PKO BP Ekstraklasa: Gol w doliczonym czasie dał punkt Jagiellonii
Remisem 2:2 zakończył się mecz Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok. Goście zdobyli punkt dzięki trafieniu w doliczonym czasie gry.
O pierwszych 20 minutach meczu Śląska z Jagiellonią można by powiedzieć tylko tyle, że zostały rozegrane. Oba zespoły starały się podchodzić wysokim pressingiem, szybko przejmować piłkę, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie.
Emocje zaczęły się od ostrego ataku Israela Puerto na Mateusza Praszelika. Młodzieżowiec Śląska wysoko poleciał w powietrze i po upadku zaczął wzywać pomocy medycznej. Arbiter ukarał Hiszpana tylko żółtą kartką, a pomocnik gospodarzy na plac gry już nie wrócił. Kilka chwil później żółtą kartką upomniany został Bartosz Kwiecień, czyli kolejny środkowy obrońca gości. Od tego momentu zarysowała się przewaga gospodarzy.
Najpierw świetnie z rzutu wolnego uderzył Exposito, ale Xavier Dziekoński popisał się jeszcze lepszą paradą. Szansę na gola miał również Robert Pich, lecz jego uderzenie rywale zdołali zablokować. I kiedy wydawało się, że goli do przerwy kibice nie zobaczą, świetnym podaniem popisał się Krzysztof Mączyński. Kapitan Śląska zagrał na dalszy słupek, gdzie Exposito technicznym strzałem z bliska trafił do siatki.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków Jagiellonii, które szybko przyniosły bramkowy efekt. Po rzucie rożnym piłka trafiła przed pole karne do Tomasa Prikryla, który zdecydował się od razu na strzał i zasłonięty Michał Szromnik był bez szans. Chwilę później mogło być już 1:2, ale Jesus Imaz nie zdołał pokonać w dobrej sytuacji bramkarza Śląska.
W tym okresie wrocławianie sprawiali wrażenie, jakby zostali w szatni. Szybko tracili piłkę, grali na stojąco i właściwie tylko przyglądali się, co robią rywale. Gdyby nie Szromnik już po kwadransie goście powinni prowadzić.
Śląsk przetrwał napór, nieco oddalił grę od własnego pola karnego, ale nadal przewagę mieli przyjezdni. Jagiellonia grała bardzo wysokim pressingiem, z którym gospodarze zupełnie sobie nie radzili. Przyjezdni szybko przejmowali piłkę i ich akcjom brakowało jedynie skutecznego wykończenia.
Wrocławianie sporadycznie wychodzili z własnej połowy, a pod pole karne gości nie przedostawali się praktycznie w ogóle. Aż do 82. minuty. Wówczas to piłka trafiła na lewe skrzydło do Marcela Zylli, a ten dośrodkował na dalszy słupek, gdzie nadbiegał Adrian Łyszczarz. Pomocnik Śląska wygrał pojedynek powietrzny i z bliska trafił do siatki.
Wrocławianie mądrze odsunęli grę od własnego pola karnego i wydawało się, że utrzymają wygraną. Popełnili właściwie tylko jeden błąd, stracili piłkę i po kontrataku Imaz strzałem głową doprowadził do remisu. Śląsk jeszcze wznowił grę od środka, ale zaraz sędzia gwizdnął po raz ostatni.
Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Erik Exposito (45+3), 1:1 Tomas Prikryl (54), 2:1 Adrian Łyszczarz (82-głową), 2:2 Jesus Imaz (90+2-głową)
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Szymon Lewkot, Wojciech Golla, Diogo Verdasca – Patryk Janasik, Rafał Makowski (67. Petr Schwarz), Krzysztof Mączyński, Victor Garcia - Mateusz Praszelik (32. Marcel Zylla), Robert Pich (67. Adrian Łyszczarz) - Erik Exposito.
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński – Bartosz Kwiecień, Israel Puerto, Bogdan Tiru (45. Michał Pazdan) - Tomas Prikryl, Taras Romanczuk, Martin Pospisil, Bojan Nastic - Jesus Imaz, Michał Żyro (76. Andrzej Trubeha), Bartosz Bida (76. Kacper Tabiś).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Wojciech Golla; Jagiellonia Białystok: Israel Puerto, Bartosz Kwiecień, Bartosz Bida.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 7 723.
Przejdź na Polsatsport.pl