Malwina Smarzek krytyczna wobec siebie po meczu z Czeszkami
Polki wygrały mecz z Czeszkami na mistrzostwach Europy. Po zwycięstwie na temat przebiegu spotkania wypowiedziała się Malwina Smarzek.
Bożena Pieczko: Wrócę do pierwszego seta tego meczu. Zimny prysznic, po którym się obudziłyście i gra wskoczyła na lepszy poziom.
Malwina Smarzek: Zimny prysznic był potrzebny, bo nie może być za łatwo. Zagrałyśmy słabiej na początku. Biorę to na siebie, bo może to wina tego, że to ja wyszłam na boisko, a nie Stysiak. Zrobiłyśmy kilka prostych błędów, przez defensywę przeszły łatwe piłki. To nakręciło Czeszki. Dobrze broniły, potrafiły atakować i wykorzystywały swoje szanse.
ZOBACZ TAKŻE: Błąd sędziego w meczu polskich siatkarek. "To jest po prostu skandaliczne" (WIDEO)
Jesteście osamotnione w ataku na prawym skrzydle.
Wierzę, że trener znajdzie tu rozwiązanie. Nie chcę tego nazywać problemem, bo nie mówię tego konkretnie o żadnej z naszych przyjmujących. Może potrzebne jest im trochę pomocy. Nie chcę mówić nic więcej, bo powiem za dużo.
Zamieszanie, które wprowadzali sędziowie przeszkadzało w grze?
Musimy zachować spokój. Na szczęście wszystkie problemy nie pojawiły się przy momentach stykowych np. przy piłce meczowej. Tutaj praktycznie co mecz mamy jakieś zamieszanie.
Na jutro nie macie zaplanowanego meczu. Jaki jest plan na ten dzień?
Konkretnego planu nie ma. Wybierzemy się chyba do siłowni. Jest to potrzebne, bo ostatni raz byłyśmy tam tydzień temu. Zwłaszcza teraz, kiedy będziemy grały ważniejsze mecze - z Hiszpanią i Bułgarią.
Przejdź na Polsatsport.pl