Iwanow: "Lewy" nie miał prawa nie grać!
Paulo Sousa w ciągu kilku dni zburzył wszystko to, co sobie zbudował przez trzy ostatnie miesiące. Po nieudanym EURO jesień była dla niego korzystna. Skuteczny mecz na PGE Narodowym z Albanią, wybitna – jak na nasze realia - pierwsza połowa z Anglią i świetna reakcja po wbitym przez Harry’ego Kane’a golu oraz inteligentnie rozegrany rewanż z „Czarnymi Orłami” w Tiranie. Wszystko – mówiąc żargonem piłkarskim – żarło. Do poniedziałku.
Decyzje personalne Portugalczyka – zarówno te przed meczem i jak i w jego trakcie – poddają pod dyskusję jego selekcjonerskie kompetencje. Nie można przed meczem, który może ułatwić ci drogę na mundial, rezygnować ze swoich czołowych piłkarzy. Kapitan i prawdopodobnie najlepszy zawodnik globu nie ma prawa w takim spotkaniu nie grać. Skoro i tak usadowił się na ławce to czemu nie wpisać go do protokołu, na wszelki wypadek, gdyby ten ryzykowny plan nagle się „wysypał”?
Nie można rezygnować z Piotra Zielińskiego, skoro ten kilka dni wcześniej pokazał te walory, których zawsze od niego się wymaga. Nie można znów zestawiać ze sobą Karola Świderskiego z Krzysztofem Piątkiem, bo wiadomo, że ta para z przodu nie jest w stanie dobrze funkcjonować. Nie wolno sadzać na ławce jednego z najlepszych piłkarzy jesieni w Ligue 1 Przemysława Frankowskiego, który dośrodkowuje swoją niewiodącą nogą lepiej niż rezerwowy Unionu Berlin swoja mocniejszą. Albo prawego obrońcę Tomasza Kędziorę ustawiać na pół-lewym stoperze. Bałagan. Chaos. Tego nie dało się gorzej poukładać.
Zachwyty nad „świetnym zarządzaniem meczem i kapitalnymi zmianami oraz tzw. nosem trenera” wczoraj też zostały zmięte i wrzucone do kosza. W środku pola najlepiej wyglądał Jakub Moder, więc … w przerwie został w szatni. Przez kilka tygodni robi się wielki „hype” wokół Matty’ego Casha, który był przecież pomysłem Sousy, a potem ściąga się go w debiucie przed własną publicznością w przerwie. Bo miał kartkę? Kompletnie to do mnie nie przemawia. Najpierw podpalasz żar pod zawodnikiem, a potem wylewasz na niego kubeł zimnej wody? Fatalna decyzja.
Przez cały niespełna rok pracy polska reprezentacja wygrała jedynie z Andorą, San Marino i Albanią. Jak w tej sytuacji można liczyć na to, że uda się nam w barażach? Jerzy Brzęczek pożegnany w styczniu może się tylko gorzko uśmiechać. Idę o zakład, że bilans miałby zdecydowanie lepszy. Nie kombinowałby. Grałby to co potrafimy. Nie dawałby się wodzić za nos „Lewemu”, który przecież dorzucił swoje trzy grosze – a może dużo więcej – do jego zwolnienia.
Jeżeli w kuluarach jeszcze przed listopadowymi spotkaniami pojawiała się informacja, że Sousa może nie dotrwać do barażów o mundial to dziś nie można tego traktować już jedynie w kontekście określenia „plotka”. Jeżeli ktoś tej jesieni nie mógł znaleźć zbyt wielu argumentów by nie wiązać przyszłości z Portugalczykiem to on sam podał je teraz jak na tacy.
Cezary Kulesza i jego ludzie na pewno rozważają jakieś ruchy. Czy one zmienią sytuację polskiej reprezentacji w kontekście walki o mundial? 26 listopada wieczorem będziemy wiedzieć kogo przydzieli nam los w barażach. A potem być może dowiemy się, jaki los czeka Portugalczyka. Nie mam pewności, czy spotkamy się znów wiosną. Może faktycznie szkoda czasu, by tę znajomość kontynuować?
Przejdź na Polsatsport.pl