Iga Świątek o sezonie 2021: Brak kontuzji i solidność cieszą mnie najbardziej
Brak kontuzji i prezentowany solidny poziom to kwestie, z których Iga Świątek jest najbardziej zadowolona w sezonie 2021. - Mam nadzieję, że w kolejnych latach dalej będę utrzymywała stabilność, ale na wyższym poziomie - podkreśliła najlepsza polska tenisistka.
- Na pewno jestem zadowolona z tego, że przez cały sezon nie miałam kontuzji. Kontuzje są olbrzymim wyzwaniem dla sportowców. Cieszę się, że w tym roku mogłam wyłącznie koncentrować się na pracy, realizacji celów. Nic nas nie zatrzymywało - powiedziała Świątek podczas wtorkowego spotkania z mediami, na którym podsumowała mijający sezon.
ZOBACZ TAKŻE: Broniąca tytułu Hiszpania odpadła z Pucharu Davisa
- Drugim aspektem, z którego jestem zadowolona, to solidność prezentowana przez cały sezon. Nie miałam jednego super wyniku, jak w 2020 roku, ale w każdym z wielkoszlemowych turniejów dotarłam do czwartej rundy. To daje dużo pewności siebie. Mam nadzieję, że w kolejnych latach dalej będę utrzymywała stabilność, ale na wyższym poziomie - dodała.
W 2020 roku Świątek wygrała wielkoszlemowy French Open, czym zwróciła na siebie uwagę całego tenisowego świata. W kolejnym sezonie tak wielkiego sukcesu nie odniosła, ale jednocześnie była jedyną tenisistką, która dotarła do czwartej rundy w każdym z czterech turniejów tej rangi.
Obecnie intensywnie przygotowuje się do kolejnego sezonu, który w styczniu ma się rozpocząć w Australii.
- Zawsze lubiłam okres przygotowawczy. To takie wyjście z rutyny, bo mimo wszystko wyjazdy w ciągu roku są męczące. Mam nadzieję, że będziemy w stanie solidnie trenować w Polsce. Chcę nacieszyć się domem, naładować się pozytywną energią. Prawda jest też taka, że pandemiczna sytuacja staje się niejasna. Myślę, że po kilku tygodniach wróci mi chęć do wyjazdów. Cieszę się, że pierwsze turnieje są w Australii, gdzie klimat będzie tak odmienny od naszego - powiedziała Świątek.
W 2022 roku 20-latka planuje wziąć udział w większej liczbie turniejów, ale jednocześnie ograniczy występy w grze podwójnej.
- Staram się nie stawiać sobie celów wynikowych, bo wiem jak wiele czynników musi się złożyć, żeby wygrać np. turniej wielkoszlemowy. Chcę po prostu tydzień po tygodniu solidnie pracować, bo wtedy wyniki przyjdą. Chcę skoncentrować się na tym, aby trochę mniej kosztowały mniej turnieje. Żebym była w stanie oszczędzać energię i nie przeżywała zbytnio porażek - zaznaczyła.
Świątek kilkukrotnie w tym sezonie bardzo emocjonalnie reagowała na korcie. Łzami zalała się po niedawnej porażce z Greczynką Marią Sakkari w swoim pierwszym meczu w WTA Finals.
- W meczu z Sakkari czułam trochę wstyd, że po tylu tygodniach ciężkiego treningu nie mogę pokazać, co wypracowałam. Cieszę się, gdy wychodzę z takich sytuacji. To dla mnie ogromna wartość, że potrafię się pozbierać i nawet następnego dnia zagrać solidny mecz - wyjaśniła.
- Po meczu człowieka zalewa wiele różnych emocji. Jestem osobą, która nie lubi przegrywać. Pracuję nad tym, bo wiem, że na koniec tygodnia turniej wygrywa tylko jedna z wielu zawodniczek. Chcę pamiętać, że jeden turniej, to jedna szansa, a tych szans w całym sezonie jest wiele. To nie jest tak, że przeżywam porażki przez kilka dni, to raczej kwestia jednego wieczora. Widzę jednak po doświadczonych zawodniczkach, że one właściwie po przegranym meczu pozornie się nie przejmują. Podziwiam to i również będę starała się być bardziej wyważona - dodała.
Choć Świątek nie nastawia się szczególnie na żaden przyszłoroczny turniej, to jest jedna impreza i jedna rywalka, o których myśli nieco więcej.
- Wygrana z Sakkari pewnie dużo by mi dała, bo mam przeciwko niej ujemny bilans. Na pewno będą się przygotowywać na French Open. Może nie sportowo mocniej, bo na każdym treningu daję z siebie sto procent, ale zawsze przed French Open nie mogę się doczekać, jak tam zagram. To mi daje więcej energii i motywacji - zaznaczyła.
Świątek przyznała też, że presja kibiców jej nie paraliżuje.
- Jestem perfekcjonistką i dlatego zawsze największa presja to ta, którą sama na siebie nakładam. Oczywiście czuję oczekiwania kibiców, ale od nich jest mi się łatwiej odciąć - przyznała.
Koniec roku w przypadku Świątek to nie tylko początek przygotowań do sezonu, ale jeszcze realizacja wcześniejszego, pozasportowego celu. 10 grudnia czeka ją egzamin na prawo jazdy.
- Myślę, że będę dobrym kierowcą. Pewnie się czuję za kółkiem, a jazda sprawia mi przyjemność. Prawo jazdy było moim celem od dawna. Przez maturę i pandemię realizację musiałam nieco opóźnić - zakończyła.
Przejdź na Polsatsport.pl