Iwanow z Bergamo: Czy "manchesterska zagadka" znów zafunduje nam piłkarskiego thrillera?
W deszczowy i pochmurny świąteczny poniedziałek w Bergamo otwartych było tylko kilka lokalnych restauracji. Królował w nich język angielski, bo liczba kibiców Manchesteru United, która kursuje za swoją drużyną po Europie, zawsze jest duża. Spotkaliśmy także czteroosobową grupę członków polskiego fan clubu MU, kibiców Zagłębia Sosnowiec, którzy również wybrali się dopingować swoją drużynę.
Ich karty członkowskie umożliwiają im zakup biletów nawet na takie spotkania, gdzie o wejściówki jest trudniej niż na Old Trafford. Na wyjazdach liczba miejsc dla gości jest mocno ograniczona. Ale Polak potrafi. Dwóch kibiców nabywało wejściówki na stronie Atalanty. Nie będą siedzieć co prawda w sektorze fanów United, ale blisko. Miłość do „Czerwonych Diabłów” i naszym kraju jest olbrzymia.
Rozmawiając z liczną grupą przedstawicieli klubowych mediów, którym towarzyszy przemiły, choć ważący sporo ochroniarz, nie odnosi się wrażenia, że pozycja Ole Gunnara Solskjaera faktycznie jest tak zagrożona. Old Trafford to nie Łazienkowska 3, gdzie wykonuje się gwałtowne ruchy. Wiadomo, że Norweg uczy się jeszcze fachu w tak gigantycznym przedsiębiorstwie i jeszcze sporo błędów popełnia. Ale wicemistrzostwo kraju w poprzednim sezonie i finał Ligi Europy, przegrany pechowo karnymi z Villareal, to przecież nienajgorszy wynik, choć wiadomo o jakim klubie mówimy. Tu zawsze trzeba wygrywać.
A o odpadnięciu z Ligi Mistrzów już w fazie grupowej można było zapomnieć tylko sięgając po drugi europejski puchar, co jednak OGS się nie udało. Teraz póki co też nie jest jeszcze idealnie. 0-5 z Liverpoolem w lidze, 1-2 w Bernie z Young Boys, czy odpadnięcie z West Hamem w Pucharze Ligi to dość spora liczba rys jak na początek listopada. Nikt nie wie do końca, jak ten zespół może się zaprezentować. Perfekcyjnie, jak w sobotę z Tottenhamem w Londynie, czy też drużyna znów zafunduje swoim fanom thriller jak z Atalantą u siebie, czy w wygranym w ostatniej sekundzie boku z Villareal? A w sobotę derby Manchesteru z City. Krajowa liga jest dla United równie istotna jak ta, w której przyjdzie grać im dzisiaj.
Solskjaer zagra dziś znów na trójkę środkowych obrońców bo ten manewr sprawdził się w sobotę ze „Spurs”. Pod nieobecność Victora Lindelofa obok Rafaela Varane’a i Harry’ego Maguire ma zagrać jednak nie Diogo Dalot, jak donosi La Gazetta Dello Sport, a Eric Bailly.
Dziennikarze z Manchesteru rozważają także przesunięcie na środek defensywy Luke’a Shaw i wprowadzenie na wahadło Alexa Tellesa. I zastanawiają się głośno, czy powinien zagrać od pierwszej minuty Paul Pogba. W lidze czekają go jeszcze dwa mecze pauzy, po czerwonej kartce w rywalizacji z Liverpoolem. W zasadzie jego obecność dziś w podstawie byłaby logiczna. Ale Francuz gra w klubie dużo gorzej niż w reprezentacji. I to jest kolejna personalna zagadka, której ludzie będący tak blisko klubu nie są w stanie rozwikłać.
ZOBACZ TAKŻE: Plan wtorkowych transmisji Ligi Mistrzów
Odnosi się wrażenie, że nawet remis dziś zadowoli Manchester United. Wszyscy mają świadomość, że Atalanta to trudny rywal, który potrafi zabrać piłkę i oddech przeciwnikowi, zresztą tak przecież wyglądała pierwsza połowa przed dwoma tygodniami na Old Trafford. Gianpiero Gasperini, opiekun zespołu Bergamo zapowiada jednak, że będzie to zupełnie inne spotkanie niż w Anglii.
Jego obrona ciągle jest pozbawiona kilku ważnych ogniw w tym przede wszystkim Rafaela Toloia. Do kadry wraca reprezentant Albanii Bernat Djimsiti, ale raczej na grę od pierwszej minuty nie ma co liczyć. Jego przerwa trwała za długo by był w stanie zaopiekować się taką parą jak Cristiano Ronaldo i Edinson Cavani. Znając siłę ognia „Czerwonych Diabłów” i kłopoty defensywne Atalanty możemy się spodziewać, że dziś w Bergamo nie skończy się na nudnym 0-0.
TRANSMISJA Z MECZU ATALANTA BERGAMO - MANCHESTER UNITED W POLSACIE SPORT PREMIUM 1 OD GODZ. 20.50
Przejdź na Polsatsport.pl
