Kowalski: Katastrofa Szczęsnego. Panie Sousa, dzwoń pan do Fabiańskiego
Jedną z pierwszych decyzji Paulo Sousy po objęciu posady selekcjonera reprezentacji Polski był wybór bramkarza numer jeden. Został nim Wojciech Szczęsny. On bronił podczas mistrzostw Europy, on grał w pierwszych spotkaniach eliminacji mundialu. W niczym specjalnie nie pomógł. Podobnie jak na mundialu w Rosji, ewidentnie na Euro zawalił pierwszego gola ze Słowacją.
Można tylko domniemywać, że właśnie dlatego sfrustrowany brakiem możliwości realnej rywalizacji na tej pozycji Łukasz Fabiański, podjął decyzję o zakończeniu kariery reprezentacyjnej. Portugalczyk a priori przyjął, że broni Szczęsny choćby nie wiem co.
Wszyscy byli zaskoczeni niespodziewaną decyzją, bo Fabiański to bardzo grzeczny i ułożony człowiek, jeden z najskromniejszych od lat w kadrze. Nigdy o nic nie prosił, o nic się nie upominał. Ewentualnie przepraszał. Jak po pamiętnych rzutach karnych z Portugalią we Francji. Ze łzami w oczach i trzęsącą się brodą ubolewał, że nie był w stanie zatrzymać Cristiano Ronaldo i spółki. I nie awansowaliśmy do półfinału Euro. Wzruszył tym publiczność, bo trudno sobie przypomnieć bardziej zdruzgotanego po porażce reprezentanta Polski. Generalnie porażki spływają po nich jak po kaczce.
Fabiański prawdopodobnie odpuścił kadrę nie dlatego, że nie nadążał, obniżył loty, ale dlatego, że nie czuł się numerem dwa pod względem czysto sportowym. Ma już 36 lat i nie chce mu się siedzieć na ławce rezerwowych, zwłaszcza jeśli uważa, że zasługuje na grę. Dopuszczenie do takiej decyzji tak doświadczonego, znaczącego i wciąż bardzo dobrego zawodnika w trakcie walki o awans na mundial, jest ewidentnym błędem selekcjonera. Powinien tak to rozegrać taktycznie, aby każdy wartościowy gracz, nawet rezerwowy, czuł się w miarę komfortowo. Trenerem mającym tę umiejętność, jest rodak Sousy Jose Mourinho.
Sousa Fabiańskiego jednak zbagatelizował, bo Szczęsny wydawał się mocny, a poza tym są jeszcze solidni Skorupski, Drągowski, a nawet młody Majecki.
ZOBACZ TAKŻE: Gol Modera w Anglii!
Konstrukcja nagle się jednak wywróciła. Szczęsny popełnia takie „babole” w Juventusie, że rozpoczęła się już dyskusja we Włoszech, kto powinien go zastąpić. Nie ma co oczywiście Wojciecha linczować, to wciąż bardzo dobry bramkarz, ale jego kiksy w ostatnim meczu z Udinese tylko potwierdzały, że w dołku jest bardzo głębokim. To nie były żadne wypadki przy pracy.
O ile pewnie nie będzie miało przesadnego znaczenia, kto stanie miedzy słupkami w meczach naszej kadry z Albanią i San Marino, to już w kolejnym starciu z Anglią obsada tej pozycji może okazać się kluczowa. Fabiański rozgrywa właśnie trzynasty sezon w najlepszej lidze świata – angielskiej Premier League. Jako gracz West Ham United gra przeciw największym gwiazdom drużyny Garetha Southgaeta, zna je doskonale. Znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji. W kadrze rozegrał 56 spotkań, brakuje mu czterech, aby wejść do grona wybitnych reprezentantów.
Nie wierzę, że gdyby usłyszał, że Polska jest w potrzebie, nie dałby się przekonać do zmiany decyzji… Panie Sousa, dzwoń pan!