Liga Mistrzów. "Bayern tym razem nie upokorzy Barcelony"
Dwa lata temu Bayern wygrał z Barceloną w ćwierćfinale Ligi Mistrzów aż 8:2, a Robert Lewandowski strzelił w tamtym spotkaniu jedną bramkę. Teraz dwie wielkie drużyny spotykają się w fazie grupowej. Czy dojdzie do powtórki? – Nie widzę możliwości, by Barcelona została upokorzona. Wierzę za to, że Robert Lewandowski mimo problemów z pachwiną w ostatnim meczu Bundesligi zagra – mówi nasz ekspert Artur Wichniarek.
Wraca Liga Mistrzów, a nasz najlepszy zawodnik Robert Lewandowski jedzie z Bayernem Monachium na mecz do Barcelony. Jednak czy aby na pewno jedzie? Zszedł tuż po przerwie ostatniego meczu Bundesligi z RB Lipskiem, a trener Julian Nagelsman mówił po końcowym gwizdku, że to była wymuszona roszada, że Robert odczuwał dolegliwości w okolicach pachwiny.
- Jest mały znak zapytania, choć znając Lewandowskiego, to on przy drobnym dyskomforcie będzie chciał jednak zagrać na otwarcie Ligi Mistrzów. Niewątpliwie decyzja zapadnie dosłownie w ostatniej chwili – zauważa Artur Wichniarek, kiedyś gwiazda Bundesligi, obecnie ekspert Polsat Sport.
Od meczu z Bayernem zaczął się w Barcelonie chaos
Dwa lata temu Bayern wygrał z Barceloną na Camp Nou aż 8:2. Zdaniem Wichniarka od tego meczu w Barcelonie zaczął się chaos, który zakończył się odejściem Leo Messiego. Czy Bayern będzie miał kłopot z Barceloną po przejściach?
- Barcelona to teraz duża niewiadoma. Wciąż nie wiemy, jak ona będzie się prezentować w tej nowej erze, już bez Messiego. To, co ma, to z pewnością wystarczy na La Ligę. Czy na Ligę Mistrzów? Częściową odpowiedź mógł nam dać mecz ligowy z Sevillą, ale został odwołany, a to mógł być generalny sprawdzian – stwierdza Wichniarek.
ZOBACZ TAKŻE: Wszystkie mecze Ligi Mistrzów wyłącznie w kanałach Polsat Sport Premium
Barcelona dziś musi grać inaczej. Już nie może liczyć na błysk geniuszu Messiego. On w pojedynkę już meczu nie wygra. Nie zrobi też tego Memphis Depay, który zaskarbił sobie sympatię kibiców i jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale to nie Messi. – Na pewno mecz z Bayernem da trenerowi Barcelony Ronaldowi Koemanowi odpowiedź na pytanie, w jakim jest miejscu i w którym kierunku podąża.
Wejście smoka Nagelsmana
Bayern nie ma takich dylematów jak Barcelona. Zmienił się trener, przyszedł Nagelsman, ale Bawarczycy grają swoje.
- Nie sądziłem, że to będzie aż tak udany początek nowego trenera – przyznaje Wichniarek. – Na początku byłem sceptyczny. Myślałem, że młody szkoleniowiec będzie potrzebował więcej czasu, żeby wejść do szatni takiego klubu, jak Bayern i przekonać do siebie wielkie gwiazdy. Okazało się jednak, że po delikatnej wpadce, remisie z Borussią Monchengladbach, Bayern wygrywa gdzie i jak chce. W ostatni weekend rozprawił się z Lipskiem, który wydawał się głównym kandydatem do detronizacji Bayernu. Po drodze była wysoka wygrana, bo aż 12:0 w Pucharze Niemiec i zwycięstwo z Borussią Dortmund w Superpucharze, a Dortmund wydawał się kolejnym groźnym rywalem dla Bayernu.
Jednak chociaż w Bayernie jest tak dobrze, choć strzela sporo bramek, a Barcelona jest taką niewiadomą, to Wichniarek nie widzi opcji, by miało dojść do powtórki sprzed 2 lat: – Barcelona ustabilizowała się w defensywie. Zresztą przypomnijmy tamten mecz. Bayernowi wychodziło wtedy wszystko, a Barcelona została upokorzona w sposób niegodny mistrzów. Pique wrócił jednak do dobrej dyspozycji, Busquets również, do tego dołóżmy Albę i de Jonga, którzy dają drużynie Koemana stabilizację – mówi Wichniarek.
Szejkowie chcą mocnego początku Guardioli
Z przytupem powinni rozpocząć sezon ubiegłoroczni finaliści, zwłaszcza triumfator Chelsea FC. – Nie ma opcji, żeby zgubili punkty z Zenitem St. Petersburg – ocenia Wichniarek.
Trochę większe problemy może mieć Manchester City, choć RB Lipsk, jak wcześniej wspomnieliśmy, nie zagrał dobrego meczu z Bayernem. – W ogóle Lipsk słabo wystartował. Z każdym meczem przekonujemy się, że pomysł Jesse Marscha na ten zespół nie wypalił. To jest naprawdę duża niespodzianka in minus. W lidze tylko jedna wygrana i trzy porażki. Nie widzę możliwości, żeby RB Lipsk miało cokolwiek w meczu z Manchesterem zwojować, choć mówią, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie – żartuje Wichniarek.
Tymczasem Manchester zwyczajnie musi wygrać, bo szejkowie nie po to zatrudnili Pepa Guardiolę, żeby był blisko wygranej LM, jak w tym roku, lecz po to, by to trofeum zdobył. – Zresztą on sam jest pewnie spragniony, by wygrać, bo trochę lat od jego ostatniego zwycięstwa w Lidze Mistrzów minęło – przypomina Wichniarek.
Wszystkie oczy na gwiazdy PSG
Mecz Brugge z PSG będzie ważny z tego względu, że po transferze Leo Messiego wszyscy patrzą na francuski zespół, jak na głównego kandydata do wygranej. – Problem PSG polega jednak na tym, że zawodnik meczu może być tylko jeden, a tam jest wielu takich, co do tego miana będą chcieli kandydować. To może zabrać trochę zespołowości, a ta jest ważna w osiąganiu sukcesów. Chelsea wygrało w tym roku LM jako zespół. Oczywiście PSG problemów w grupie mieć nie będzie, a z FC Brugge zaakcentują swoją moc, ale co będzie dalej, to czas pokaże – zauważa nasz ekspert.
Czas pokaże, co będzie także z rozpędzającym się w lidze Realem Madryt, bo to jeden z tych zespołów, o których przy okazji inauguracji LM po prostu nie sposób nie wspomnieć. – Wygrana z Celtą Vigo 5:2 pokazuje, że trener Carlo Ancelotti ma pomysł na Real, a drużyna jest bardzo silna z przodu. Mam jednak obawy o defensywę, bo po odejściu Varane’a, za to z Nacho w środku, zaczynam mieć obiekcje czy to wystarczy do sukcesu w Lidze Mistrzów – kwituje Wichniarek, choć uważa, że w pierwszym meczu z Interem Real nie powinien mieć kłopotów. W Interze nie ma już przecież trenera Antonio Conte, ojca ostatnich sukcesów, ale i też napastnika Romelu Lukaku, który odszedł, bo klub musiał załatać dziurę budżetową. A jeśli Inter z Conte i Lukaku potrafił zająć ostatnie miejsce w grupie, to bez nich lepszy nie będzie.
Transmisje wszystkich meczów Ligi Mistrzów w kanałach Polsat Sport Premium i na Polsat Box Go.
Przejdź na Polsatsport.pl