Tokio 2020. Anita Włodarczyk: Doktor pomalował mi paznokcie
Anita Włodarczyk z Tokio wróciła ze złotym medalem i... nowym manicure. - Przed finałem mój lakier nie wytrzymał, musiałam to naprawić. Jedną rękę pomalowałam sama, a drugą zajął się doktor, który robił to pierwszy raz w życiu, ale stwierdziliśmy, że ma sprawne dłonie, bo przecież wykonał już wiele operacji - opowiadała z uśmiechem trzykrotna mistrzyni olimpijska.
Aleksandra Szutenberg: Przed Tokio mówiłaś, że jest ci obojętne jakiego koloru będzie medal. Ja wierzyłam, że będzie złoty, a Ty?
Anita Włodarczyk: Leciałam z nastawieniem, aby wrócić z medalem. Nie wypada nie walczyć o złoto. Wiedziałam, że nie będzie to łatwe i dziś wróciłam do Polski z trzecim złotym medalem olimpijskim.
Porównujesz krążki, który było najciężej wywalczyć?
Zdecydowanie największa radość i euforia to igrzyska w Rio de Janeiro, tam padł rekord świata i był to konkurs najlepszy w karierze. Natomiast medal z Tokio też kosztował mnie wiele, bo wracałam po kontuzji i dwuletniej przerwie. W klasyfikacji jest to medal numer dwa.
ZOBACZ TAKŻE: Podsumowanie występów Polaków w igrzyskach
W konkursie finałowym czułaś, że masz tę moc i młot poleci jeszcze dalej?
Po eliminacjach uwierzyłam jeszcze bardziej w siebie. Rzuty w eliminacjach nie były moim maksimum. Wiedziałam, że mam dużą rezerwę. Od eliminacji do finału towarzyszył mi stres, ale nie wiem skąd to się wzięło. Jednak w momencie, kiedy weszłam na stadion to wszystko ze mnie zeszło. Potrafię to opanować i rozmawiałam o tym z psychologiem. Powiedział, że rzutnia to jest moje miejsce, tutaj czuję się jak ryba w wodzie. Byłam spokojna, weszłam do koła i faktycznie pierwszy rzut był w siatkę, ale od drugiego rzutu wiedziałam, że muszę iść na całość, więc rzuciłam 76 metrów. Później przyszły myśli, że zawsze z rzut na rzut się poprawiłam i gdy rzuciłam 78 metrów to wiedziałam, że to będzie na medal i Chinka nie będzie w stanie rzucić dalej niż ja, więc byłam spokojna.
Gdy wylatywałaś miałaś na paznokciach wzorki związane z igrzyskami w Tokio. Skorzystałaś z manicure w wiosce olimpijskiej?
Była taka możliwość, ale zawsze były kolejki i nie chciało mi się czekać. Dziewięć godzin przed finałem lakier hybrydowy na paznokciach nie wytrzymał i musiałam to naprawić, bo inaczej bym się źle czuła i czegoś by mi brakowało. Powiedziałam o tym mojemu teamowi. Jedną rękę pomalowałam ja, a drugą zajął się Doktor. Robił to pierwszy raz w życiu. Stwierdziliśmy, że ma najdelikatniejsze dłonie, bo wykonał wiele operacji. Poradził sobie znakomicie i w takich paznokciach startowałam na igrzyskach.
Przed wylotem chwaliłaś się, że będziesz mogła wrócić z walizką w limicie 90 kg. Co sobie kupiłaś?
Jestem miłośniczką butów, kupiłam nowe z napisem Tokio2020 i sandały. Przywiozłam dwie walizki zielonej herbaty i słodkości japońskich.
Masz chrapkę na czwarty złoty medal olimpijski?
Jeśli zdrowie mi pozwoli, to chciałabym. To są tylko trzy lata, a czas biegnie szybko. W Paryżu nigdy nie byłam, więc chciałabym tam wystąpić
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Podsumowanie każdego dnia na Igrzyskach Olimpijskich w Studio Tokio codziennie o 20:00 w Polsacie Sport. W programie olimpijczycy, reprezentanci Polski, eksperci komentują najważniejsze i najciekawsze wydarzenia w Tokio.
A codziennie rano o 8:00, 9:00, 10:00, 11:00 i 12:00 Flesze Studio Tokio, w których informujemy o tym co wydarzyło się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.