Łukasz Piszczek o rywalizacji Fabiańskiego ze Szczęsnym: Wojtek zawsze startował z pewnym handicapem
- Kiedy tak sobie myślę o ostatnich latach, to mam wrażenie, że Wojtek (Szczęsny przyp. red.) – nic mu nie ujmując – zawsze startował do tej rywalizacji z pewnym handicapem. "Fabian" (Fabiański przyp. red.) musiał natomiast walczyć o swoje. Chociaż były także momenty, gdy to on miał swój czas: jak na mistrzostwach Europy w 2016 roku, gdy bronił świetnie. Żaden z nich nie odpuszczał - przyznał Łukasz Piszczek.
Sebastian Staszewski, Interia: - W sobotę, podczas eliminacyjnego meczu z San Marino, Łukasz Fabiański oficjalnie pożegna się z reprezentacją Polski…
Łukasz Piszczek: Ze sceny zejdzie jeden z ostatnich piłkarskich dinozaurów. "Fabian" zapisał kawał pięknej historii, a przecież musimy pamiętać o tym, że nigdy nie miał łatwo…
Wręcz przeciwnie – bardzo często miał pod górkę. Albo przez pecha, albo przez kontuzje, albo przez Wojciecha Szczęsnego…
Zdecydowanie tak. Kiedy tak sobie myślę o ostatnich latach, to mam wrażenie, że Wojtek – nic mu nie ujmując – zawsze startował do tej rywalizacji z pewnym handicapem. "Fabian" musiał natomiast walczyć o swoje. Chociaż były także momenty, gdy to on miał swój czas: jak na mistrzostwach Europy w 2016 roku, gdy bronił świetnie. Żaden z nich nie odpuszczał.
Zobacz także: Paulo Sousa na "dywaniku" u Cezarego Kuleszy. Prezes PZPN ma dwie uwagi
To była niezwykła rywalizacja, która zaczęła się dekadę temu, jeszcze w Londynie.
I od zawsze była na bardzo wysokim poziomie. Fajne było także to, że mimo iż Łukasz i Wojtek walczyli, to zawsze potrafili się dogadać, nie było między nimi żadnych konfliktów…
Muszę zadać ci pytanie o to, z kim za plecami wolałeś grać. Więc z kim?
Moja odpowiedź nie będzie obiektywna, bo Łukasz jest moim przyjacielem. I nie mogę się od tego odciąć. Kiedy masz z kimś taką relację jak my, rozumiesz się bez słów. Także na boisku. Mieliśmy nić porozumienia, która pozwalała nam grać na pełnym zaufaniu. A Wojtka aż tak dobrze prywatnie nie poznałem, nasze zgranie opierało się tylko na meczach czy treningach. Z drugiej strony Wojtek od lat zna się na przykład z Grześkiem Krychowiakiem i "Krycha" zapewne rozumie go tak, jak ja Łukasza. Szczęsny to zresztą kawał bramkarza…
Czytaj więcej na Interii.
Przejdź na Polsatsport.pl