Liczby obnażają Sousę, jest gorszy od Brzęczka
Kiedy trenerem reprezentacji Polski był Jerzy Brzęczek, narzekaliśmy, że gramy brzydko, a drużyna chowa się za podwójną gardą i jest za słaba na mocnych. Paulo Sousa miał to zmienić i zrobił to. Jednak nie o taką zmianę nam chodziło. Teraz nasz zespół jest za słaby nawet na średniaków.
Upajamy się remisem z Hiszpanią (1:1) na Euro 2021 i Anglią (1:1) w eliminacjach do mundialu 2022 w Katarze, ale liczby pokazują, że Paulo Sousa zmienił polską reprezentację na gorsze.
Brzęczek też remisował z możnymi futbolu
Zacznijmy od tego, że te remisy nic nam nie dały. Anglików to 1:1 nawet urządzało. A przypomnijmy, że za kadencji Jerzego Brzęczka też mieliśmy swoje 5 minut z potęgami. Z tymi z pierwszej dziesiątki drużyna Brzęczka grała 8 razy i choć oczywiście nie wygrała, to remisowała aż trzykrotnie. Dwa razy z Włochami (1:1 na wyjeździe, 0:0 u siebie) i raz z Portugalią (1:1 na wyjeździe). Debiut z Włochami został nawet uznany za najlepszy mecz Polski za kadencji Brzęczka.
ZOBACZ TAKŻE: Losowanie baraży do MŚ. Gdzie obejrzeć transmisję?
W tym miejscu mała dygresja. Zważywszy, że baraże o mundial 2022 zaczniemy od meczu na wyjeździe, można by powiedzieć, że drużyna Brzęczka wcale nie byłaby w gorszej sytuacji niż zespół Sousy. Brzęczek potrafił zremisować z Włochami i Portugalią na ich terenie, a to przecież nasi potencjalni rywale.
Co z tego, że drużyna Sousy strzela dużo goli
Ktoś powie, że jednak taktyka i sposób prowadzenia drużyny przez Sousę daje większą nadzieję, że ofensywnie grająca Polska strzela teraz więcej bramek. Od razu trzeba jednak dodać, że zespół Sousy leje słabeuszy z drugiej i trzeciej setki. W sumie strzelił im 19 z 37 zdobytych bramek. Gdyby to odjąć imponująca średnia 2,46 zamienia się na taką zbliżoną do tej z czasów Brzęczka (1,63 – a u Polaka było 1,50).
Poza tym z faktu, że strzelamy dużo goli, niewiele wynika, bo już nie tylko jesteśmy za słabi na mocnych, ale i za słabi na średniaków. Sousa przegrał z nimi dwa ważne mecze: z Węgrami (1:2, przepadło rozstawienie w barażach) i Słowacją (1:2, ustawiło nam Euro 2021). Poza tym remisował: 3:3 z tymi samymi Węgrami w debiucie i 1:1 w towarzyskiej grze przed Euro.
Ze średniakami Brzęczek radził sobie lepiej
Brzęczek z tymi samymi średniakami radził sobie nad wyraz dobrze. W dwóch meczach eliminacyjnych do Euro 2021 z Austrią, która jest obecnie w rankingu FIFA wyżej niż Węgry i Rosja, wygrał (1:0) i zremisował (0:0). Wygrał też towarzysko z Ukrainą (2:0), zremisował z Irlandią (1:1), a przegrał jedynie z tradycyjnie niewygodnym dla nas rywalem, jakim są Czesi (0:1).
Zespół Brzęczka może nie ogrywał średniaków w wielkim stylu, ale patrząc przez pryzmat statystyki, można założyć, że z Węgrami raczej nie dałby plamy. A już na pewno nie straciłby z nimi 5 goli w dwóch spotkaniach. Za kadencji poprzednika Sousy traciliśmy 0,83 gola na spotkanie. U Portugalczyka ta średnia wynosi 1,33.
Liczby obnażają Sousę
Sousa ma fatalną średnią, choć rozegrał mniej spotkań niż Brzęczek (15 do 24) i miał na rozkładzie aż dwie drużyny (cztery mecze) zajmującej poniżej 150. miejsca w rankingu FIFA. Brzęczek grał tylko dwa spotkania z ekipą spoza setki (zajmująca obecnie 134. miejsce Łotwa), za to miał aż 8 gier z drużynami z pierwszej dziesiątki. Polska straciła w nich 11 goli, co daje średnią 1,37. Sousa w meczach z mocarzami ma średnią 1,33, czyli szału nie ma.
Brzęczek ma też nad Sousą wyraźną przewagę, gdy idzie o mecze bez straconej bramki. Jego reprezentacja aż 10 razy zagrała "na zero z tyłu". Sousa ma tylko trzy takie mecze. Na dokładkę z rywalami typu Andora, Albania i San Marino. Brzęczek potrafił zachować czyste konto z Włochami, Austrią, Ukrainą, Macedonią, Izraelem czy Bośnią i Hercegowiną.
Największym sukcesem Portugalczyka jest ogranie Albanii
Największym sukcesem Sousy jest ogranie Albanii (66. miejsce rankingu FIFA), podczas gdy za Brzęczka wygrywaliśmy z wyżej notowanymi rywalami. Z Austrią (30. miejsce), Ukrainą (25. miejsce), Finlandią (58. miejsce), Słowenią (65. miejsce) oraz Bośnią i Hercegowiną (61. miejsce). Ukraina jest nawet wyżej notowana od nas. Sousa takiego przeciwnika nie ma na rozkładzie (remis z Hiszpanią i Anglią oraz porażki z Anglią i Szwecją).
Nie sposób nie dodać, że Brzęczek bez większego problemu wygrał grupę eliminacyjną do Euro 2021. Z przewagą 6 punktów nad drugą Austrią, ze straconymi punktami w ledwie dwóch meczach (remis z Austrią, porażka ze Słowenią). Sousa szanse na pierwsze miejsca stracił już po trzech pierwszych meczach, a o baraż drżał do samego końca. Pewnie, że Portugalczyk miał trudniejszą grupę, bo miał w niej Anglię (Brzęczek takiego super-mocnego rywala nie miał), ale patrząc na skuteczność zespołu Brzęczka, można by założyć, że ten zająłby drugie miejsce z rozstawieniem w barażach.
Ostatni mecz Sousy równie fatalny, jak ten Brzęczka
Dotychczasową kadencję Sousy otwiera i zamyka mecz z Węgrami. Trudno jednak z tych kilku miesięcy wyciągnąć optymistyczne wnioski. Obrona była i jest dziurawa. Z zawodników, na których mocno stawia Sousa w zasadzie sprawdził się tylko Paweł Dawidowicz. Robert Lewandowski jest u Portugalczyka lepszy i skuteczniejszy niż u Brzęczka (w tamtej drużynie nasz as czuł się źle), ale z drugiej strony mamy kilku zawodników, których Sousa marnuje, próbując ich ustawiać na pozycjach, na których nie grają w klubach i czują się źle.
Gdyby jeszcze zestawić ostatni mecz Brzęczka z tym Sousy, to też nie ma powodu do optymizmu. Brzęczek kończył porażką 1:2 z Holandią, gdzie poza pięknym rajdem Kamila Jóźwiaka nie mieliśmy nic do powiedzenia. Problem w tym, że z Węgrami też wyglądaliśmy fatalnie, a jednak Węgry, to nie ta sama liga, co Holandia. Przegrać z tą ostatnią, to nie wstyd. Przegrać z Węgrami u siebie, na PGE Narodowym, to policzek.
Selekcjoner nie potrafi liczyć?
Przegrana z Holandią skłoniła byłego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka do zmiany trenera. Teraz nikt nie mówi o wyrzucaniu Sousy, ale ogólne odczucie jest takie, że z tym trenerem w barażach raczej nie mamy czego szukać.
Najsmutniejsze jest to, że choć Sousa całą karierę spędził w profesjonalnej piłce, to podając skład na Węgry, pokazał, że do prawdziwego profesjonalizmu jest mu daleko. Dając odpocząć czołowym zawodnikom, zachował się tak, jakby nie wiedział, jakie są zasady barażów o mundial. Po meczu z Andorą nie usiadł i nie policzył, czy możemy być pewni rozstawienia, a przecież to właśnie o nie walczyliśmy po remisie z Anglią i wygranej w Tiranie z Albanią.
Przejdź na Polsatsport.pl