Śmiech przez łzy. Beniaminek Fortuna 1 Ligi śmieje się ze swojego losu

Piłka nożna
Śmiech przez łzy. Beniaminek Fortuna 1 Ligi śmieje się ze swojego losu
fot. Natanael Brewczyński
Skra Częstochowa to rewelacja Fortuna 1 Ligi.

Ich przygoda z Fortuna 1 Ligą miała trwać tylko sezon. Mieli spaść z hukiem z zaplecza PKO BP Ekstraklasy jako dostarczyciel punktów. Tymczasem tracą tylko trzy "oczka" do szóstego miejsca pozwalającego myśleć o... awansie. Ponad połowę meczów zagrali na "zero" z tyłu - bez stadionu, z najmniejszym budżetem na szczeblu centralnym. Mowa o Skrze Częstochowa, która sama śmieje się ze swojego losu.

W Skrze cieszą się z małych rzeczy, bo mają świadomość, jaką drogę przeszli w ostatnich kilku latach. Niesamowity skok jakościowy w postaci świetnej postawy na boisku nie przeistoczył się w szeroko pojęte powodzenie organizacyjno-infrastrukturalne. Częstochowianie nie przestają zadziwiać nie tylko swoich kibiców, ale także tych z drużyn rywali.

 

Wydaje się, że na samym początku rozgrywek reszta klubów Fortuna 1 Ligi nieco nonszalancko podchodziła do rywalizacji ze Skrą, biorąc pod uwagę jej problemy ze stadionem oraz skromnym budżetem, który nie pozwolił na spektakularne wzmocnienia. W kadrze beniaminka nie brakuje zawodników, którzy pamiętają jeszcze czasy... trzecioligowe. Ba, w drużynie jest Dawid Niedbała, który w Skrze gra od... A klasy. Za każdym razem, kiedy częstochowianie wchodzili na wyższy szczebel, mówiło się, że wciąż młody, ale już doświadczony pomocnik jest za słaby na wyższą klasę rozgrywkową. I tak przez wiele lat. Sam zainteresowany na przekór tym słowom udowadniał jednak swoją przydatność, a do kompletu brakuje mu tylko debiutu w Ekstraklasie.

 

Zobacz także: Skra Częstochowa - ŁKS Łódź 0:0. Skrót meczu

 

To, co wyprawia Skra śmiało można nazwać ewenementem. Miała jeden z najniższych budżetów w 2. lidze, a mimo to wywalczyła awans do Fortuna 1 Ligi zaledwie w drugim sezonie po... awansie z trzeciej ligi. Jeżeli utrzyma się na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, będzie to niebywały sukces, biorąc pod uwagę nieustanną grę na wyjazdach. Piłkarze praktycznie nie wychodzą z autokaru, non stop podróżując po całej Polsce.

 

A skoro mowa o autokarze, to o "maleńkości" Skry i skali jej sukcesu w postaci bycia rewelacją w Fortuna 1 Lidze niech świadczy fakt, że klub niedawno pochwalił się, że... dysponuje własnym autokarem. Coś, co dla profesjonalnego klubu jest czymś naturalnym i nie jest nawet powodem do informowania opinii publicznej, dla Skry jest momentem dumy i chwały.

 

- Po zbyt wysokiej porażce w Kielcach, dziś 0-0 na „częstochowskim” stadionie ŁKS! Swoją drogą, to już kolejny „nasz” stadion jakim możemy się poszczycić – nikt nie jest tak bogaty w stadiony jak Skra „częstochowska”! Wzór - taktycznie rozegrany mecz i kolejny cenny punkt w walce o osiągnięcie celu. Tradycyjnie zabrakło gola, a okazji było kilka, ale i na to przyjdzie czas – tylko potrzeba czasu… Dziś jednak nie o tym… Najbiedniejszy Klub szczebla centralnego doczekał się tego co mają już wszyscy! (pisownia oryginalna) - napisał w mediach społecznościowych wiceprezes Skry, Piotr Wierzbicki.

 

 

Po 19 rozegranych meczach w Fortuna 1 Lidze ekipa Skry plasuje się na ósmym miejscu z trzema punktami straty do szóstej lokaty barażowej. Częstochowianie mają już 11 punktów przewagi nad strefą spadkową, a ostatnio potrafili zatrzymać ŁKS Łódź - jako gospodarz, ale... w Łodzi. Ironia ludzi ze Skry, mówiąca, że żaden klub w Polsce nie może pochwalić się tyloma "własnymi" stadionami dobitnie pokazuje śmiech przez łzy w obozie beniaminka. To samo dotyczy kibiców, którzy cały czas zastanawiają się, dlaczego Skra nie może wrócić do Częstochowy. Może nikt jej tam nie chce? Może jej powrót będzie oznaczał same problemy? Najwięcej do powiedzenia powinno mieć miasto. Ktoś powie, że Skra to prywatny podmiot i powinna sobie radzić sama. To jednak nie do końca tak działa. Skra promuje miasto, jest jego wizytówką podobnie jak Raków w szerszej skali. Do tego szkoli lokalną młodzież we własnej Akademii. Młodzież, która trenuje na jednym zniszczonym boisku ze sztuczną nawierzchnią.

 

"Staramy się stworzyć najlepsze warunki do uprawiania sportu" - powiedział kiedyś prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk. Panie prezydencie, zapomniał pan dodać, że do tego potrzebna jest wyprowadzka z miasta. Śmiech przez łzy.

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie