Co z Markiem Gołębiewskim w Legii? Taka decyzja byłaby czystym szaleństwem!
Kiedy rozmawialiśmy z nowym trenerem Legii Markiem Gołębiewskim, przed kamerą Polsatu Sport wypowiedział się żartobliwie, że "w Polsce każdy trener jest tymczasowy". Tymczasem mistrzowie Polski, pogrążeni w kryzysie, faktycznie zastanawiają się nad znalezieniem nowego szkoleniowca.
Na pewno nie nastąpi to w tym momencie - o czym spekulowano od jakiegoś czasu. Wielu sądziło i nadal tak uważa, że Gołębiewski to wariant krótkoterminowy, ale nie aż tak, żeby zrezygnować z niego zaledwie po kilku meczach. To byłoby istne szaleństwo, tym bardziej, że wydaje się iż problem Legii tkwi znacznie głębiej, aniżeli w braku dobrej klasy trenera. Czy takowym nie był Michniewicz? Czy na trenera Legii również nie nadaje się Gołębiewski? A może to bardziej zawodnicy Legii nie są godni reprezentowania klubu, który jest mistrzem Polski i ma aspirację, aby grać regularnie w europejskich pucharach.
Zobacz także: Marek Gołębiewski bezradny po meczu ze Stalą. "Zagraliśmy katastrofalnie"
W klubie debatowano - właśnie stawiając sobie powyższe pytania i próbując znaleźć odpowiedzi. Czy udało się je znaleźć? Połowicznie, ponieważ postanowiono - o czym donosił w poniedziałek portal Meczyki.pl, że Gołębiewski zostaje na stanowisku, co najmniej do zimy. W tym okresie ma "spokojnie" pracować z drużyną i spróbować wydostać "Wojskowych" z kryzysu. Zadanie karkołomne, biorąc pod uwagę jaka presja ciąży na zespole, który jest w strefie spadkowej (!). A sam Gołębiewski, m.in. w rozmowie z Polsatem Sport przekonywał, że kłopotem Legii jest tzw. "mental".
"Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie" - krzyczeli ostatnio, co zrozumiałe, sfrustrowani kibice warszawskiego klubu, którzy po prostu mają dość tego chaosu organizacyjnego, który dzieje się w ostatnich tygodniach. Najpierw wyciek domniemanych afer z udziałem niektórych piłkarzy, którzy rzekomo mieli imprezować zamiast skupiać się na treningach. Potem zwolnienie Michniewicza, a teraz debaty czy powinno się zatrzymać Gołębiewskiego - zaledwie po kilku meczach. A to wszystko okraszone upokarzaniem w postaci katastrofalnych wyników. To istne szaleństwo, którego w Legii nie było dawno, wręcz nigdy.
Czy przerwa reprezentacyjna pomoże rozwiązać, chociaż częściowo kłopoty klubu ze stolicy? Być może. Legia musi uwierzyć, że jeszcze ma sporo do wygrania w tym sezonie. Cały czas jest w grze w europejskich pucharach - jeżeli nie uda się awansować do fazy pucharowej Ligi Europy, są spore szanse na fazę pucharową Ligi Konferencji. Do tego nadal jest szansa na uratowanie sezonu i udział w przyszłorocznych eliminacjach europejskich wojaży poprzez triumf w Fortuna Pucharze Polski. W PKO BP Ekstraklasie nie pozostaje Legii nic innego jak seryjnie zdobywać punkty i spróbować jeszcze dogonić czołówkę - z tygodnia na tydzień jest to coraz cięższe, ale wciąż możliwe. Warszawianie muszą udźwignąć presję i udowodnić, że są godni reprezentowania tego klubu.
Na razie wygląda to nad wyraz słabo i wydaje się, że ani Marek Papszun, ani Stanisław Czerczesow i nikt inny nie byłby w stanie nagle odbudować formy zawodników. Tutaj potrzeba więcej czasu i przede wszystkim cierpliwości, której tak często brakuje.
Przejdź na Polsatsport.pl