Liga Mistrzów. Czy Ajax czeka powtórka z sezonu 2018/2019?
Bayern Monachium, FC Liverpool, Juventus Turyn i Ajax Amsterdam. Te cztery kluby zdobyły komplet punktów w pierwszych czterech spotkaniach fazy grupowej UEFA Champions League. Trzy pierwsze nazwy w tym gronie nie dziwią. Ale jak to się stało, że bez nawet drobnego potknięcia pucharową drogę przechodzi mistrz Holandii? Czy już teraz możemy nazwać go rewelacją sezonu, tak jak miało to miejsce trzy lata temu, gdy zespół Erika Ten Haga był jedną nogą w finale na Wanda Metropolitano w Madrycie?
Na takie słowa jeszcze zdecydowanie za wcześnie, choć we wspomnianym sezonie w grupie z Bayernem, Benfiką Lizbona i AEK Ateny Ajax wcale nie kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. Furorę zaczął robić dopiero w fazie pucharowej, gdzie pokonywał na wyjazdach Real (4:1) i Juventus Turyn (2:1), a także już w półfinale Tottenham (1:0), przegrywając jednak, w jedynie sobie znany sposób, rewanż na Arenie 2:3, mimo prowadzenia 2:0.
Szybko „zmonetyzowano” ten sukces sprzedając Mathijsa De Ligta do „Juve” i Frenkiego De Jonga do Barcelony, wkrótce zespół opuścili także Donny Van De Beek i Hakim Ziyech, którzy zarabiają już w funtach w Manchesterze United oraz Chelsea. To się musiało odbić na wynikach. W ubiegłym sezonie miejsce w 1/8 finału odebrała amsterdamczykom Atalanta – znów na „ostatniej prostej” wygrywając kończący fazę grupową mecz na Arenie. Rok wcześniej? „Powtórka z rozrywki” – Ajax miał wszystko w swoich rękach, a nie dał rady Valencii. Znów w ostatniej kolejce i u znów siebie.
ZOBACZ TAKŻE: Czy polskie kluby kontrolują życie piłkarzy?
Dziś Ajax nie ma z pewnością takiego składu, jak przed trzema laty. Praca trenera Ten Haga przynosi jednak efekty. Wbrew pozorom zespół nie jest wcale złożony z aż tak szerokiej grupy klasowych zawodników, nikt – jak w Legii Warszawa – nie ściągnął do klubu dziesięciu nowych piłkarzy. W pierwszym składzie znów dużą rolę zaczynają odgrywać wychowankowie, jak dwudziestolatek Jurrien Timber, już podstawowy stoper reprezentacji „Oranje”, czy 19 letni pomocnik Ryan Gravenberch.
Z Feyenoordu pozyskano uznanego ligowca Stevena Berghuisa, po niezbyt udanych zagranicznych wojażach do Ajaksu wrócił Davy Klaassen. Ich wartość jest nieoceniona. Tak jak kiedyś poziom podniosły transfery Danny’ego Blinda czy Dusana Tadića, którym musiano zapłacić sporo, by zdecydowali się opuścić Premier League dla Eredivisie, tak teraz ten sam manewr przynosi wymierne korzyści i to widać od razu po wynikach. Kierunek wydaje się słuszny. Nie można by go zastosować i u nas?
Oczywiście, amsterdamski świat nie jest idealny. Omyłkowe pominięcie Sebastiana Hallera na liście zgłoszeń do Ligi Europy na początku tego roku zakrawało na kompromitację w stylu „Bereszyński-gate”, z której kiedyś „zasłynęła” Legia prowadzona przez Henninga Berga.
Wpadka dopingowa bramkarza Andre Onany, który miał być kolejnym mocnym produktem sprzedażowym, też kładzie się cieniem na wizerunku klubu, tym bardziej, że jego umowa dobiega końca w czerwcu 2022 roku i wiele wskazuje na to, że Ajax nie weźmie za niego ani centa.
Niespodziewanie numerem jeden został 37-letni Remko Pasveer, który broni jak w transie. Także w Eredivisie na tej pozycji jest numerem jeden, patrząc na średnią not przyznawaną przez dziennikarzy prestiżowego VI. Zresztą: w zasadzie od bramkarza po środkowego napastnika trudno się do któregoś z piłkarzy przyczepić.
Dwa stracone gole w czterech spotkaniach to też obraz tego, że zespół, mimo braku wielkich gwiazd w obronie i kogoś o parametrach De Ligta, potrafi być w destrukcji szczelny i konsekwentny. Efektywność, odpowiedzialność i dbałość o jakość każdego zagrania to cele, która wyznacza piłkarzom, dążący do perfekcji trener. Ale dostrzega i deficyty. Zawodnicy nie zawsze są w stanie utrzymać koncentrację i mobilizację na następujące po pucharowych nocach spotkania w lidze. Porażka z Utrechtem, czy remis z Heraclesem, są idealnym odzwierciedleniem tego, co dzieje się dziś także w Warszawie. Tylko, że Ajax zdecydowanie i pewnie lideruje w lidze i jest już w 1/8 finału Champions League. Nie tylko ze względu na jakość piłkarzy i ciągłość pracy trenera. Najistotniejsze jest to, jakie osobowości rządzą tym klubem.
Przejdź na Polsatsport.pl