Mariusz Pudzianowski przed KSW 64: W pogotowiu czeka zawodnik rezerwowy
- Nie powinno nic się wydarzyć, chyba że jak to się potocznie mówi "w drewnianym kościele cegła może spaść". Ale chyba tutaj tak nie będzie - powiedział na kilka dni przed KSW 64 Mariusz Pudzianowski. Legendarny strongman zmierzy się w najbliższą sobotę z senegalskim Bombardierem, z którym miał już walczyć w marcu.
Igor Marczak: W końcu dojdzie do walki z Bombardierem. Miejmy nadzieję, że nic już przed samą walką się nie wydarzy.
Mariusz Pudzianowski: Mam taką nadzieję. Wtedy był taki przypadek, że warunki zdrowotne nie pozwoliły mu walczyć. Tym razem z tego co słyszę i widzę na jego social mediach, jest gotowy i nic mu nie wyskoczy. Za mną okres sparingowy. Od soboty zaczęliśmy treningi szybkościowe i wytrzymałościowe. Nie powinno nic się wydarzyć, chyba że jak to się potocznie mówi "w drewnianym kościele cegła może spaść". Ale chyba tutaj tak nie będzie.
ZOBACZ TAKŻE: Phil De Fries podjął decyzję ws. swojej przyszłości
Jak wspominasz to, co działo się przed tamtą walką?
To było duże zamieszanie dla mnie i włodarzy. O godzinie 14:00 dowiedziałem się, że jest jakieś zamieszanie i że pogotowie jest w hotelu. Potem godzina 16:00-17:00 okazało się, że będzie ktoś inny. Najpierw znalazł się jeden przeciwnik, ale ostatecznie się nie zgodził. Potem na godzinę przed galą włodarze znaleźli zastępstwo i gala się odbyła. Kibice, którzy liczyli na walkę z Bombardierem, byli niezadowoleni, ale przypuszczam, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Czy teraz jest już zawodnik rezerwowy?
Oczywiście, jest zawodnik rezerwowy. Znam tego zawodnika, jest podobnych gabarytów. To zawodnik zza granicy, gdyby cokolwiek się wydarzyło, ten zawodnik w pogotowiu czeka. Życie uczy nas wszystkiego. Przy walkach wieczoru musi być ktoś rezerwowy.
Transmisja gali KSW 64 w systemie PPV.
Przejdź na Polsatsport.pl