US Open. Wojciech Fibak: Fernandez to mały brylancik, a Raducanu absolutne objawienie
Wojciech Fibak nie kryje zaskoczenia składem kobiecego finału wielkoszlemowego US Open, ale docenia umiejętności Leylah Fernandez i Emmy Raducanu. Techniczna Kanadyjka to mały brylancik, a wszechstronna Brytyjka jest absolutnym objawieniem - powiedział były tenisista.
Przed rozpoczęciem, ale i już w trakcie nowojorskiej imprezy raczej nikt nie obstawiał, że w sobotę o tytuł zagrają ze sobą właśnie te dwie urodzone w 2002 roku zawodniczki. Fernandez zajmuje 73. miejsce w światowym rankingu, a Raducanu jest w nim 150. i do głównej drabinki dostała się z eliminacji. Brytyjka jest pierwszą w historii kwalifikantką, która dotarła do finału zmagań na kortach Flushing Meadows.
ZOBACZ TAKŻE: Powraca turniej Pekao Szczecin Open. Przed nami 28. edycja
- To oczywiście zaskakujący skład. O Fernandez jeszcze coś wiedzieliśmy, choć też mało. Porównałbym jej styl z dawniej grającymi niewysokimi leworęcznymi zawodnikami, np. z Marcelo Riosem, który przez chwilę był liderem światowego rankingu. On też był drobny i stosował różne zagrania kątowe, miał dużą precyzję, wyczucie piłki oraz świetnie poruszał się po korcie. Leylah jest takim małym brylancikiem wśród tych wysokich tenisistek. To potwierdza, że jeśli ktoś ma wielki talent, to nie trzeba mieć aż 180 cm wzrostu u kobiet czy być dwumetrowcem wśród mężczyzn, jak wszyscy mówią. To pocieszająca wiadomość dla tenisa, że można wciąż można odnosić sukcesy grając technicznie - zaznaczył Fibak.
Jego zdaniem, zarówno Kanadyjka, jak i Raducanu prezentują "radosny tenis", są bardzo uśmiechnięte na korcie.
- Są też fair wobec przeciwniczek i kibiców. Brytyjka chińsko-rumuńskiego pochodzenia to absolutne objawienie. To druga Iga Świątek. Potrafi zagrać wszystko - w biegu, z trudnej pozycji, przy siatce popisuje się wolejami. Do tego nieprzeciętnie inteligentna na korcie. To finał w pewnym sensie wymarzony. Tylko dla nas Polaków szkoda, że tam nie ma Igi, ale jest to powiew świeżości - ocenił zwycięzca 15 turniejów w singlu i 52 w deblu.
Według niego zawodzą ostatnio utytułowane i doświadczone tenisistki.
- W tym kobiecym tenisie te wielkie nazwiska, jak np. Simona Halep, Angelique Kerber, Petra Kvitova czy Garbine Muguruza się nie sprawdzają ostatnio i rozczarowują. Może to moment zmiany warty. My się natomiast trochę martwimy, bo wyrastają Idze dwie konkurentki. Już utytułowane, bo obie dotarły przecież do wielkoszlemowego finału. To jest ta gorsza wiadomość - wskazał.
Jego zdaniem w sobotnim finale zwycięży Raducanu.
- Ma jednak pełniejszy tenis i jest nieco wyższa. Prezentuje śmiały tenis, polot, inteligencję, a dodatkowo ma ten atut fizyczny. Nie chcę tu przekreślać tej dzielnej Fernandez, ale chyba jej przeciwniczka będzie faworytką - podkreślił.
Fibak nie wyklucza, że pierwszy od 1999 roku finał US Open z udziałem dwóch nastolatek jest kolejnym potwierdzeniem zmiany pokoleniowej w tenisie.
- Od pewnego czasu już tak się dzieje. U mężczyzn też się to zmienia. Dziś późno w nocy będzie wielki mecz Alexandra Zvereva i Novaka Djokovica i być może Niemiec pokona jednak Serba. Kibicuję Djokovicowi, bo osiągnąłby historyczny sukces i jestem z nim bardziej związany, ale uważam, że Zverev ma olbrzymią szansę go pokonać. Wygrał z nim w półfinale igrzysk w Tokio, gra znakomicie. On i Miedwiediew grają najlepiej tego lata. Novak gra jednak mniej, choć teraz pokazuje świetny tenis. Będzie to bój tytanów, ale nie jest tak, że Serb jest wielkim faworytem - podsumował czterokrotny ćwierćfinalista wielkoszlemowy.
To właśnie on jako ostatni z polskich singlistów dotarł do "ósemki" w US Open, co miało miejsce 41 lat temu. Tego etapu nie udało się osiągnąć ani Agnieszce Radwańskiej, ani Świątek i Hubertowi Hurkaczowi, którzy obecnie są wysoko notowani na światowej liście i odnosili już sukcesy na kortach twardych.
- To dziwne. Jakieś fatum panuje w tzw. Open Erze nad polskim tenisem w nowojorskim turnieju. Bo to jest nie do uwierzenia, że ten mój ćwierćfinał z 1980 roku się utrzymuje przez tyle lat jako najlepszy wynik Polaków w singlu. Agnieszka tyle razy tam grała i nigdy nie dotarła do ćwierćfinału. Przebiła wiele moich osiągnięć, ale tego akurat jej się nie udało. Iga była zdecydowaną faworytką meczu z Belindą Bencic i wydawało się, że dotrze do "ósemki". Tak samo wydawało się, że Hubert, który tak świetnie przecież gra na kortach twardych na wschodnim wybrzeżu USA, ma duże szanse. Jednak tenis jest grą niespodzianek - skwitował Fibak.
Rozstawiona z "11" mistrzyni olimpijska z Tokio Bencic, która wyeliminowała Świątek w 1/8 finału, w kolejnej rundzie musiała uznać wyższość Raducanu. Brytyjka w półfinale zaś odprawiła Greczynkę Marię Sakkari (17.). Fernandez z kolei na rozkładzie w Nowym Jorku ma m.in. Białorusinkę Arynę Sabalenkę (2.), Japonkę Naomi Osakę (3.) i Ukrainkę Jelinę Switolinę (5.).
Przejdź na Polsatsport.pl