Jak łączyć grę w lidze i pucharach? Wyjaśniają byli piłkarze Legii
Goście Bożydara Iwanowa w programie Cafe Futbol zastanawiali się na antenie Polsatu Sport, jaka jest recepta na łączenie gry w lidze i europejskich pucharach. O swoich boiskowych doświadczeniach z gry w Legii opowiedzieli między innymi Łukasz Broź oraz Łukasz Surma.
Dyskusję na temat łączenia gry w Ekstraklasie oraz europejskich pucharach rozpoczął gospodarz programu Bożydar Iwanow. Odniósł się on do przykładu Legii, która zajmuje przedostatnie miejsce w lidze, a w Lidze Europy niespodziewanie wygrała dwa pierwsze spotkania w grupie, ulegając dopiero w trzeciej i czwartej kolece Napoli. - Jaka jest wasza diagnoza tego, że Legia jest w tym momencie na 17. miejscu w lidze? - zapytał prowadzący Cafe Futbol?
Jako pierwszy z tematem zmierzył się Łukasz Surma, który występował w warszawskim klubie w latach 2002-2007. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej opowiedział m. in. o "kompleksie Europy".
- Odpowiedź nie jest prosta. Ja jeszcze funkcjonowałem w takich czasach "przejściowych", że mieliśmy jeszcze kompleks Europy. Te mecze w Europie, które graliśmy za trenera Wdowczyka, Kubickiego, Okuki, kosztowały nas bardzo dużo koncentracji, bardzo dużo energii. Wkładaliśmy w to wszystkie nasze siły. Aż tak nie odbijało się to na naszej pozycji w lidze. Był jednak taki sezon, kiedy mogliśmy być w pierwszej trójce, a skończyliśmy na czwartej lokacie - powiedział.
Następnie Surma odniósł się do aktualnej sytuacji klubu ze stolicy Polski. - Dla rywali Legii mecz w pucharach jest chlebem powszednim. Przyjeżdżają do Warszawy jakby grali spotkanie w lidze, nie poświęcają tyle energii, koncentracji na przygotowanie do tego. Zauważmy, że Legia zmienia sposób gry w Europie, ona musi się specjalnie do tego przygotować - dodał były gracz Legii.
Łukasz Broź trafił do warszawskiego klubu długo po tym, jak Surma odszedł zespołu. W latach 2013-2018 Broź miał jednak również okazję, żeby wystąpić w 32 meczach europejskich pucharów.
- Mieliśmy zbyt duży szacunek do rywala w fazie grupowej za trenera Jana Urbana. Zamiast wyjść pewnymi siebie, z wiarą we własne umiejętności, pojawialiśmy się na boisku z bojaźnią w zespole. (...) Przełomowy moment to był dwumecz z Celtikiem. Wiadomo, jak zakończyła się ta sytuacja, ale na murawie wygraliśmy ze Szkotami dwa mecze. Morale podniosło się, bo zobaczyliśmy, że można wygrać z topowymi drużynami w Europie - zdradził Broź.
Przejdź na Polsatsport.pl