Konflikt dyrektora norweskiej reprezentacji skoczków z federacją zażegnany
Trwający od kilku tygodni konflikt pomiędzy norweską federacją narciarską (NSF) a dyrektorem skoków Clasem Brede Brathenem został w czwartek zażegnany. Jak komentują media, głównie dzięki silnej presji trenera norweskich skoczków Alexandra Stoeckla, który zagroził odejściem.
NSF podała do wiadomości w sierpniu, że nie przedłuży z Brathenem kontraktu wygasającego wraz z końcem sezonu. Stoeckl, któremu kończy się umowa z federacją w tym samym czasie, zagroził, że w takiej sytuacji jej nie przedłuży.
ZOBACZ TAKŻE: Austriacki skoczek przeszedł operację kręgosłupa
Strony doszły do porozumienia, zgodnie z którym Brathen podał się w czwartek do dymisji i podpisał nowy czteroletni kontrakt jako szef reprezentacji. Na nowym stanowisku skoncentruje się tylko na aspektach sportowych, bez odpowiedzialności za sprawy administracyjne, co wcześniej należało do jego obowiązków.
- W ten sposób będę mógł skoncentrować się na tym co kocham i na czym się znam bez innych obciążeń zabierających czas - powiedział Brathen.
"Stoeckl otrzymał to co chciał. NSF ugięła się pod jego presją" - skomentował kanał telewizji NRK.
Zdobywca Pucharu Świata w ubiegłym sezonie Halvor Egner Granerud nie krył zadowolenia.
- Nareszcie ten koszmarny konflikt się skończył, bo nie mogliśmy już normalnie spać i trenować. Najważniejsze że Clas, który jest dla nas bardzo ważną osobą będzie kontynuował pracę. To on stworzył nam takie warunki, jakie mamy, a także zintegrował nasze skoki, tworząc z dwóch drużyn, męskiej i kobiecej, jedną silną i zgraną reprezentację - powiedział skoczek.
Przejdź na Polsatsport.pl