Tokio 2020. Kamila Lićwinko: Nic nie zapowiadało takiej katastrofy
Kamila Lićwinko nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego w ostatnim w karierze starcie w wielkiej imprezie zaliczyła jedynie wysokość 1,93 m i zajęła 11. miejsce. - Nic nie zapowiadało takiej katastrofy - zaznaczyła skacząca wzwyż 35-latka po olimpijskim występie w Tokio.
- Nie wiem, co się stało. Czy to w wyniku tego, że eliminacje kosztowały mnie bardzo dużo. Po nich przeszłam udar. Dochodziłam do siebie bardzo długo i dopiero wczoraj po południu poczułam się lepiej. Ale nic tego nie zapowiadało. Zrobiłam trening, zrobiłam rozgrzewkę. Wyglądałam i czułam się bardzo dobrze, choć kręci mi się w głowie cały czas. Nie tak to miało wyglądać, bo wykonaliśmy z Michałem (Lićwinko, trenerem i mężem zawodniczki) kawał dobrej roboty. Ja naprawdę byłam w dobrej formie. Takie wysokości skakałam na treningu dużo lepiej - relacjonowała dziennikarzom rozczarowana Lićwinko.
Zobacz także: Tokio 2020: Kamila Lićwinko na 11. miejscu w skoku wzwyż
Jak dodała, dwa tygodnie wcześniej naderwała mięsień dwubłoniasty, co pokrzyżowało jej plan.
- Ale mimo wszystko trenowałam, wszystko było dobrze i nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Dlatego nawet nie wiem, co powiedzieć. Jestem zawiedziona. Te igrzyska to miała być wisienka na torcie. I one tak się zapowiadały. Nie mam pojęcia, dlaczego nie wyszło - zaznaczyła brązowa medalistka mistrzostw świata z 2017 roku.
Wracając do trudnej sytuacji z kwalifikacji przyznała, że nie pamięta swoich ostatnich skoków tego dnia.
- Zeszłam w ostatniej chwili ze stadionu, Michał mnie złapał i wsadził do wody. Bardzo kiepsko się czułam. Ale dziś było już dobrze. Jestem tak bardzo zawiedziona, bo 11. miejsce z tak kiepskim wynikiem, w tak kiepskim stylu skoczone... Naprawdę byłam w dobrej dyspozycji. To naprawdę mnie boli. To moje ostatnie igrzyska, a 11. miejsce z tak kiepskim wynikiem... Nie zasłużyłam na to. Myślałam, że zatrzyma mnie wysokość dwa metry, a nie 1,96 - wskazała zawodniczka Podlasia Białystok.
Już wcześniej mówiła, że ten sezon będzie jej ostatnim. Spytana w sobotę, czy w związku z nieudanym występem w Tokio, nie rozważa przedłużenia kariery, wykluczyła taką możliwość.
- To już koniec. Zdrowie już nie jest takie jak powinno. Moje dziecko jest dla mnie najważniejsze. Taka jest moja decyzja. Mam jeszcze kilka startów w planie i mam nadzieję, że dojdą do skutku. Z polską publicznością pożegnam się podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie - podsumowała mama trzyletniej Hani.
Podsumowanie każdego dnia na Igrzyskach Olimpijskich w Studio Tokio codziennie o 20:00 w Polsacie Sport. W programie olimpijczycy, reprezentanci Polski, eksperci komentują najważniejsze i najciekawsze wydarzenia w Tokio.
A codziennie rano o 8:00, 9:00, 10:00, 11:00 i 12:00 Flesze Studio Tokio, w których informujemy o tym co wydarzyło się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.