Marcin Bandel: Na co dzień robimy ten sam syf. Dlaczego mielibyśmy się nie szanować?
Marcin Bandel (19-7-1, 1 KO, 1 SUB) na gali Brave CF 54 zmierzy się z Magomedem Ayskhanovem (7-0, 1 KO, 2 SUB). 31-letni zawodnik z Pabianic po ceremonii warzenia wypowiedział się na temat swojego rywala - Na co dzień robimy ten samy syf, to dlaczego mielibyśmy się nie szanować? - stwierdził.
Jak Twoje samopoczucie? Wiem, że cięcie wagi dla sportowców jest niewygodne, a nie miłe. Jak się czujesz?
Jak to się mówi - kto nie robił, ten nie wie. Jest dobrze. Musiałem jednak dobić dwa kilogramy. Już się ładuję. "Twarzowcem" nie jestem, ale chyba wyglądam całkiem w porządku.
Rozmawiałem z Wawrzyńcem Bartnikiem. Powiedzieliście w Koloseum, że ta niestandardowa kategoria wagowa dla niektórych będzie dobra dla innych zła. Jak ty to oceniasz na ten moment?
Na ten moment dla mnie super. Na ten moment. Te trzy kilogramy to jest dużo.
ZOBACZ TAKŻE: Ewelina Woźniak: Jeśli mogłam coś zobaczyć, to strach w jej oczach
Co zobaczyłeś w oczach swojego rywala?
Mnie się podoba taki styl zachowania. Na co dzień robimy ten samy syf, to dlaczego mielibyśmy się nie szanować? To nie jest mój wróg. tylko mój przeciwnik.
Młodzież pokazała rogi podczas ceremonii ważenia. Trochę się poprzepychała. Rozumiem, że jest to część medialnej otoczki, natomiast ty raczej jesteś fanem sportowego zachowania?
Muszą być tacy i tacy. Na szczęście ja nie muszę być podobny i nawet nie chcę.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl