"Bestia z Bereźnicy". Nie miał litości i doprowadzał siatkarki do łez (WIDEO)
Robił to bez litości oraz skrupułów, doprowadzając siatkarki do hektolitrów łez. W szczycie kariery mówiono o nim - bestia, tyran, kat, ryczący niedźwiedź, a on po prostu wykonywał swoją pracę, i to jak! Odnosił gigantyczne sukcesy. O kim mowa? O Nikołaju Karpolu. Legendarnym radzieckim trenerze rodem z Polski...
Płacz, większy płacz, skowyt, coraz większy płacz, krzyki, tłumione prośby o emocjonalne wsparcie, nic z tego - cały czas krzyki, pretensje znacznie przekraczające ramy sportowego bon tonu, momentami wulgarność i psychiczna przemoc - nie, to nie są didaskalia kolejnego filmu Quentina Tarantino, a przerwa na żądanie trenera Karpola w jednym z tysięcy meczów, które poprowadził jako szkoleniowiec m.in. Związku Radzieckiego, a później Rosji.
Gdyby urodził się kilkadziesiąt lat później i swój styl - niewątpliwie rzucający się w oczy i przyciągający uwagę, przeniósł na obecne realia siatkarskich parkietów, dodatkowo w wydaniu żeńskim, byłby non stop oskarżany przez różnorakie organizacje dotyczące praw człowieka, a ruchy feministyczne nie dawałyby mu spokoju. Jego timeouty byłyby z pewnością większymi szlagierami niż mecze z udziałem jego zawodniczek, a nagrania biłyby rekordy oglądalności w mediach społecznościowych.
Zobacz także: Lista kandydatów na selekcjonera polskich siatkarek. "Jest kilkunastu chętnych"
Karpol pracował jednak w innych realiach, chociaż w serwisie YouTube zachowało się kilka archiwalnych nagrań, podczas których nie zostawiał suchej nitki (eufemizm) na swoich zawodniczkach. Tak było np. na igrzyskach olimpijskich w Atenach w 2004 roku, kiedy zrugał swoją czołową siatkarkę Lubow Skołową-Szaszkową. Miało to miejsce w pierwszym secie finałowego starcia z Chinkami, które ostatecznie "Sborna" przegrała 2:3. Co ciekawe, Karpol miał olbrzymie pretensje do wielkiej gwiazdy Foppapedretti Bergamo... po wygranej akcji.
Wielu kibiców nie wie, że urodził się w Polsce w czasach II Rzeczpospolitej we wsi Bereźnica w 1938 roku. Od 1979 do 1982 roku prowadził reprezentację ZSRR. Zdecydowanie dłużej trwało jego drugie podejście do kadry narodowej, której stery objął w 1988 roku, a odszedł dopiero po igrzyskach w Atenach w 2004 roku. W tym okresie wywalczył dwa złote medale olimpijskie (1980, 1988) oraz dorzucił trzy srebrne krążki (1992, 2000, 2004). W 1990 roku zdobył mistrzostwo świata, trzy razy będąc wicemistrzem (1994, 1998, 2002). W mistrzostwach Europy wygrywał ośmiokrotnie! To jego największe osiągnięcia na niwie reprezentacyjnej.
Karpol oprócz swojej charyzmy i kontrowersyjności, wsławił się również innym wyczynem. Jest bowiem najdłużej pracującym trenerem na świecie w jednym klubie. Pracę w ekipie Urałoczki Jekaterynburg rozpoczął bowiem w 1969 roku, a w 2020 roku przedłużył kontrakt o kolejny sezon!
Jest ulubieńcem Władimira Putina, który wielokrotnie dziękował mu na forum publicznym za wkład w rozwój rosyjskiego sportu i wychowanie wielu kapitalnych pokoleń sportowców, dostarczając przy tym niesamowitych emocji kibicom przez wiele dekad. Karpol został odznaczony m.in. Orderem Zasług dla Ojczyzny oraz Orderem Czerwonego Sztandaru Pracy.
83-letni Karpol w 2009 roku został przyjęty do amerykańskiej galerii sław siatkarskich - Volleyball Hall of Fame.
Metody pracy Karpola wielokrotnie były krytykowane i nie wszystkim przypadł do gustu sposób w jaki odnosił się do siatkarek. Te, mimo płaczu, potrafiły zacisnąć zęby i odnosić sukcesy pod jego wodzą - czy to z pobudek motywacyjnych, czy ze strachu? Tego tak naprawdę nie wiemy.
Lata lecą, ale Karpol w żaden sposób nie ma zamiaru zmienić swojego stylu. Ostatnio, już w dobie pandemii, przepędził operatora kamery, który przeszkadzał mu w rozmowie z zawodniczkami. A mówi się często, że człowiek z wiekiem łagodnieje...
Przejdź na Polsatsport.pl