Hubert Hurkacz przed meczem o półfinał w Indian Wells: Muszę wznieść się na wyżyny
- Czułem się bardzo dobrze. Funkcjonował mój return, sporo "darmowych" punktów dał mi serwis - przyznał Hubert Hurkacz po trwającym ledwie 64 minuty meczu z Rosjaninem Asłanem Karacewem, który dał polskiemu tenisiście awans do ćwierćfinału turnieju ATP Masters 1000 w Indian Wells.
- Czułem się naprawdę bardzo dobrze i to zdecydowało o udanym rewanżu z Asłanem. Dobrze funkcjonował mój return i dostałem sporo darmowych punktów przy moim serwisie - podsumował Hurkacz wygraną 6:1, 6:3.
Niespełna dwa tygodnie temu w drugiej rundzie turnieju ATP w San Diego 24-letni wrocławianin uległ cztery lata starszemu Rosjaninowi w trzech setach. - Walczyłem na maksa, ale nie serwowałem wtedy zbyt dobrze. Dziś było zupełnie inaczej - przyznał rozstawiony w Kalifornii z numerem piątym Polak.
Zobacz także: ATP w Indian Wells: Hubert Hurkacz - Grigor Dimitrow. Gdzie obejrzeć to widowisko?
Przedwczesne odpadniecie sprawiło, że Hurkacz miał czas na odpoczynek i przygotowanie się do prestiżowych zawodów w Indian Wells. Niespełna 200-kilometrową drogę z San Diego do Palm Springs pokonał za kierownicą żółtego McLarena 720S, czyli marki, której jest ambasadorem.
- Jestem wielkim fanem motoryzacji i uwielbiam te samochody. Sam takim jeżdżę w Polsce. To była fajna odskocznia od tenisa. Odprężałem się też poprzez grę w golfa z trenerem i menedżerem - tłumaczył.
Zanim doszło do rewanżu z Karacewem Hurkacz i jego rywal musieli wygrać w Indian Wells po dwa mecze. Obaj nie stracili w nich choćby seta, a Rosjanin odprawił z kwitkiem m.in. wyżej notowanego Denisa Shapovalova. W starciu z Polakiem nie miał jednak żadnych argumentów i przegrał wyraźnie.
Mecz trwał zaledwie nieco ponad godzinę, dlatego Hurkacz na konferencji został zapytany, czy nie ma w planach zaliczyć dodatkowego treningu wyrównawczego. - Po teoretycznie łatwych zwycięstwach nie ma sensu trenować, bo choć czasem są to krótkie mecze, to jednak emocjonalnie człowiek daje w nich z siebie bardzo dużo. Żaden trening tego nie zastąpi, dlatego lepszym rozwiązaniem jest po takim spotkaniu odpoczynek - przyznał.
Awans do ćwierćfinału dał Polakowi wirtualny awans na 10. lokatę w rankingu ATP. Pozbawić najwyższej w karierze pozycji może go pozbawić tylko Argentyńczyk Diego Schwartzman, ale musiałby wygrać turniej nazywany często "piątą lewą Wielkiego Szlema".
Rezydujący na stałe w Monte Carlo tenisista z Wrocławia zarobił już 180 punktów ATP oraz 175 tys. dolarów. O półfinał i podwojenie tych kwot powalczy w czwartek wieczorem czasu polskiego z Bułgarem Grigorem Dimitrovem, który niespodziewanie wyeliminował najwyżej rozstawionego Rosjanina Daniiła Miedwiediewa.
- Jeśli ranking jest wysoki to znaczy, że wyniki są dobre, ale i na odwrót. Teraz jednak skupiam się wyłącznie na moim pierwszym w karierze starciu z Grigorem. To bardzo groźny zawodnik, muszę wznieść się na wyżyny - podsumował trenowany przez Craiga Boyntona półfinalista tegorocznego Wimbledonu.
Transmisja meczu z udziałem Huberta Hurkacza i Grigora Dimitrowa w Polsacie Sport i Polsacie Box Go. Początek od około godziny 21:30.