Salzburg blisko Ligi Mistrzów, ale Piątkowski daleko od pierwszego składu
Kiedy Kamil Piątkowski wiązał się kontraktem z Red Bullem Salzburg, zostając tym samym najdroższym na chwilę obecną letnim transferem mistrza Austrii, opinie w Polsce były bardzo pozytywne. Ruch ten uznano za świetny, kierunek idealny, bo to nie najmocniejsza liga, ale klub grający od lat w Lidze Mistrzów bądź Lidze Europy.
Miejsce, które doskonale rozwija piłkarzy, kształtuje, sprzedając ich później w bardziej prestiżowe miejsca Europy czego doskonałymi przykładami są przypadki Haalanda, Minamino, Upamecano, Szoboszlaia, Daki czy Mwepu. Dortmund, Liverpool, RB Lipsk, Leicester czy Brighton to nowe adresy pracy wyżej wymienionych graczy, które zetknęły się ze szkoleniem piłkarskiego projektu koncernu spod znaku „Czerwonego Byka”.
Ścieżka obrońcy reprezentacji Polski miała być podobna. Ale na razie nie jest. W piątym spotkaniu o stawkę obrońca pochodzący z Jasła, który był gwiazdą Rakowa Częstochowa i znalazł się w kadrze na EURO 2020, znów nie wszedł na boisko nawet na minutę. Niepokojącym sygnałem był już fakt, że Piątkowski, który jeszcze w marcu był szykowany do gry w podstawowym składzie na Wembley przeciw Anglikom w ramach eliminacji do mistrzostw świata, podczas zgrupowania przed Euro w Opalenicy jakby stracił zaufanie Paolo Sousy.
ZOBACZ TAKŻE: Czego Boniek życzy nowemu prezesowi?
Zagrał jeszcze 55 minut przeciw Rosji we Wrocławiu, ale podczas turnieju nie znalazł się ani razu w grupie piłkarzy wpisanych do meczowego protokołu. Po przenosinach do Austrii zagrał co prawda w dwóch prestiżowych, ale jednak tylko sparingowych spotkaniach z Atletico Madryt i Barceloną. Natomiast w czterech kolejkach ligowych nowy trener „Byków” Matthias Jaissle nie widział Polaka nie tylko w „podstawie” ale także w roli zmiennika. Podobnie było we wtorek w pierwszym meczu 4. rundy play-off eliminacji Ligi Mistrzów z Broendby Kopenhaga, który Austriacy wygrali 2:1.
Sprawa jest prosta. RB nie gra jak Raków w systemie z trzema środkowymi obrońcami więc miejsc w składzie na tę pozycję jest automatycznie mniej. Pewny „plac” ma były piłkarz Ajaksu i Sevilli Maximilian Woeber, który jako zawodnik lewonożny pełni rolę pół-lewego stopera i jest nie do wygryzienia. Obok niego występuje wychowany we Francji Oumar Solet. We wtorek rozegrał kapitalną partię, pewny w destrukcji, swobodny w wyprowadzeniu, wypracował zwycięskiego gola.
Do tego dochodzi Kameruńczyk Jerome Onguene, w tej chwili też wyżej w rankingu od Piątkowskiego, który jest stoperem numer cztery w zespole. Jaissle nie rotuje póki co składem, tak jak robił to jego poprzednik Jesse Marsch, ale pewnie w trakcie sezonu będzie to czynił, bo RB czeka granie co 3 dni.
Wtedy Piątkowski w końcu otrzyma swoją szansę. Będzie jednak musiał ją wykorzystać bo kwota transferu – pięć milionów euro – i status reprezentanta Polski – choć tym razem niepowołanego do kadry – nie będzie żadnym argumentem przemawiającym za obowiązkiem wystawiania go w składzie.
Nie ma bowiem przypadku w tym, że jeden z najlepiej rozwijających się młodych polskich piłkarzy póki co nie jest w stanie do siebie przekonać sztabu austriackiego giganta. Przeskok z ligi polskiej na Zachód bywa często dla naszych piłkarzy problemem. Co prawda to „tylko” liga austriacka. Ale za to naprawdę duży i świetnie sformatowany klub. Tu wiedzą jak zbudować młodych zawodników i często na nich odważnie się stawia. A jednak okazuje się, że na razie naszemu „diamentowi” jeszcze czegoś brakuje.
Przejdź na Polsatsport.pl