Bartłomiej Marszałek: Wynik przerósł moje oczekiwania
Udany występ Bartłomieja Marszałka w Grand Prix Europy
Bartłomiej Marszałek: Myślami już jestem w garażu w Polsce
- Ten wynik sam się nie zrobił. Z soboty na niedzielę rozmyślałem nad tym, co zrobić, żeby było lepiej. Zmiany pomogły – powiedział Interii Bartłomiej Marszałek z Orlen Team po pierwszych tegorocznych zawodach motorowodnej Formuły 1 Grand Prix Europe we włoskiej miejscowości San Nazzaro.
Polski kierowca zajął piąte miejsce, choć po sobotnich kwalifikacjach był dopiero 14. W niedzielnym wyścigu wystartował z dalekiej 12. pozycji. Musiał przedzierać się do przodu, co na bardzo wąskim i wymagającym technicznie akwenie, na rzece Pad, nie było łatwo.
- Jestem bardzo zadowolony z tego występu. To był bardzo trudny wyścig dla nas, po kwalifikacjach staliśmy na straconej pozycji, ale okazuje się, że w sporcie trzeba do końca walczyć - mówi Interii Bartłomiej Marszałek. - Ten wynik sam się nie zrobił. Z soboty na niedzielę rozmyślałem nad tym, co zrobić, żeby było lepiej. Mieliśmy kłopoty z silnikiem, systemem elektroniki, wtryskiem paliwa. Trzeba było to wszystko poprzestawiać. Nie miałem dużo czasu, ale zmiany pomogły, wszystko skończyło się pomyślnie - dodał.
W wyścigu GP Europe 38-letni kierowca Orlen Team został wyprzedzony jedynie przez zawodników z bogatszych teamów: Abu Dhabi, Sharjah, China Chic, w tym dwóch mistrzów świata Amerykanina Shauna Torrente i Fina Sami Selio.
- Oni mieli również tę przewagę, że przyjechali do Włoch wcześniej i dłużej tu trenowali. Mieli więcej czasu na to, żeby wiele rzeczy posprawdzać. Ja nie mogłem pewnych rozwiązań przetestować właśnie na tym torze. Patrząc na klasyfikację nieco inaczej to z zawodników działających samodzielnie, z zespołów mniejszych, byłem pierwszy. Po tym, co wydarzyło się w sobotę ten wynik przerósł moje oczekiwania - zaznacza kierowca Orlen Team.
Po wyścigu w San Nazzaro Marszałek zmienił plany. W poniedziałek zapakował łódkę na przyczepę i jest już w drodze do Polski. Według wcześniejszych założeń maszyna miała zostać we Włoszech i zapakowana do konteneru czekać na rejs do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - Zdecydowałem się jednak, by w Polsce ulepszyć kilka mechanizmów. Mam wiele przemyśleń. To łódka, która pierwszy raz popłynęła w zawodach F1. Pierwszy raz sprawdziliśmy ją w warunkach rywalizacji. Dziś wiemy więcej. Nadłożymy kilka tysięcy kilometrów, by pojechać do Polski i potem wrócić do Włoch, ale jestem już przyzwyczajony do takiego życia, to część naszej pracy. Za trzy tygodnie odwieziemy łódkę z powrotem do portu we Włoszech, gdzie czeka na swój rejs do Azji - opowiada Marszałek.
Kolejne zawody F1 H20 odbędą się w grudniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Polak przystąpi do nich z dorobkiem siedmiu punktów. - Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa - zapowiada.
Przejdź na Polsatsport.pl