Jak debiutowali "zagraniczni" w kadrze? Cashowi życzymy startu w stylu Olisadebe i Obraniaka!
Przed nami eliminacyjne mecze Polaków z Andorą i Węgrami. Sprawa naszego awansu do barażów jest już raczej przesądzona, ale kibice zacierają ręce na debiut Matty’ego Casha. Jaki będzie? Oby równie udany, jak ten Emmanuela Olisadebe lub Ludovica Obraniaka. Choć z drugiej strony Cash może zostawić fajerwerki na baraże. Tam jego wystrzał formy będzie nam bardziej potrzebny. Poniżej prezentujemy ściągę z debiutami zawodników, którzy dostali polski paszport.
Uciekał rywalom i dziennikarzom
Emmanuel Olisadebe zadebiutował w reprezentacji 16 sierpnia 2020 roku i od razu strzelił gola, a Polska zremisowała w Bukareszcie z Rumunią (1:1). Po meczu polscy dziennikarze szukali Olisadebe, ale ten szybko przemknął z szatni do autokaru, a potem zaszył się w hotelu i tyle go wdzieli. Tłumaczono, że bohater źle się czuje, że jest mocno poobijany. Chyba jednak bardziej chodziło o to, że Olisadebe nie był w stanie powiedzieć nawet kilku słów po polsku.
ZOBACZ TAKŻE: Pięciu Niemców na kwarantannie!
Tamto spotkanie pokazało, jak ważnym graczem dla reprezentacji będzie Olisadebe. W meczu z wyżej notowanym rywalem (Rumunii mieli za sobą całkiem udany występ na Euro 2000, gdzie przepadli w 1/8 po 0:2 z Włochami, ale wyszli z grupy remisując z Niemcami 1:1 i wygrywając 3:2 z Anglią) Olisadebe zaprezentował się naprawdę dobrze. Nic dziwnego, że potem stanowił o sile polskiej ofensywy. W swoim drugim meczu, a w pierwszym w eliminacjach do mundialu 2002, strzelił dwa gole Ukrainie w Kijowie (3:1), rozbijając defensywę rywala. Polska tamte eliminacje zakończyła sukcesem, jakim był awans na mistrzostwa w Korei i Japonii. Tam już nie było tak różowo, ale Olisadebe strzelił jedną z trzech bramek w jedynym wygranym meczu z USA (3:1).
Niedosyt w debiucie
Pierwszy mecz i od razu pudło w dogodnej sytuacji, tak w skrócie wyglądał debiut Rogera Guerreiro w reprezentacji Polski. To był 27 maja 2008 roku. Nasza kadra grała drugi mecz w ciągu 48 godzin. To był pomysł trenera Leo Beenhakkera, który 26 maja, w spotkaniu z Macedonią (1:1), dał szansę zmiennikom, a dzień później postawił na podstawowych graczy. W tym gronie znalazł się Guerreiro, który dwa miesiące wcześniej dostał polski paszport.
W wygranym meczu z Albańczykami (1:0) Guerreiro był w cieniu Macieja Żurawskiego, który strzelił zwycięską bramkę. Guerreiro w dogodnej sytuacji nie trafił. Pozostał niedosyt. Całą reprezentacyjną karierę piłkarza rodem z Brazylii też można określić tym stwierdzeniem. Na Euro 2008 strzelił jedynego gola dla Polski (1:1 z Austrią), ale reprezentacji nie zbawił. Ani wtedy, ani w przegranych eliminacjach do mundialu 2010.
Prawdziwe wejście smoka
To był debiut marzenie. Ludovic Obraniak przyćmił Olisadebe prawdziwym wejściem smoka. 12 sierpnia 2009 roku Polska wygrała w towarzyskim meczu z Grecją 2:0, a Obraniak strzelił dwie bramki. Przy pierwszej zmienił kierunek lotu piłki po strzale Marcina Wasilewskiego
Dla naszej reprezentacji mecz był ostatnią próbą przed finiszem eliminacji do mundialu 2010. Także za sprawą Obraniaka media pisały po tamtym spotkaniu, że znowu mamy zespół, że jeszcze nie wszystko stracone, że wciąż możemy pojechać do RPA. Obraniak nie tylko strzelał, ale i świetnie rozgrywał piłkę. Wydawało się, że z takim zawodnikiem możemy znowu wjechać na właściwe tory. Niestety tak się nie stało. Po wejściu smoka było już tylko gorzej. W końcu Obraniak sam zrezygnował z kadry, gdy drużynę przejął trener Waldemar Fornalik. Tamte 45. minut Obraniaka z Grekami i dwa gole (jeden po minucie przebywania na boisku), to było jednak coś.
Wystrzałowy start pechowca
Jego pierwszy raz w reprezentacji, to był efekt starań trenera Franciszka Smudy, który przez 10 miesięcy namawiał Sebastiana Boenischa na grę z orzełkiem na piersi. W końcu dopiął swego. Lewy obrońca Werderu Brema zadebiutował 4 września 2010 roku w meczu z Ukrainą.
Przed debiutem Boenisch mówił o czekającym nas Euro 2012 w Polsce. Koniecznie chciał w tej imprezie zagrać. To mu się udało, choć nie zaliczy tego epizodu do udanych. Pierwszy występ Boenischa był jednak wielce obiecujący. Jego dynamiczne wejścia, rajdy pod bramkę rywala i celne dośrodkowania musiały robić wrażenie. Wyglądało na to, że wreszcie mamy na lewej obronie zawodnika, który robi różnicę. Pech chciał, że niedługo potem Boenisch doznał kontuzji, pauzował aż 14 miesięcy, a kiedy wrócił, był innym, słabszym zawodnikiem. Mało zwrotnym i bez szybkości. Szkoda, że po debiucie dopadł go pech.
Omal nie przyniósł szczęścia w meczu z Niemcami
To był piękny mecz. Po raz pierwszy od 31 lat zdołaliśmy strzelić bramkę Niemcom. Niewiele też brakowało, byśmy wygrali. W 89. minucie prowadziliśmy 2:1 po golu Jakuba Błaszczykowskiego, ale sekundę przed końcem Niemcy wyrównali. W szatni był smutek, bo tak niewiele brakowało, ale Damien Perquis mógł być zadowolony.
Trener Franciszek Smuda komplementował zawodnika, a kibice nagrodzili go brawami, gdy w 73. minucie schodził z boiska. – Widać, że wie, o co chodzi w futbolu – mówił Smuda dla gol24.pl, a koledzy z drużyny mówili, żen największym problemem jest brak znajomości polskiego. Były przez to kłopoty z komunikacją, para środowych stoperów (Perquis, Arkadiusz Głowacki) nie zawsze robiła wszystko, jak należy, ale po tym spotkaniu można było mieć nadzieję, że Perquis będzie przez długi czas stanowił o sile reprezentacji. Skończyło się na dwóch latach.
Był spięty, dwa razy się poślizgnął
To był debiut podwyższonego ryzyka. 10 sierpnia 2011 Eugen Polanski zagrał pierwszy raz dla Polski w wygranym 1:0 meczu z Gruzją. Gola zdobył Jakub Błaszczykowski po pięknej akcji z Robertem Lewandowskim, ale cała piłkarska Polska uważnie przyglądała się temu, jak gra Polanski. Byli piłkarze i eksperci zarzucali mu koniunkturalizm, twierdzili, że wybrał naszą kadrę, gdy już stracił nadzieję na grę w reprezentacji Niemiec. Polanski grał wiec z presją, a trener Franciszek Smuda stwierdził po meczu, że poradził sobie, że to był jego dobry mecz.
Polanski początkowo nie był przewidziany do gry w wyjściowym składzie, ale Smuda w ostatnich chwili zmienił zdanie. – Jak debiutować, to z przytupem – mówił Smuda dla Przeglądu Sportowego dowodząc, że chciał, by Polanski miał jakieś wspomnienia. Chyba jednak nie były one najlepsze, bo Polanski dwa razy się poślizgnął, a schodził z boiska ze skwaszoną mną.
To było największe przeżycie w jego karierze
O ile poprzedni mecz z Niemcami, o którym pisaliśmy wyżej, był piękny, o tyle ten był przedziwny. 13 maja 2014 zobaczyliśmy na boisku 34 piłkarzy, po 17 z każdej strony. Dla Niemców to był poligon doświadczalny przed mundialem w Brazylii. Test zdało raptem sześciu zawodników. My mogliśmy być zadowoleni, bo remis z mocnym przeciwnikiem poszedł w świat. Zadowolony był też Thiago Cionek, który debiutował wtedy w reprezentacji Polski. Tamto spotkanie było początkiem całkiem udanej przygody z dwoma występami na wielkich imprezach.
Cionek po debiucie mówił o największym przeżyciu w swoim karierze. W rozmowie z Wprost przyznał, ze trudno to opisać słowami. – Fajnie byłoby wygrać i zapisać swoje nazwisko w historii, ale gdy nie uda się zwyciężyć, trzeba szanować remis – mówił Cionek, który debiut skończył z kontuzją mięśnia czworogłowego. Nie był w stanie biegać, więc wolał zejść z boiska.
**
To teraz czekamy na debiut Matty’ego Casha. Jaki będzie? Oby udany, choć klasyk mówi, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna.
Przejdź na Polsatsport.pl