GP Meksyku: Pewne zwycięstwo Maxa Verstappena
Lider mistrzostw świata Formuły 1 Holender Max Verstappen z Red Bulla wygrał wyścig o Grand Prix Meksyku, 18. rundę cyklu i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Drugie miejsce wywalczył obrońca tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa, natomiast trzeci był Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla.
Największym pechowcem wyścigu w Meksyku był zdobywca pole position Fin Valtteri Bottas z Mercedesa. Tuż po starcie wypadł z toru na skutek lekkiej kolizji z Australijczykiem Danielem Ricciardo z McLarena. Zawinił Ricciardo, ale to bolid Fina obrócił się na torze i przez to Bottas spadł na ostatnie miejsce.
ZOBACZ TAKŻE: Robert Kubica ósmy w 6-godzinnym wyścigu w Bahrajnie
Później w trakcie wyścigu strat nie zdołał odrobić, nie udało mu się awansować do czołowej dziesiątki. Ale na "otarcie łez" Fin na dwa okrążenia przed końcem założył nowe opony i dzięki temu wywalczył jeden bonusowy punkt za najszybsze okrążenie.
Wyścig zaczął rewelacyjnie Verstappen. Choć ruszał z trzeciego pola, skutecznie objechał Hamiltona i pechowca Bottasa, wyszedł na prowadzenie. Gdy na torze po kontakcie Niemca Micka Schumachera z teamu Haas i Japończyka Yuki Tsunody z AlphaTauri pojawił się samochód bezpieczeństwa, Bottas i Ricciardo zjechali do pit stopu na wymianę uszkodzonych fragmentów nadwozia.
"Ktoś mnie uderzył" - żalił się Fin przez radio licząc, że sędziowie ukarzą Australijczyka. Ale "sprawiedliwi" zdecydowali, że wina była obustronna.
Na czwartym okrążeniu, gdy safety car zjechał z toru, na czele stawki jechał Verstappen, drugi był Hamilton a trzeci Perez. I w takiej właśnie kolejności ta trójka dojechała do mety, choć w trakcie rywalizacji następowały zmiany, gdy kierowcy zjeżdżali na zmianę opon.
Cały czas praktycznie prowadził Holender, po 20 okrążeniach miał on już prawie 8 s przewagi nad Hamiltonem.
"Ci goście z Red Bulla są dzisiaj bardzo szybcy" - meldował przed radio Hamilton swojemu inżynierowi wyścigowemu. Później nawet zdenerwowany dodał, że "nie jestem w stanie go dogonić, co się dzieje" - pytał.
Na 30 okrążeniu mistrz świata F1 zjechał na zmianę opon, na tor wrócił na piątej pozycji. Kilka minut później w pit stopie zameldował się Verstappen, wrócił jako drugi, prowadzenie objął Perez, który jak ostatni z najszybszej trójki dopiero na 43 okrążeniu zmienił opony.
Po tym na prowadzenie wrócił Verstappen, drugi był Hamilton a w pościg za nim rzucił się Perez. Meksykanin nawet mocno zniwelował stratę do Brytyjczyka, pod koniec doszła tylko do jednej sekundy, ale doświadczony Hamilton nie dał się wyprzedzić i dowiózł do mety drugą lokatę.
A na pechowca Bottasa, który gonił czołówkę i nawet awansował na 12 miejsce, spadła kolejna "kara". Jego serwisanci podczas drugiego pit stopu mieli problemy z odkręceniem jednego koła, trwało to prawie 13 s, gdy w bolidzie Hamiltona - niespełna 3 s.
Do końca wyścigu w czołówce już się nic nie zmieniło. Za to swój dorobek punktowy w końcu trochę poprawił zespół Alfa Romeo Racing Orlen, którego kierowcą rezerwowym i testowym jest Robert Kubica. Fin Kimi Raikkonen, który po tegorocznym sezonie kończy karierę, zameldował się na mecie na ósmej pozycji.
Za tydzień kolejna runda MŚ F1 - wyścig o Grand Prix Brazylii.
Przejdź na Polsatsport.pl