Joanny Jóźwik wzbudziła współczucie w całej Polsce. - Tyle razy, co dostaję w twarz... - mówiła ze łzami w oczach reprezentantka Polski. Jóźwik podnosiła się tyle razy. Czy podniesie się jeszcze raz?
- To historia na film fabularny! Czy smutny? - zastanawia się Krzysztof Nowak.
30-letnia biegaczka miała udany sezon halowy. Wydawało się, że po wielu miesiącach problemów z urazami może wrócić do dyspozycji sprzed kilku lat. Wtedy walczyła o medale . Niestety; znowu przeszkodziła kontuzja, która wyłączyła Jóźwik z treningów przez kilka tygodni. Wydawało się, że na igrzyska może nie pojechać. Ostatecznie pojechała, ale nie udało się. - Na razie myślę, że skończę ze sportem, ale daję sobie jeszcze czas na podjęcie ostatecznej decyzji - przyznaje.
Trener się obudził, ale zbyt późno
Po świetnym starcie podczas poprzednich igrzysk gdzie zajęła piąte miejsce na 800 m dopadł ją pech. Złapała kontuzję biodra, długo się leczyła. Na rekonwalescencję zaczęła przyjeżdżać na Śląsk gdzie zajął się nią prof. Krzysztof Ficek a następnie Miłosz Drozd, dziś trener przygotowania fizycznego w GKS-ie Katowice. Zaczęła się na Śląsku dobrze czuć, w Warszawie prawie nikt się nią nie interesował. - W końcu spytała nas czy nie przyjęlibyśmy jej do klubu, czy byśmy jej nie chcieli. Znaliśmy jej klasę sportową, determinację, chcieliśmy żeby do nas przyszła - opowiada Krzysztof Nowak. Dopiero wtedy zainteresował się zawodniczką, jej poprzedni klubowy trener, ale nie zdołał jej namówić do zmiany decyzji.
Konsultacje na katowickiej AWF
Była przyczółkiem katowickiego klubu w Warszawie. Trenowała z Kubą Ogonowskim, przyjeżdżała jednak na konsultacje do Marcina Gandyka, dietetyka i trenera prowadzącego konsultacje na katowickiej AWF. - Podczas badań w Katowicach udało się ustalić, że Joasia ma astmę, legalnymi środkami wspomagającymi udało się powstrzymać chorobę.
Czytaj całość na sport.interia.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl