Magiera: Powrót mistrza Wójtowicza
Tomasz Wójtowicz skomentował pierwszy od dwóch lat mecz siatkówki. Publiczność w hali Globus w Lublinie przywitała go owacją na stojąco
Tydzień temu Projekt Warszawa ogrywa Jastrzębski Węgiel 3:2. Jastrzębski w środku tygodnia pokonuje Zaksę Kędzierzyn Koźle w meczu o Superpuchar Polski 3:0. Wreszcie w ostatnią sobotę ZAKSA wygrywa u siebie z Projektem Warszawa 3:2. Brzmi to jak stary wytarty banał, ale u nas naprawdę każdy może wygrać z każdym. I dobrze.
Mnie najbardziej cieszy, że swojego meczu nie przegrywa... Tomasz Wójtowicz. Nie jest żadną tajemnicą, że nasz wielki mistrz nazywany przez nas "Legendą" od blisko dwóch lat zmaga się z chorobą nowotworową. I właśnie po raz pierwszy od tego czasu zasiadł znowu na stanowisku komentatorskim Polsatu Sport w swoim Lublinie na meczu LUK-u z GKS-em Katowice. Wcześniej w roli honorowego gościa pojawił się w hali "Globus", która decyzją radnych miasta Lublina będzie nosić jego imię, podczas meczów o Superpuchar Polski. Wtedy też odebrał okolicznościowy medal z okazji 100-lecia AZS-u Lublin, w którym na początku swojej wielkiej kariery miał przyjemność krótko występować.
W piątkowy wieczór przed meczem LUK-u z GKS-em Tomasz został powitany przez spikera w hali. Tego niestety, nie było ani widać, ani słychać w transmisji, więc musicie mi uwierzyć na słowo, ale wszyscy kibice, którzy byli już wówczas na widowni wstali wtedy ze swoich miejsc i zgotowali Tomkowi wspaniałą owację. Podczas samego meczu z twarzy Tomasza nie znikał uśmiech, a samo komentowanie meczu sprawiało mu wielką radość i przyjemność. To dało się wyczuć już po pierwszym zdaniu, choć jak sam przyznał, tremę miał niemal identyczną, jak podczas swojego debiutu w Polsacie Sport ponad 16 lat temu.
Tomek fantastycznie walczył na boisku. Wygrał wszystko, choć jak sam kiedyś przyznał - nie obraziłby się, gdyby wszystkie trofea i medale miał w złotym kolorze. A przecież tak naprawdę do złotej kolekcji, w której na pierwszym planie znajdują się medale za wygranie mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, brakuje mu tylko złotego medalu mistrzostw Europy. Teraz też walczy i choć do zwycięstwa jeszcze daleka droga, to najważniejsze jest to, że może liczyć na wielkie wsparcie, czego wyraz dali bliżsi i dalsi znajomi, a także zupełnie obcy ludzie, przesyłając po meczu na różnego rodzaju komunikatorach oraz portalach społecznościowych niezliczone życzenia i pozdrowienia.
Tak się składa, że zaczynałem swoją pracę w Polsacie Sport dokładnie tego samego dnia co Tomasz. Razem, wspólnie z Tomkiem Swędrowskim i Jurkiem Mielewskim, byliśmy na łączonym wyjeździe we Wrocławiu i w Pile. Później przez ponad 16 lat skomentowaliśmy wspólnie setki spotkań, ale to w Lublinie było wyjątkowe i pełne emocji. Emocji pozytywnych i budujących. Dla mnie osobiście to był najlepszy dzień od wybuchu tej całej pandemii.
I doczekałem się tego, co u Tomka jest charakterystyczne i co uwielbiam najbardziej. Prostego i konkretnego przekazu. Po ostatniej piłce wygranej przez lublinian podsumował na antenie mecz jednym zdaniem: - LUK Lublin wygrał zasłużenie, bo lepiej grał w siatkówkę.
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Weronika Centka: Jedziemy do Bielska wygrać spotkanie