Andora - Polska. Kamil Glik: Nie tylko ja dostaję czerwone kartki
- Nie tylko ja dostaję czerwone kartki, ale i na mnie je robią. Byłem zaskoczony tą sytuacją - powiedział Kamil Glik po wygranym 4:1 meczu z Andorą.
W pierwszej akcji meczu reprezentant Andory wyleciał z boiska po uderzeniu łokciem Glika. Obrońca Benevento przyznał, że był zaskoczony tą sytuacją.
- Na szczęście wszystko dobrze. Zęby mam dość zdrowe. Zaskoczył mnie ten cios. To były pierwsze sekundy meczu. To nie była stykowa sytuacja, tylko cios wymierzony bezpośrednio we mnie. Nie tylko ja dostaję czerwone kartki, ale i na mnie je robią. Byłem zaskoczony tą sytuacją - ocenił.
ZOBACZ TAKŻE: Kim jest Matty Cash? Od sprzedawcy zabawek do reprezentanta Polski
Doświadczony obrońca zdradził, że nie miał w tym spotkaniu okazji do tego, żeby wykartkować się przed barażowym starciem.
- Nie miałem okazji, żeby się wykartkować. Może nie do końca dobrze to zabrzmi, ale nawet nie było do tego sytuacji, żeby pokusić się o kartkę. Może pod koniec meczu, ale mogło to być na pomarańczową kartkę. Nie wiem, czy wykonałem w tym meczu jakikolwiek faul. Było to trudne "zadanie" - przyznał.
Polacy, wygrywając z Andorą, zapewnili sobie awans do baraży o awans na mundial.
- Można gdybać na przykład jeśli chodzi o mecz na Węgrzech. Myślę, że szkoda trochę tego spotkania, ale to gdybanie. Plan minimum jest wykonany - powiedział.
Cała rozmowa w załączonym matariale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl