Białoński: Sousa powinien namówić Fabiańskiego do powrotu
Paulo Sousa trafił ze składem, jeszcze bardziej wycelował ze zmianami. Najważniejsze, że cały zespół dojechał na PGE Narodowy z odpowiednim ładunkiem energii i waleczności. Zdobyty jeden punkt właściwie przekreśla nasze szanse na wygranie grupy, ale remis z Anglia ma sporą wartość na drodze budowę niezłomnego zespołu – pisze dyrektor Sport.Imteria.pl Michał Białoński.
Na zakończenie wrześniowego tryptyku Paulo Sousa pokazał, że największe nawet kłopoty kadrowe nie przeszkodzą mu w wystawieniu składu, który nawiąże równorzędną walkę z Anglią. W marcu pojechał na Wembley bez Roberta Lewandowskiego i Mateusza Klicha. Teraz zabrakło mu nie tylko pechowca Klicha, który mimo zaszczepienia przed Euro 2020 ponownie zachorował na COVID-19, ale przede wszystkim Piotra Zielińskiego, Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Jakby tego było mało Jakub Świerczok wyjechał do dalekiej Japonii, skąd powołanie go utrudniły względy pandemiczne.
ZOBACZ TAKŻE: 11 przykazań Paulo Sousy
A jednak „Biało-Czerwoni” stoczyli spektakularną bitwę, choć za wyjątkiem „Lewego” i Wojciecha Szczęsnego grają na co dzień w klubach z zupełnie innej półki niż te podopiecznych Garetha Southgate’a.
Z Fabiańskim warto porozmawiać
Sousa wychodzi obronną ręką z kampanii wrześniowej. Jeżeli można mu wrzucić kamyczek do ogródka, to za styl zarządzania bramkarzami. Nie daje mi spokoju sposób, w jaki został potraktowany Łukasz Fabiański. Ktoś powie, że „Fabian” sam zrezygnował z występów dla „Biało-Czerwonych”. Niby tak było, ale czy Łukasz miał inny wybór? Ma 36 lat na karku, nadal należy do czołówki bramkarskiej w najlepszej lidze świata i jest jedynym Polakiem grającym w niej od dechy do dechy, a w reprezentacji został zepchnięty do roli numeru „dwa”. Bez względu na to, co zrobi między słupkami Wojciech Szczęsny.
- Co wy robicie, odstawiając Fabiańskiego? Od lat jest czołowym bramkarzem w Premier League, ma imponującą skuteczność obronionych strzałów. To lepszy fachowiec od Szczęsnego, którego pamiętamy przecież z Arsenalu – powiedział mi jeden z angielskich dziennikarzy podczas finału Euro 2020.
Wydaje się, że w interesie reprezentacji Polski byłoby postawienie właśnie na Fabiańskiego, który zawodzi znacznie rzadziej niż jego kolega z kadry. Gdyby Sousie udało się Łukasza namówić do odwieszenia butów z kołków, na okres eliminacji MŚ i samego mundialu, o ile uda się do niego zakwalifikować, mielibyśmy znacznie lepiej zabezpieczoną bramkę niż obecnie. Klasa i mądrość selekcjonera, to również sztuka dyplomacji. Warto posłużyć się tą szlachetną sztuką.
Kto pójdzie za przykładem Lecha Poznań?
Po meczu z „Trzema Lwami” jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Jakub Moder, Karol Linetty, Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz, Jan Bednarek – tych pięciu piłkarzy, a więc połowę wyjściowego składu na Anglię łączy jedno: wychował ich Lech Poznań. Podczas starcia z Anglikami zachodziłem w głowę, dlaczego w innych topowych klubach szkolenie nie stoi na zbliżonym choćby poziomie? Gdyby reprezentację szeroką falą zasilali również wychowankowie Legii, Wisły Kraków, Górnika Zabrze, wówczas Paulo Sousa miałby jeszcze większą paletę możliwości i być może kilku eks-lechitów zostałoby wygryzionych ze składu, przeniesionych na ławkę.
Sousa i jego wybrańcy nie mogą osiadać na laurach, tym bardziej, że ich jeszcze nie zdobyli. Już 12 października zmierzą się na wyjeździe z Albanią, w której komplet punktów stracili Węgrzy. Jeśli chcemy wygrać wyścig po barażowe drugie miejsce, nie możemy wrócić z Tirany na tarczy. A nigdy się tam łatwo nie wygrywało. Pamiętamy wymęczone 1-0 z maja 1985 r., po golu Zbigniewa Bońka, który z uwagi na obowiązki w Juventusie dotarł do Tirany czarterem w dniu meczu. „Biało-Czerwoni” zostali wówczas obrzuceni kamieniami z trybun. Za tarcze obronne służyły im mocno naciągnięte bluzy dresowe. Teraz Albania to bardziej cywilizowany kraj, również piłkarsko i niebezpieczeństwo może czyhać tylko na murawie, ze strony dobrze operujących piką gospodarzy.
Przejdź na Polsatsport.pl