Białoński: Matty Cash a sprawa polska
Matthew Cash niewątpliwie ma prawo dostać nasz paszport. Wszak jego mama jest Polką. Choć na dziś takiego wahadłowego nie mamy, rodzi się pytanie, czy jego wpływ na grę reprezentacji Polski będzie tak zbawienny jak Emmanuela Olisadebe w kadrze Jerzego Engela? – zastanawia się dziennikarz Interii Michał Białoński.
PZPN i selekcjoner Paulo Sousa zrobili wszystko, by pozyskać Casha. Prezes Cezary Kulesza lobbował u prezydenta Andrzeja Dudy skróconą ścieżkę przyznawania obywatelstwa piłkarzowi Aston Villi. Sousa spotkał się z Mattym i jego rodzicami w ambasadzie RP w Londynie. Sam Cash zadeklarował, że czuje się dumny z szansy bycia Polakiem i już uczy się Mazurka Dąbrowskiego. Wszystko jak w filmie z happy endem.
Sousa zapukał do drzwi dyrektora Aston Villi
Teraz wystarczy podpis wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła i Cash otrzyma tymczasowy polski paszport. Już na jego podstawie Paulo Sousa będzie mógł powołać piłkarza Aston Villi do reprezentacji Polski. Wszyscy mają nadzieję, że Casha uda się wezwać już na listopadowe zgrupowanie, związane z dwumeczem z Andorą (12 listopada) i Węgrami (15 listopada).
ZOBACZ TAKŻE: Dlaczego Cash chce grać do Polski? Boniek ma ciekawą teorię...
Sousa ma świadomość, że na wahadłach mamy kłopot. Kamil Jóźwiak miewa kłopoty z występami na poziomie Championship, a ostatnio Wayne Rooney wykorzystuje go w Derby County jako lewoskrzydłowego. Cash jest z innej półki, o nazwie Premier League. Gra regularnie na prawej stronie, ma więcej walorów ofensywnych niż defensywnych. Takiego piłkarza nam brakuje.
Sousa to postać znana i ceniona w europejskiej piłce. Jego nazwisko otwiera wiele drzwi. Z mojej informacji wynika, że Portugalczyk wynegocjował już z dyrektorem sportowym Aston Villi, że będzie mógł powołać Casha nawet po upływie oficjalnego terminu powołań, gdyby formalności związane z przyznawaniem polskiego obywatelstwa się opóźniły.
Cash i jego lekcje polskiego
Oczywiście, gdyby Gareth Southgate wziął na celownik Casha, gra dla Polski zeszłaby na drugi plan, ale Anglicy na tej pozycji mają taki wybór, jak my wśród napastników.
Kluczowy dla całej misji będzie sposób, w jaki kadra przyjmie urodzonego Anglika w szatni. „Moje serce jest i będzie polskie” – ta deklaracja może nie wystarczyć, by dobrze ułożyć sobie relacje z Robertem Lewandowskim, Kamilem Glikiem i spółką. Przydałoby się operować w naszym języku, przynajmniej jeśli chodzi o kilka podstawowych, piłkarskich zwrotów.
Pójdzie w ślady Olisadebe?
Emmanuel Olisadebe nie miał w sobie polskiej krwi, nasz paszport zyskał dzięki żonie Polce – Beacie Smolińskiej. Ta nauczyła go po polsku na tyle, że w szatni, którą rządzili tak charakterni ludzie jak Piotr Świerczewski, Jacek Zieliński, Radosław Kałużny, czy Michał Żewłakow spokojnie się odnalazł. Przede wszystkim broniła go sportowa jakość. Jego bramki w wyjazdowym meczu z Ukrainą, czy z Norwegią zawiozły nas na mundial w 2002 r.
Cash zapisał się sam do platformy PZPN-u
Matty'emu Cashowi będzie ciężko wywrzeć tak dominujący wpływ na grę „Biało-Czerwonych”, jak udało się to jego nigeryjskiemu poprzednikowi w naszych barwach. Przemawiają za nim jednak polskie korzenie – dziadkowie Tomaszewscy, którzy w czasie wojny wyjechali z Polski i mama Barbara, która biegle mówi po polsku, więc syn ma się od kogo uczyć podstaw naszego języka.
Nie tylko polskie korzenie powodują, że nie rozumiem krytyków naturalizacji Casha, którzy boją się powtórki sytuacji sprzed Euro 2012, gdy pod kątem występów został na szybko spolonizowany obrońca Damien Perquis. Podstawą tej naturalizacji była babcia piłkarza Józefa Bierła – Polka, choć urodzona we Francji. Damien robił, co mógł, ale reprezentacji Polski na Euro 2012 nie zbawił. Po odejściu selekcjonera Franciszka Smudy jego następca Waldemar Fornalik korzystał z niego tylko śladowo, w meczach towarzyskich.
Nie tylko matka Barbara zbliża Casha do Polski, ale też jego zainteresowanie grą dla naszego kraju. Okazuje się, że Matty sam zgłosił sią poprzez stronę polskaut.pl. To poprzez tę domenę szef skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk pozwala na rejestrację w bazie piłkarskiej potomkom polskich emigrantów. Matty Cash to zrobił sam, wysyłając jasny sygnał: „Hej! Chcę grać dla Polski!”. I to go różni od Perquisa, który do gry w naszych barwach był jednak zachęcany.
W głowie i nogach Mateusza, spolszczając jego imię, pozostaje powodzenie misji „Cash w reprezentacji Polski”.
Przejdź na Polsatsport.pl