David Benavidez gotowy. Zasługuje na walkę z Canelo? Tak!
Ciągle niepokonany, ciągle uznawany za jeden z największych pięściarskich talentów w boksie, ale czy gotowy na Canelo Alvareza? W sobotnią nocy w rodzinnym Phoenix, 24-letni David Benavidez (25-0, 22 KO), wygrywając przez TKO z Kyrone Davisem pozytywnie odpowiedział na pytanie czy jest gotów bić się z najlepszym pięściarzem globu. Czy wygra, to jest już zupełnie inna sprawa...
“Każdy chce mnie teraz zobaczyć walcząc z Canelo, zgadza się? Nie interesuje mnie, co on myśli o moich walkach, ale robię to, co do mnie należy kiedy wystawiają przeciwko mnie kolejnych pretendentów. Pokazałem pasy po walce bo to był mój ostatni pojedynek eliminacyjny do pasa mistrza świata WBC. Czas, żebym miał wreszcie szansę, nie ma znaczenia z kim. Jak Jermall Charlo chce, może spróbować swojej szansy, ale on nie ma ochoty być ze mną na ringu. On jest tchórzem” - mówił po walce “Czerwona Flaga” Benavidez. Zamiast “tchórz” użył innego, mającego ze trzy znaczenia w języku angielskim słowa, które niekoniecznie nadaje się do zacytowania.
Zobacz także: Michał Soczyński wypunktował debiutanta na gali w Londynie
Nie ma komentatora boksu na świecie, który przed walką Benavideza z Davisem nie wstawiłby gdzieś w swojej opinii nazwiska Canelo Alvareza. Wszyscy wiedzieli o tym, że pojedynek w rodzinnym dla Benavideza Phoenix był niczym więcej niż tylko ostatnim testem przed najważniejszym biznesowo pytaniem: czy warto zapłacić za pojedynek Alvarez - Benavidez 50 milionów dolarów i czy ta inwestycja się zwróci w sprzedanych PPV?
Odpowiedź, 24 godziny po walce jest łatwa: tak jest, opłaci się, warto! Benavidez ciągle nie jest gotowy do walki z Alvarezem, ale co może stracić wychodząc z nim na ring, poza dodaniem do swojego bilansu 25 zwycięstw jednej porażki, i to z najlepszym pięściarzem świata? Nawet jeśli przegra, to może tak wiele zyskać jak Canelo, kiedy w wieku 22 lat bił się z Mayweatherem Jr: przegrał, ale od tego czasu stał się lepszym pięściarzem. “Czerwona Flaga” sobotni egzamin zdał dlatego, że wyszedł się bić, pokazał, że nie przejmuje się ryzykiem. Choć dominował i nie musiał ryzykować, to szedł na wymiany pokazał, że chce poza wygraną zaprezentować widzom SHOW, a to się ceni w Stanach naprawdę mocno.
Nie zapomnę jak Stephen Espinoza, szef Showtime po pierwszej przegranej w Montrealu walce Andrzeja Fonfary z Adonisem Stevensonem powiedział mi, że “Fonfarę zawsze pokażemy bo on idzie na całość, nigdy nie jest nudny - nawet jak przegrywa”. Benavidez wygrał i udowodnił to samo: warto w niego inwestować, bo przyciąga uwagę fanów i też nudny nigdy nie będzie: z Davisem trafił rywala aż 137 mocnymi ciosami (power punches), nie obawiając się też przyjąć. I taki boks się świetnie się ogląda.
W walce z bardzo twardym Davisem, którego słusznie poddał własny narożnik, David Benavidez pokazał (prawie) wszystko co potrafi w ataku: przyspieszenie w szybkości zadawania ciosów, umiejętność walki na dystans i kiedy rywal jest kilkadziesiąt centymetrów od siebie. Dodajmy kondycję i mamy oprócz Canelo Alvareza najlepszego pięściarza kategorii super średniej na świecie. Benavidez nie ma takiej obrony i doświadczenia jakie ma Alvarez i to się na pewno nie zmieni, jeśli spotkają się w maju 2022 roku, żeby uczcić wielkie meksykańskie święto, kiedy już od dekad zawsze walczą najlepsi pięściarze z tego kraju.
Kiedy decyzja w sprawie walki z Alvarezem? Jak mówi Canelo, “do stycznia gram w golfa i odpoczywam, o boksie zacznę myśleć za kilka miesięcy”. Wiadomo natomiast już dzisiaj, że w kolejce do niego stanie ze trzech promotorów ponownie oferujących po czterdzieści i więcej milionów dolarów, bez względu na to, z kim by nie walczył. Alvarez może wybrać przejście do wyższej kategorii wagowej (Beterbijew lub Biwoł), może pozostać w wadze super średniej i bić się ze znacznie gorszymi od Benavideza (Ryder). Decyzja należeć będzie tylko do Króla Boksu, ale ja mój głos oddaję na Czerwoną Flagę, bo taka walka nikogo nie zawiedzie.
Przejdź na Polsatsport.pl