Iwanow przed Wisła - Napoli: Wiślaku, wykorzystaj tę szansę!

Piłka nożna
Iwanow przed Wisła - Napoli: Wiślaku, wykorzystaj tę szansę!
Fot. Cyfrasport
16 luty 2012 roku. 1/16 finału Ligi Europy i pierwszy mecz ze Standardem Liege. To ostatnie dotychczas spotkanie „Białej Gwiazdy” w europejskich pucharach rozgrywane przed własną publicznością.

16 lutego 2012 roku. 1/16 finału Ligi Europy i pierwszy mecz ze Standardem Liege. To ostatnie dotychczas spotkanie „Białej Gwiazdy” w europejskich pucharach rozgrywane przed własną publicznością. Przy minusowej temperaturze zespół prowadzony wtedy już przez Kazimierza Moskala, który jeszcze jesienią przejął drużynę od Roberta Maaskanta, z Cwetanem Genkowem, Maorem Meliksonem, Juniorem Diazem, Patrykiem Małeckim czy Łukaszem Gargułą zremisował 1:1.

Tydzień później w Belgii gole nie padły i do 1/8 awansowali Belgowie. Dzięki bramce zdobytej na wyjeździe. Dziś – jak wiemy – ten przepis już nie obowiązuje. Kto by wtedy przypuszczał, że „wiślacki” kibic, by poczuć smak Europy będzie musiał czekać na obchody 115. rocznicy powstania klubu i że będzie to mecz towarzyski?

 

Cóż to był za sezon dla polskiej piłki… Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale wówczas, w rozgrywkach 2011/2012 do fazy pucharowej Ligi Europy awansowały dwa polskie kluby! Legia Warszawa wyszła z grupy za PSV Eindhoven, a przed Rapidem Bukareszt i Hapoelem Tel Aviw.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kiedy, gdzie i o której obejrzeć mecz Wisła - Napoli

 

Wisła, po nieudanej - kolejnej - walce o Champions League – Maaskant przegrał wtedy dość pechowo w ostatniej rundzie kwalifikacji z Apoelem Nikozja – w dramatycznych okolicznościach przebiła się do 1/16. Także dzięki temu, że w 6. kolejce Fulham w ostatniej minucie straciło gola na 2:2 z Odense, które już o nic nie grało, a zamknęło londyńczykom „murowaną” wydawać by się mogło drogę do kolejnej rundy. Krakowianie w tym samym czasie pokonali pewne już pierwszego miejsca Twente i dość zaskakująco „przezimowali” z Europą w tle, co dziś – jak wiemy – jest dla naszych zespołów raczej nieosiągalne.

 

Standard okazał się ciut lepszy, podobnie jak Sporting Lizbona od Legii, ale wstydu nie było. Portugalczycy wyeliminowali warszawian też minimalnie – po remisie przy Łazienkowskiej 2:2 wygrali na Jose Alvalade strzelając jedną bramkę.

 

Różnica między oboma wielkimi polskimi markami jest jednak znacząca. Legia w Europie jest od tamtego czasu co sezon. Wisła? No właśnie… Puchary odjechały jej na długo. Co nie oznacza, że bezpowrotnie.

 

Przez kolejnych 7 lat Wisła kończyła ligę najwyżej na piątym miejscu. To jak na aspiracje i możliwości trzynastokrotnego mistrza Polski, mimo wiedzy o jej pozasportowych zawirowaniach i patologiach, wynik wstydliwy. Co gorsza, „Biała Gwiazda” dość często kompromitowała się także podczas „najkrótszej drogi do Europy”, czyli w rozgrywkach Pucharu Polski, ostatnio odpadając w nich już w 1 rundzie: w Ostrowcu Świętokrzyskim z KSZO czy w Stargardzie z Błękitnymi.

 

To pogłębiało frustrację kibiców i nowych właścicieli. Dziś, choć liga rozegrała dopiero dwie kolejki, atmosfera jest dużo lepsza. Wisła spogląda na resztę stawki z pozycji lidera tabeli, choć sobotni remis w Niecieczy z beniaminkiem Bruk Betem był przecież bardzo szczęśliwy, do tego fakt, że żadna z drużyn Ekstraklasy nie była w stanie wygrać dwóch meczów na początku sezonu, jest „wyczynem” dość osobliwym.

 

Mecze jak ten środowy to rzadka szansa aby zobaczyć w Polsce jeden z czołowych zespołów Europy. Mimo, że Napoli tym razem na ostatniej prostej straciło szansę gry w Champions League, to jednak dobrze pamiętam wygrane spotkania „Azzurich” z Liverpoolem czy remis z Barceloną w najważniejszym z pucharów i niesamowitą atmosferę podstarzałego ale pełnego południowo-włoskiego klimatu San Paolo.

 

Mam nadzieję, że atmosfera na Reymonta będzie podobna do tej, jaką podczas spotkania podobnego typu z Borussią Dortmund w maju 2011 stworzyli kibice Lecha Poznań. Mecz był elementem transakcji sprzedaży do Borussi Dortmund Roberta Lewandowskiego. Na Bułgarskiej zasiadło ponad 40 tysięcy widzów, którzy co prawda żadnej bramki nie zobaczyli, ale mogli obejrzeć nie tylko swoją byłą gwiazdę ale i Łukasza Piszczka, Jakuba Błaszczykowskiego, Mattsa Hummelsa, Dede czy Marco Goetze. Na ławce usiadł Juergen Klopp, który był tak miły, że pofatygował się do studia, które miałem przyjemność prowadzić w towarzystwie Romana Kołtonia. Znam polskich trenerów, którzy pewnie by odmówili. Jeden z nich pracuje zresztą właśnie w Poznaniu…

 

Piotr Zieliński co prawda w Wiśle nie zagrał ale i tak z pewnością spora grupa kibiców i dziennikarzy będzie przyglądać się jego ruchom. Ja liczę jednak najbardziej na to, że w scenerii europejskiego rywala pokaże się któryś z młodych polskich „wiślaków”. Tak jak w 2005 roku zrobił to na tle Bayernu w ramach akcji „Visiting Friends” Dawid Janczyk w barwach Legii. 

 

18-letni wówczas napastnik wszedł na murawę starego jeszcze stadionu przy Łazienkowskiej bez kompleksów, zaprezentował kilka szarż i efektownych akcji i po meczu fani brawo bili głównie jemu. Ballack, Jeremies czy Salihamidzić byli mu nie straszni. Tak jak kiedyś piłkarze Sampdorii nie zrobili żadnego wrażenia na naszym byłym ekspercie Wojciechu Kowalczyku.

 

To wtedy zaczęła się piękna, choć brutalnie przerwana przez nałóg kariera chłopaka z Nowego Sącza. Później niestety Janczyk się zagubił. Niech któryś z młodych piłkarzy Wisły zaprezentuje się w środę jak on, pamiętając jednocześnie, że na szczyt można wejść szybko, ale błyskawicznie można znaleźć się też… nisko.

 

Ten mecz to ma być przede wszystkim przyjemność, która może przełamać czyjeś bariery. Europa dawno nie gościła przecież na Reymonta. Trzeba więc wykorzystać ten moment, bo nikt nie da pewności, że puchary pod Wawel  niedługo wrócą.  A nawet jeśli tak stanie się w przyszłym roku, to raczej trudno w to wierzyć, żeby w meczu o stawkę pojawił się ktoś o takiej renomie jak Napoli.

 

Transmisja meczu Wisła Kraków - SSC Napoli 4 sierpnia (środa) od godziny 17:30 w Polsacie Sport i Super Polsacie. Początek spotkania, które poprzedzi studio z wyjątkowymi gośćmi, o godzinie 18:00.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie