Cezary Kowalski: Rosja to nie jest wdzięczny rywal
- W Rosji może być 70 tysięcy widzów. Wiadomo, jakie tam są nastroje i jak to będzie wyglądało, jeżeli chodzi o mecz z reprezentacją Polski - powiedział po losowaniu baraży Cezary Kowalski. Ekspert Polsatu Sport wypowiedział się na temat obecnej formy reprezentacji Rosji.
Robert Małolepszy: Cztery zwycięstwa, sześć remisów i dziewięć porażek. Bilans bramek 16-32. To są nasze dokonania w meczach z Rosjanami. Na wielkich imprezach radziliśmy sobie z nimi nieźle. Ostatni mecz zremisowaliśmy we Wrocławiu. Rosja to dobry rywal w barażach?
Cezary Kowalski: Zremisowaliśmy ostatni mecz towarzyski, ale pamiętam także, jak dzieliliśmy się punktami na PGE Narodowym podczas mistrzostw Europy 2012. To nie był dla nas dobry rezultat. Zależy, pod jakim kątem spojrzy się na reprezentację Rosji. Jeżeli popatrzy się na zespoły, które mogliśmy wylosować, to rzeczywiście z Rosją możemy normalnie pograć w piłkę i nie być od razu na straconej pozycji. Nie mają większego potencjału niż my, jeżeli chodzi o poszczególnych piłkarzy. Możemy też na nich spojrzeć przez pryzmat naszej reprezentacji i tego, co prezentujemy. Węgrzy nie byli lepsi od Polaków, znajdują się także niżej w hierarchii niż Rosja, ale od ich rezerw dostaliśmy solidny łomot na PGE Narodowym. Przez tę porażkę nie jesteśmy teraz rozstawieni. W Rosji może być 70 tysięcy widzów. Wiadomo, jakie tam są nastroje i jak to będzie wyglądało, jeżeli chodzi o mecz z reprezentacją Polski. Wiele rzeczy dookoła, które podgrzewają atmosferę, będzie bardzo istotnych. Nie można powiedzieć, żeby to był wdzięczny rywal. Przytoczyłeś statystyki, które są dla nas niekorzystne. Na to bym aż tak bardzo nie patrzył. To, co było, zwłaszcza w zamierzchłych czasach, nie ma zbyt dużego wpływu na to, co dzieje się obecnie.
ZOBACZ TAKŻE: "Rosja? Mamy to, czego chcieliśmy"
Jaka jest dzisiejsza reprezentacja Rosji? Nie poszło im najlepiej na mistrzostwach Europy, zmienili trenera. Kto, zakładając, że gramy w pełnym składzie, ma silniejszą drużynę?
Jeżeli popatrzymy na reprezentację Rosji, to wielu zawodników wywodzi się z tamtejszej ligi. Jest Aleksandr Golovin, który gra w AS Monaco i Aleksiej Miranczuk, czyli zawodnik Atalanty BC. Reszta ważnych piłkarzy pochodzi z ligi rosyjskiej. Mówimy, że nasi zawodnicy grają w przyzwoitych, dobrych, albo bardzo dobrych europejskich klubach, a Rosjanie tylko u siebie. Trzeba pamiętać, że liga rosyjska jest jedną z najlepszych w Europie, a przynajmniej najlepiej płacącą. Kluby są w stanie zatrzymać zawodnika, o którego starają się zachodnie drużyny, dając mu trzy, cztery albo pięć milionów euro. Podatki są znikome. Nie będziemy się rozwodzić nad tym, jak to jest tam rozliczane. Finanse w Rosji są bardzo płynne. Wiele jest zachęt dla piłkarzy, którzy chcą zostać u siebie i grać w tamtejszej lidze. Zenit przecież gra w Lidze Mistrzów. Są trzy albo cztery drużyny, które regularnie występują w europejskich pucharach. To, że większość zawodników rosyjskiej reprezentacji wywodzi się z tamtejszej ligi, wcale źle nie świadczy o ich drużynie narodowej.
Trener Rosji powiedział, że mogło być gorzej, ale mogło być też lepiej. W marcu sporo rosyjskich drużyn może grać jeszcze w europejskich pucharach i on sam nie wie, w jakiej dyspozycji będą jego zawodnicy.
Ja od dłuższego czasu przyglądam się Rosjanom. Miałem okazję komentować i oglądać ich mecze. Widziałem także ich beznadziejny mecz przed mistrzostwami Europy we Wrocławiu, zremisowany 1:1. Jeżeli spojrzymy na tamtą Rosję, to rzeczywiście nie ma się czego bać. Oni zmienili trenera. Stanisław Czerczesow prezentował archaiczny futbol. Europejskie trendy mu uciekły. Przez to nie wyszli z grupy na Euro. Wygrali mecz z Finlandią, a przegrali z Belgią i Danią. Ich losy ważyły się do ostatniej kolejki. Trzy drużyny miały na koncie tyle samo punktów. Mogło się to dla nich skończyć trochę lepiej. Po tym zmieniono trenera. Teraz jest nim Walerji Karpin. On ma być tchnieniem nowoczesności. Długo był związany z hiszpańską piłką i z powodzeniem występował na Półwyspie Iberyjskim. On rzeczywiście dodaje jakości. Co prawda nie gra Artiom Dziuba, który jest jednym z dwóch najskuteczniejszych napastników w historii reprezentacji Rosji. W poprzednim sezonie zdobył 20 goli, a w obecnej kampanii na koncie ma już dziesięć trafień, chociaż rozegra dopiero 11 meczów. Nie jest powoływany do drużyny narodowej, bo jest skłócony z Karpinem. Z tego brak skuteczności. Było to szczególnie widoczne w meczu z Chorwacją. Wystarczył remis, żeby bezpośrednio awansowali na mundial.
Całość rozmowy w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl