Sensacja w LM, czyli jak Młodzi Chłopcy upokorzyli Ronaldo i spółkę
Liga Mistrzów teoretycznie coraz bardziej się zamyka i jest stworzona wyłącznie dla finansowych gigantów. Ale właściwie co sezon pojawia się kilka zespołów, które są uważane za powiew świeżości, są w stanie ogrywać najlepszych i sprawiać, że rozgrywki wciąż zachwycają. Być może w tym sezonie taką rolę odegrają piłkarze Young Boys Berno. Mistrzowie Szwajcarii, którzy przebrnęli trzy rundy eliminacji, pokonując Slovan, Cluj i Ferencvaros, w fazie grupowej od razu ograli Manchester United 2:1.
Owszem, „Czerwone diabły” w ostatnich latach były w kryzysie, a w poprzednich rozgrywkach nie wyszły z grupy, mimo zwycięstw w pierwszych dwóch meczach z PSG i RB Lipsk (ostatecznie w Lidze Europy zagrały w finale z Villarreal), ale teraz kosmicznie się wzmocniły, wydając 145 mln euro. Wrócił Cristiano Ronaldo, doszli też Raphael Varane i Jadon Sancho. Efekty widać w Premier League, cztery bardzo dobre mecze, trzy zwycięstwa i pozycja lidera, której nie pamiętali w Manchesterze od dawna.
ZOBACZ TAKŻE: Wyniki i skróty wtorkowych meczów Ligi Mistrzów
Trener Ole Gunnar Solskjaer niczego nie owija w bawełnę, nie szuka alibi. Ten sezon ma być ostatecznym powrotem do świetności- czytaj mistrzostwa Anglii i próby wygrania Ligi Mistrzów, co ostatnio zdarzyło się w 2008 roku. Z aktywnym udziałem CR7 zresztą. – Nie ma wymówek, poprawiliśmy jakość w każdej formacji, pozyskaliśmy graczy z najwyższej światowej półki, mamy niezbędne doświadczenie, ale też wiele młodości. Jesteśmy lepiej przygotowani niż w ubiegłym roku – mówił przed wyjazdem do Szwajcarii trener MU.
Kilka dni po triumfalnym powrocie Ronaldo (minęło 12 lat od kiedy wyjechał do Realu Madryt), atmosfera uniesienia wciąż się w szeregach United utrzymywała. Cristiano wbił dwa gole Newcastle, przemawiał do kibiców i piłkarzy, tłumacząc, że przybył tu z dwóch powodów: miłości do klubu i aby dokonywać rzeczy wielkich. Jego wpływ na kolegów jest tak wielki, że według doniesień brytyjskich mediów, natychmiast zmienili oni nawet nawyki żywieniowe, przechodząc na dietę idola i partnera. Ronaldo udał się do Berna, aby poprowadzić ekipę do kolejnego triumfu, rozegrać w LM mecz numer 177 (zrównał się w tej kwestii z Ikerem Casillasem) i strzelić swojego 135 gola w elitarnych rozgrywkach. Szwajcarzy mieli być tłem.
Szarpnęli co prawda dość niespodziewanie w pierwszych minutach, tworząc dwie okazje, ale w 13 minucie Ronaldo po fantastycznym zagraniu swojego rodaka Bruno Fernandesa wziął to po co wyszedł na boisko. Chwilę później miał kolejną okazję, ale bramkarz YB David von Balmoos odbił piłkę. Teoretycznie nic złego nie mogło się United przytrafić. A jednak. Czerwona kartka dla Aarona Wan-Bissaki w 35 minucie zmieniła wszystko. „Młodzi chłopcy”, znakomicie przygotowani fizycznie, taktycznie i mentalnie przez amerykańskiego trenera Davida Wagnera (kiedyś dokonał w Anglii cudu wprowadzając Huddersfield do Premier League) wyczuli krew i dopadli rywala w 66 minucie (Ngamaleu). Przed wykluczeniem obrońcy przewaga United w kwestii posiadania piłki wynosiła 66:34. Potem Young Boys 72:28.
Solskjaer, który wielokrotnie był krytykowany za dokonywanie beznadziejnych zmian w kluczowych momentach ważnych meczów, tuż przed ostatnim kwadransem zdjął z boiska Fernandesa i Ronaldo, czyli swoich najlepszych zawodników (wprowadził Namanję Maticia i Jesse Lingarda). Wyglądało na to, że wprowadził tymi fanaberiami w zakłopotanie własnych zawodników. Zdezorientowani Anglicy wyłącznie się bronili. W 95 minucie gospodarze mieli za sobą 18 strzałów na bramkę, przy dwóch MU (oba Ronaldo z pierwszej połowy).
Kiedy kolejne ataki mistrzów Szwajcarii nie przynosiły efektów, Lingard wystawił piłkę Theo Siebatcheu i reprezentant USA strzelił na 2:1.
Ronaldo stojący zdziwiony przy ławce rezerwowych i patrzący z otwartymi ustami na szalejących piłkarzy Davida Wagnera to najbardziej znaczący i zaskakujący obrazek pierwszego dnia Ligi Mistrzów. Po dniach „adoracji”, jak określił fetowanie powrotu CR7 na Old Trafford „The Guardian”, nadszedł wieczór upokorzeń. Zawsze taki zwrot akcji jest możliwy. Nikt nie spodziewał się jednak, że stanie się to tak szybko i akurat w tym miejscu.
Transmisje wszystkich meczów Ligi Mistrzów w kanałach Polsat Sport Premium i na Polsat Box Go.
Przejdź na Polsatsport.pl