Diamentowa Liga: Kamila Lićwinko piąta w finałowym konkursie
Kamila Lićwinko skoczyła wzwyż 1,93 i zajęła piąte miejsce w finałowych zawodach Diamentowej Ligi w Zurychu. Wygrała mistrzyni olimpijska Rosjanka Maria Lasickiene, która uzyskała 2,05, czyli najlepszy wynik w br. na świecie. W pchnięciu kulą zwyciężył Amerykanin Ryan Crouser - 22,67.
Rywalizacja w skoku wzwyż stała na najwyższym w tym sezonie poziomie. Pierwsze trzy miejsca zajęły medalistki olimpijskie z Tokio. Pierwsza Lasickiene, która zdominowała tę konkurencję od kilku lat, po pokonaniu 2,05 dwukrotnie bez powodzenia atakowała 2,07.
Druga była 19-letnia Ukrainka Jarosława Mahuczich - 2,03, a trzecia uwielbianą przez kibiców Australijka Nicola McDermott - 2,01.
"To niesamowite uczucie wygrać w takich okolicznościach. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało się poprawić rekord mityngu. To świetne ukoronowanie pięknego sezonu" - skomentowała Lasickiene.
Dla Lićwinko był to ostatni występ w Diamentowej Lidze. W ogóle pozostał jej jeszcze jeden występ - na Festiwalu Skoków w Opolu. To właśnie tam odda swój ostatni skok w karierze i zajmie się wychowywaniem 3-letniej córeczki Hani. Ma też już inne plany na przyszłość, ale na razie nie chce o nich mówić.
Po raz pierwszy w karierze finał Diamentowej Ligi wygrał dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Amerykanin Crouser - 22,67. Niewiele był jednak lepszy od rodaka Joe Kovacsa - 22,29.
"Mam za sobą najlepszy rok w swoim życiu i to zwycięstwo tylko to potwierdziło. Bardzo mi zależało na tej wygranej, a ustanowienie rekordu mityngu to duża rzecz. Uwielbiam takie areny, gdzie jesteśmy tak blisko kibiców. Można wtedy czerpać od nich energię" - ocenił rekordzista świata.
Wśród kobiet tę konkurencję wygrała jego rodaczka Maggie Ewen - 19,41.
Pierwszego dnia zawodów rozstrzygnięto też rywalizację w skoku w dal. Najdalej wylądowali czwarta w Tokio Serbka Ivana Spanovic - 6,96 i Szwed Thobias Montler - 8,17.
W środę rywalizacja odbywała się na specjalnie wybudowanym tymczasowym stadionie w centrum miasta. Może to dla lekkoatletów nie jest nic nowego, ale kilka innowacji organizatorzy wprowadzili. W nietypowym otoczeniu odbyły się chociażby biegi na 5000 m. Zbudowana bieżnia miała niespotykaną długość - 560 m.
Najlepiej poradzili sobie na niej reptrezentantka Burundi Francine Niyonsaba - 14.28,98 i Etiopczyk Berihu Aregawi - 12.58,65. Występy Niyonsaby są związane ze sporymi kontrowersjami. Zawodniczka ta, wicemistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w biegu na 800 m, ma naturalnie podwyższony poziom testosteronu. Zgodnie z zasadami wprowadzonymi przez World Athletics, nie może zatem startować na dystansach od 400 m do mili. Wielu lekkoatletycznych ekspertów zadaje pytanie, czy w innych konkurencjach jej przewaga nad rywalizującymi kobietami nie jest też zbyt duża. Światowa federacja na razie nie odpowiada.
W czwartek - już na stadionie Letzigrund - na starcie staną oszczepniczka, wicemistrzyni olimpijska Maria Andrejczyk i biegająca na 400 m Natalia Kaczmarek, która w niedzielę w Memoriale Kamili Skolimowskiej ustanowiła rekord życiowy czasem 50,70.
W finałowym mityngu nie obowiązuje już krytykowana przez zawodników i kibiców zasada, że zawody wygrywa osoba, która rzuci lub skoczy najdalej w ostatniej kolejce rywalizacji. Organizatorzy wracają do starego regulaminu - kto osiąga najlepszy wynik w całym konkursie, ten zwycięża.
W tym sezonie odbyło się dotychczas 12 mityngów Diamentowej Ligi. Odwołane zostały - z powodu pandemii Covid-19 - zawody w Chinach i Rabacie.
Przejdź na Polsatsport.pl