Adam Kownacki pod presją przed rewanżem z Heleniusem
Przed sobotnią walką w Las Vegas na Adamie Kownackim ciąży duża presja. Jeżeli bowiem przegra z Robertem Heleniusem, przestanie liczyć się w wadze ciężkiej. Fiński pięściarz pokonał Polaka w marcu ubiegłego roku.
Popularny “Babyface” słynie z otwartego i efektownego stylu walki. To jednak przypłacił pierwszą w zawodowej karierze porażką, kiedy to Helenius znokautował go w Nowym Jorku w czwartej rundzie.
ZOBACZ TAKŻE: Zamiast walki o trzy pasy mistrza świata: SKANDAL
- Pierwszą walkę wygrywałem, ale byłem naiwny. Za bardzo się napaliłem i zbyt szybko chciałem go znokautować. Wydawało mi się, że jestem bliski zwycięstwa, ale rywal dobrze mnie trafił. Jeżeli wygram w dobrym stylu, to otworzą się dla mnie drzwi do wielkiego boksu. Teraz będę bardziej cierpliwy – mówił Kownacki przed wylotem do Las Vegas.
Walka w pierwotnym terminie planowana była na grudzień. Potem kilkukrotnie była przekładana. Kiedy wydawało się, że pojedynek na pewno odbędzie się w lipcu w Las Vegas, jeden z głównych bohaterów gali Tyson Fury został zakażony koronawirusem.
- Nie ukrywam, że było ciężko. Kiedyś powiedziałem, że muszę być w formie cały czas, ale trochę się od tego odciąłem. Kiedy kolejny raz walka była przekładana, przestałem wierzyć, że w ogóle się odbędzie. Dużo wcześniej przez sześć tygodni przebywałem w górach i byłem w świetnej formie, a nagle walka została przełożona. Nie ukrywam, że się zdołowałem, bo wykonałem ciężką pracę. Czułem, jakby ta praca poszła na marne. Ciężko było się zmotywować – mówił wówczas Kownacki przygotowując się na lipcowy termin.
Polak pozostaje faworytem, ale wielu komentatorów dziwi się, że przed rewanżem z Finem nie stoczył pojedynku z łatwiejszym przeciwnikiem.
- Menedżer odradzał mi ten pojedynek z Heleniusem. Proponował mi łatwiejszego rywala na przetarcie. Nie dążyłem do walki z Finem, aby dostać po głowie. Jeżeli nie będę w stanie wygrać z Robertem, to jeszcze ciężej będzie pokonać mistrzów i pięściarzy z czołówki – podkreślał.
Co ważne, ewentualne zwycięstwo nie zapewni Kownackiemu powrotu do czołówki wagi ciężkiej.
- Robię to dla siebie. Chcę wiedzieć, w jakim miejscu jestem. Jeżeli nie będę mógł pokonać Heleniusa, to będę musiał usiąść z żoną oraz rodziną i przedyskutować co dalej – mówił “Babyfacy”.
Zarówno Polak, jak i Fin nie walczyli od marca ubiegłego roku.
- Na pewno to długi okres bez walki. Jednak on również nie walczył, więc sprawdzimy co obaj robiliśmy w tym czasie”– ocenił “Babyface”.
Przed każdą walką Kownacki pytany jest o swoją wagę.
- Latem dużo więcej biegałem. Podnosiłem też dużo ciężarów i nabrałem masy mięśniowej. Choć wizualnie wyglądam na mniejszego, to ważę tyle samo. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. Każdy mi mówił, że mam lepszą sylwetkę. Cieszę się z tego, ale to nie są zawody kulturystyczne, a boks. Chodzi o to, aby rywalowi dać po głowie – mówił Kownacki.
Po raz pierwszy od kilku lat walka Kownackiego nie będzie głównym wydarzeniem gali z udziałem Polaka.
- Jednak presja jest jeszcze większa, bo jak przegram, to będę musiał poważnie zastanowić się co dalej. To jednak nowe doświadczenie, bo kocham walczyć w Nowym Jorku z moimi kibicami. Wiem jednak, że sporo moich fanów przyleci do Las Vegas – podkreślił.
W głównej walce sobotniego wieczoru w Las Vegas broniący mistrzowskiego pasa federacji WBC Brytyjczyk Tyson Fury zmierzy się z Amerykaninem Deontayem Wilderem.
- Jestem bardzo ciekawy, co wydarzy się w pierwszych czterech rundach. Wiadomo, że Wilder dysponuje piekielnie silnym ciosem. Jeżeli trafi rywala, to ten leży na deskach i Fury już się o tym przekonał – ocenił Kownacki.
Przejdź na Polsatsport.pl