NHL: Czwarta porażka z rzędu "Panter". Przerwana seria Kings
Mimo czwartej z rzędu porażki - tym razem po dogrywce 2:3 z najlepszymi w lidze w dwóch ostatnich sezonach Tampa Bay Lightning - hokeiści Florida Panthers wciąż mają najlepszy dorobek w NHL. Na siedmiu kolejnych wygranych zatrzymała się udana passa Los Angeles Kings.
"Pantery" po świetnym początku sezonu w ostatnim tygodniu dostały zadyszki - efekt cztery porażki w ciągu sześciu dni, choć trzy różnicą jednego gola, w tym dwie po dogrywce, czyli dające jeden punkt.
W derbach Florydy na lodowisku w Tampie pierwsi do bramki trafili gospodarze - w 13. minucie Patrick Maroon wykorzystał grę w przewadze. W 30. min szwedzki obrońca Victor Hedman podwyższył na 2:0, ale po kolejnych niespełna pięciu minutach był już remis.
W ostatnich występach zmorą ekipy Panthers były gole tracone w odstępie kilkudziesięciu sekund, a tym razem to ona potrzebowała nieco pół minuty, by dwukrotnie pokonać bramkarza miejscowych. Najpierw uczynił to Jonathan Huberdeau, a po chwili wyrównał Fin Eetu Luostarinen.
Trzecia tercja nie przyniosła zmiany wyniku, a w trzeciej minucie dogrywki gola na wagę zwycięstwa broniących tytułu Lightning uzyskał Brayden Point.
"Za dużo błędów popełniliśmy w ostatnich meczach. Były sytuacje z krążkiem i bez krążka, które powinniśmy rozwiązać lepiej. Wtedy pewnie choć części tych porażek uniknęlibyśmy" - przyznał fiński skrzydłowy pokonanych Aleksandr Barkov.
Mimo złej passy "Pantery" z dorobkiem 23 punktów wciąż pozostają najlepszą drużyny NHL. Punkt mniej mają hokeiści Carolina Hurricanes, którzy w sobotę pokonali St. Louis Blues 3:2. Decydującego gola zdobył w 58. min Brendan Smith.
Na Zachodzie dominują Minnesota Wild i Edmonton Oilers - po 20 pkt. Zespół z Saint Paul w sobotę wygrał na wyjeździe z debiutującymi w tym sezonie w NHL Seattle Kraken 4:2. Hat-trickiem popisał się Rem Pitlick. To jego pierwsze trafienia w sezonie i... zawodowej lidze, bo wcześniej występował głównie na jej zapleczu.
"Trudno opisać, co czuję. Z pierwszej bramki cieszyłem się niezmiernie, ale trzy... Coś nierealnego" - przyznał bohater spotkania.
Na siedmiu zakończyła się seria zwycięstw Los Angeles Kings. "Królów" zatrzymali hokeiści Winnipeg Jets, wygrywając na własnym lodowisku 3:2 po dogrywce.
Goście po dwóch tercjach prowadzili 2:1, ale w trzeciej wyrównał - mimo gry w osłabieniu - Dylan DeMelo, który poprzedniego gola w NHL zdobył w marcu 2019, jeszcze w barwach Ottawa Senators. Rozstrzygnięcie nastąpiło w dodatkowym czasie gry, a po 32 sekundach dogrywki do bramki trafił Mark Scheifele.
"Trudno nie być nieco sfrustrowanym, gdy piękna seria kończy się po jednym z lepszych występów w ostatnim czasie. Graliśmy naprawdę solidnie, wygraliśmy sporo pojedynków indywidualnych, przejmowaliśmy krążek w wielu istotnych momentach, umiejętnie atakowaliśmy i skutecznie się broniliśmy. Szkoda takiej porażki" - ocenił szkoleniowiec Kings Todd McLellan.
Jets z 19 pkt są na trzeciej pozycji na Zachodzie, a zespół z Los Angeles ma punkt mniej, ale plasuje się na dziewiątym miejscu.
Przejdź na Polsatsport.pl