Szok i krwawa walka w NYC. Porażka Teofimo Lopeza, George Kambosos Jr ma trzy pasy!

Sporty walki
Szok i krwawa walka w NYC. Porażka Teofimo Lopeza, George Kambosos Jr ma trzy pasy!
fot. PAP
Teofimo Lopez (z lewej)

Szok w Nowym Jorku! Amerykanin Teofimo Lopez (16-1, 12 KO) przegrał z Australijczykiem George Kambososem Jr (20-0, 10 KO) mistrzowskie pasy WBA, IBF, WBO wagi lekkiej i pas magazynu “Ring” po krwawej walce, w której było wszystko... Dramaty, obaj pięściarze na deskach, napięcie do ostatniej sekundy ostatniej rundy. Była też równie szokująca wypowiedź już byłego mistrza, który po walce, przerywając wywiad ze zwycięzcą, widział coś zupełnie innego niż wszyscy...

Kiedy Lopez był ostatnio na ringu, pokonał dwukrotnego mistrza olimpijskiego, mistrza świata zawodowców, którego przydomek "Matrix" wziął się stąd, że nikt nie mógł go trafić, a on mógł trafić każdego. Trzynaście miesięcy temu wiadomo było, że narodziła się nowa gwiazda boksu: Lopez miał wtedy tylko 23 lata i za jednym zamachem zdobył trzy pasy mistrza świata i kto wie, czy nie jeszcze ważniejszy pas najlepszego w wadze lekkiej magazynu "Ring". Nikt wtedy nie przypuszczał, że od momentu, kiedy poznamy jego rywala, obowiązkowego pretendenta do pasa mistrza świata IBF Australijczyka Kambososa Jr, do momentu jak obaj wyjdą na ring Madison Square Garden minie rok. Walkę przekładano dokładnie osiem razy, były problemy finansowe, problemy z tym, kto walkę ma pokazywać, no i oczywiście był także koronawirus.

 

Zobacz także: Babilon Boxing Show już 17 grudnia w Radomiu

 

Kambosos Jr od początku nie chciał nawet słyszeć, że jest tylko dodatkiem do walki, kimś, kto wyjdzie na ring podziwiać nową super gwiazdę z Nowego Jorku. - Nie przestałem trenować nawet na jeden dzień, kiedy przełożono walkę bo on miał covid. Byłem na sali treningowej tego samego dnia. Nie rozumiem ludzi, którzy mówili, że się spalę fizycznie i psychicznie, że będę zmęczony. Jak można być zmęczonym czekając na coś tak wielkiego? Ten chłopak Teofimo Lopez zabrał mi czas, który mogłem spędzić z moją rodziną, dziećmi i żoną. Moje najmłodsze dziecko ma osiem tygodni, zmienia się z dnia na dzień, a mnie tam nie ma. Za to wszystko zabiorę mu pasy, zobaczycie, że tak będzie - mówił przed walką 27-letni Kambosos. A Lopez? - Na kogoś, kto jest nikim, za dużo gada. Więc nie mam innego wyboru muszę mu porozbijać gadająca mordę. To nie będzie walka, to będzie masakra bo w ringu gadanie mu nie wystarczy. Wiem, ze jest twardzielem, ale co z tego? Po jego stronie są niejednogłośne wygrane z Mikey Bey’em i Lee Selby. Ja nie jestem Bey czy Selby. Nazywam się Teofimo Lopez, o tym jak się biję, przekonali się Łomaczenko i Commey - brutalnie - stwierdził.

 

Brutalnie było przez pełne dwanaście rund, kiedy nokaut wisiał w powietrzu do ostatniej sekundy ostatniej rundy. Pierwsze dwie minuty to ciągłe ataki Lopeza, który zapowiedział, że wygra w pierwszej rundzie i tak się bił - bez respektu dla siły i umiejętności Kambososa Jr. I to się zemściło - kontra Australijczyka i pierwszy szok w "Hulu Theater", mniejszej hali Madison Square Garden - to Lopez jest na deskach!

 

Pierwsza runda była zapowiedzią tego, co widzieliśmy już do końca - cios za cios, trafienie za trafienie, ale ku zaskoczeniu wszystkich to Kambosos był tym, który do szóstej rundy był lepszy, wyprzedzając ciosy Lopeza, a przede wszystkim zadając ich znacznie więcej. Obrońca trzech mistrzowskich pasów zaczął walczyć mądrzej, trafiać mocniej dopiero pod koniec ósmej rundy. Kiedy w dziesiątej Kambosos pada na deski po kolejnej ataku Lopeza, wydaje się, że szoku nie będzie, że będący faworytem aż 13 do 1 Lopez wygra przed czasem. Nic z tego. Jakimś cudem Kambosos potrafi przetrwać ataki Lopeza, a na dodatek wygrywa dziesiątą rundę. W dwóch ostatnich ciągle walka cios za cios, Lopez nie potrafi zmienić obrazu walki - wprost przeciwnie: to Kambosos atakuje, trafiając w ostatnich sześciu minutach Lopeza 41 ciosami, a przyjmując tylko 16. Walka bardzo wyrównana, niektóre rundy sporne, ale sędziowie się nie pomylili przyznając co prawda nie jednogłośne, ale zwycięstwo temu, który zadawał więcej ciosów (Kambosos 182, Lopez 176), a przede wszystkim - co chyba najbardziej nieoczekiwane - trafił więcej ciosów silnych (155 do 115).

 

 

Oprócz wyniku walki, szokujący był również wywiad po jej zakończeniu. Kiedy Kambosos Jr chwalił rywala, mówił o charakterze jaki pokazali na ringu, Lopez przerwał rozmowę, stwierdzając, że "wszyscy wiedzą, że wygrałem". Na pytanie nie wierzącego własnym uszom dziennikarza jak według niego w takim razie wyglądał przebieg walki już były mistrz odparł, że "wygrał 10 z 12 rund". Najpierw były gwizdy kibiców, a riposta Kambososa Jr była równie mocna, jak jego ciosy. - Gościu, chyba ci się coś w głowie poprzewracało - stwierdził.

 

Co dalej? Kambosos Jr nie musi dawać rewanżu Lopezowi, bo był obowiązkowym pretendentem do pasa IBF, a o walce zadecydował przetarg. Choć już zaproponował rewanż przegranemu, ale już w Australii, przynajmniej na razie Lopez nie podniósł rękawicy. Zapowiedział natomiast, że już więcej nie będzie walczyć w limicie wagi lekkiej, "bo dusi wagę od dwóch lat". Kambosos Jr ma prawie wszystkie karty w ręku i wszystkie pasy - z wyjątkiem jednego, tego z WBC. Już w najbliższą sobotę wyjdzie na ring w Las Vegas ten, który go ma czyli Devin Haney, który już wczoraj w nocy walkę Australijczykowi zaproponował.

Przemysław Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie