Tarjei Boe przyznał się do korzystania z usług uzdrowiciela. To on uratował karierę norweskiego biathlonisty
Mistrz olimpijski i 11-krotny mistrz świata w biathlonie Tarjei Boe przyznał, że przed dziewięciu laty był bliski zakończenia kariery po zarażeniu bakterią TWAR i po tygodniach leczenia przez bezradnych lekarzy otrzymał skuteczną pomoc od uzdrowiciela.
Latem 2012 roku biathlonista zaczął się źle czuć. Dopiero po kilku tygodniach zdiagnozowano u niego zarażenie TWAR, lecz kolejne terapie nie dawały rezultatów i Norweg czuł się coraz gorzej. W końcu menedżer biegacza narciarskiego Pettera Northuga skontaktował go ze znanym norweskim uzdrowicielem nazywanym "Panem Bjoernem" i "człowiekiem z gorącymi dłońmi".
ZOBACZ TAKŻE: NHL: Słynny szwedzki bramkarz Henrik Lundqvist zakończył karierę
Mieszka on w pewnej wsi w prowincji Troendelag, gdzie miejscowa ludność korzysta z pomocy znachorów i uzdrowicieli oraz szamanów, którzy leczą na podstawie historycznych wierzeń i kronik Wikingów oraz naturalnej medycyny lapońskiej.
- Kiedy się do niego zgłosiłem byłem kompletnie wycieńczony, bolało mnie całe ciało, a każdy ruch był jak dźgnięcie ostrym nożem w płuca. Już przy pierwszym dotknięciu poczułem gorąco. Sesje trwały kilka tygodni i w końcu mnie wyleczyły - opisał biathlonista w Świeżo wydanej książce o braciach Boe "Braterska siła", napisanej przez dziennikarza Lasse Loennebottena. - Bez tej pomocy nigdy bym nie powrócił do rywalizacji - podkreślił Norweg.
Jego brat Johannes Thingnes Boe przyznał w książce, że również był pacjentem "Pana Bjoerna" w 2013 roku, kiedy poczuł się przetrenowany, nie miał siły, a nogi sprawiały wrażenie, jakby były z ołowiu. - Już po kilku sesjach energia w dziwny sposób powróciła z taką wzmożoną siłą, że moje ciało prawie eksplodowało. Poczułem jakby mój organizm został oczyszczony z jakichś toksycznych substancji od wewnątrz - opisał mistrz olimpijski i 12-krotny mistrz świata.
Lekarz biathlonowej reprezentacji Norwegii Ola Berger skomentował, że nie zaleca korzystania z medycyny alternatywnej, ale "dotykanie rękami nie jest groźne tak, jak mogą być najróżniejsze ziołowe mikstury".
Na antenie kanału telewizji NRK podkreślił, że zna wielu czołowych norweskich sportowców, którzy byli pacjentami "Pana Bjoerna" i we wszystkich przypadkach wyleczył ich z dolegliwości. - Być może istnieje coś, o czym my lekarze nie wiemy, ale nie należy negować ani odrzucać takich środków, jeżeli pomagają - podkreślił.